31

5 0 0
                                    

Czas leciał szybko. Dopiero mogłabym powiedzieć, że przyjechałam do Londynu, a zaraz będziemy mieć sylwester i koniec roku. Byłam tu już od czterech miesięcy.

Stawałam się coraz to silniejszą i szczęśliwszą dziewczyną poprzez terapię. Umiałam coraz więcej odkąd byłam w firmie. Zmieniałam się i bardziej cieszyłam się z każdego dnia. Chociaż dalej w głębi duszy bałam się, że to wszystko źle się skończy.

Święta to czas, który powinno się spędzić z rodziną. Na dzień dzisiejszy jej nie mam, a ci ludzie, z którymi spędziłam te cztery miesiące w jakimś stopniu się nią stali. Polubiłam ich tak samo jak oni mnie i postanowiłam, że kupię im mały podarunek tak samo jak i oni to zrobili.

Miała przyjechać do nas Ana, ale w związku z jej tatą, który się rozchorował przesunęła przyjazd na tydzień później. Także nie przyjedzie, a my spędzimy czas sami ze sobą. Przynajmniej tak myślałam do czasu aż się okazało, że jednak nie.

— Liv? — Podniosłam wzrok znad swoich płatków śniadaniowych na Mayę — Czy miałabyś coś przeciwko gdyby przyjechał dzisiaj mój brat? On ..

Przerwałam jej szybko uśmiechając się do niej.

— Nie Maya, nie będę miała nic przeciwko. Przecież to wasze mieszkanie także nie ma o czym gadać. Zaproś kogo chcesz.

Odwzajemniła mój uśmiech później mnie przytulając.

— Dzięki, będzie to tylko on i nikt więcej.

— Okej.

***

Święta były moimi ulubionymi dniami w roku. Ubieranie choinki, robienie potraw w kuchni, kłócenie się z Diegiem o bzdety. Wspólne siedzenie przy stole, śpiewanie kolęd czy nawet dzielenie się prezentami. Święta z mamą pamiętam jak przez mgłę. Dużo się zmieniło od tego czasu. Pierwsze święta bez niej były okropne. Wszystko o niej przypominało. Kuchnia, w której zawsze gotowałyśmy razem. Stół przy którym siedzieliśmy do nocy. Choinka, którą zawsze ubieraliśmy razem we trójkę. A nawet kanapa, na której siedzieliśmy do późna.

Teraz wszystko jest inne. Nie ma jej od dawna. Pamiętam tylko krótkie przebłyski tego co się działo. Jak się ubierała czy upinała włosy. Nawet to jak śmiała się, gdy Diego opowiadał jej żarty to też zanika w mojej pamięci, ale gdy pomyślę ile dla nas zrobiła to aż się uśmiecham na samą myśl.

Te święta również będą pierwszymi, które spędzę bez Diega. Chciałabym by były to ostatnie takie gdzie każdy spędza je osobno. Bym nie musiała pamiętać później o tych wszystkich świętach bez niego.

Chciałabym by choć na chwilę móc się z nich cieszyć, a jak na razie tylko przypominam sobie jak było kiedyś.

— O mój Boże. Co ci ta choinka zrobiła? — Odezwał się za mną głos do którego się odwróciłam, a później z bombką w ręce spojrzałam na choinkę i sama się przeraziłam.

— Co ja jej zrobiłam? — Zaczęłam się śmiać ściągając z niej bombki.

— To ja chyba powinienem cię o to zapytać. Ona powinna być dookoła przystrojona, a nie tylko z jednej strony.

Uśmiechnął się do mnie Noah, gdy stanął obok mnie i zaczął również ściągać bombki wieszając je gdzieś indziej.

Stał w zwykłej czarnej koszulce i tego samego koloru dresach na nogach miał białe skarpetki i wyglądał na wyluzowanego nie tak jak ja.

— Gdyby Maya zobaczyła tą choinkę to sama by się przeraziła, a mówiłaś, że ubierałaś je dużo razy. — Uśmiechnął się znów przekładając bombki i pomagając mi.

Droga szczęścia [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz