27

6 0 0
                                    

Minął pierwszy tydzień.

Tydzień pełnego skupienia, roboty i żadnego ociągania się.

Tak jak pierwszy dzień był luźny kolejne były pełne ruchu i zamętu w firmie. Ludzie wchodzili do agencji w centrum miasta i po kilku godzinach wychodzili, a po chwili przychodził za nich ktoś inny i tak było przez cały tydzień. Nie było nawet czasu by usiąść i porządnie zjeść tylko szybkie przekąski i znów do pracy.

Jednego dnia zwaliła nam się cała drużyna koszykarska i trzeba było zrobić im zdjęcia. Każda grupa miała swoje boksy które mogła wykorzystać w robieniu zdjęć. Później wszystko było przekazywane do obróbki i wybieranie jak najlepszych ujęć z sesji.

Alex, Lara i ja dogadywaliśmy się super. Byli ode mnie o kilka lat starsi ale również trafili tu prosto z szkoły. Lara była niską rudowłosą dziewczyną z zielonymi oczami i ciężkim charakterkiem. Miewała swoje humorki i łatwo było ją wkurzyć, szczególnie robił to Alex. Przeprowadziła się tu do Londynu, gdy dostała szansę pracy z Manchesteru. Opowiadała, że jako dziecko była fanką klubu jaki tam jest (co swoją drogą dalej się nie zmieniło), ale praca pozwoliła jej się szkolić i zdobywać przez pasję pieniądze.

Za to Alex był to prawie dwumetrowy chłopak z wielkimi barkami i kwadratową szczęką. Ciemne włosy opadały mu na kark, a czasem spinał je w kucyk. Powiedział, że jako dziecko mieszkał w Irlandii, ale przeprowadził się do Anglii i tak zostało do teraz. Czasem wraca do dziadków i do dalszej rodziny, która dalej tam mieszka z swoją.

Obydwoje lubią sobie dogryzać i świetnie się z tym bawią, a mnie postawią zawsze pomiędzy sobą gdzie muszę wybierać czyją stronę wziąć. Z czasem zaczęli dogryzać mi i to ja musiałam się bronić. Oprócz tego są bardzo dobrymi ludźmi i świetnymi fotografami, ale uważają, że ja przebiłam już wszystko po zrobieniu kilku zdjęć jednemu z chłopaków z drużyny koszykarskiej. Słyszałam od nich te same teksty z trzy dni z rzędu.

" Jesteś zajebista fotografką"

" Teraz to możemy się schować przy tobie"

" To ja chcę widzieć jakie zdjęcia zrobisz na stadionie, gdy oni będą w ruchu"

" Powinniśmy już zgłosić wypowiedzenie, bo dzięki niej nie będziemy potrzebni"

A ja ich tylko zbywałam. Uważałam, że robię dobre zdjęcia ale bez przesady pozowane zdjęcie każdy może dobrze wykonać więc nie było sensu wdawać się z nimi w dyskusję i kłócić się o to kto ma rację. Gdy widzieli, że nie reaguje na ich zaczepki to z czasem przestawali, aż zostawili to na dobre.

Od przyszłego tygodnia mamy więcej wyjściowych zleceń do zrobienia więc wtedy każdy z nas pokaże jak umie sobie radzić na zewnątrz. Całą pieczę nad tym trzyma sześciu ludzi, w tym Noah. Oni mówią nam kto co ma dzisiaj robić i z czego się wywiązać na koniec dnia. Jeśli my fotografowie czegoś nie zrobimy to cała reszta leży. Do obróbki wtedy nie idą nasze foldery, a zdjęcia nie są oddawane ludziom na czas. Wszystko wali się wtedy jak domino, gdy jedna osoba nie zrobi tego co powinna.

Tak więc jest ciekawie, a kolejny tydzień zapowiada się jeszcze bardziej pracowity. Poniedziałek zdjęcia z meczu koszykówki, w środę mecz klubów z piłki nożnej, w jakiś dzień wiem, że mają służbowy wyjazd ale jeszcze nie podali kto jedzie i na co. Pracowity tydzień.

— Witamy wszystkich na dzisiejszym meczu. Już możemy zauważyć wchodzące drużyny na murawę.. — Z letargu wyrwał mnie głos dobiegający z telewizora i zaczynający się mecz.

Nie mogłam przegapić ich pierwszego meczu. Nawet jak nie gra Diego to i tak od zawsze uwielbiałam drużynę, w której grał. Zajęli się nim, gdy tego potrzebował, spełnił tam swoje marzenia, a ja tak bardzo się z tego cieszę. Jestem tu gdzie jestem właśnie dla Diega, mamy i dla siebie by pokazać, że naprawdę dam radę osiągnąć to co chciałam.

Droga szczęścia [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz