Zuza
Sobotni poranek, wita mnie wpadającymi, przez okna mojej sypialni, ciepłymi promieniami słońca.
Przeciągam się leniwie w pościeli i spoglądam na zegarek, żeby zorientować się, ile mam jeszcze czasu, na spokojne wylegiwanie się w łóżku, które tak uwielbiam, a tak, rzadko mam okazję zaznać.
Z radością zauważam, że dopiero za dwadzieścia dziewiąta, więc mam jeszcze co najmniej godzinkę.
Większość pewnie byłaby zdziwiona, że w ogóle się tym przejmuję. Skoro jestem wolną dwudziesto-siedmioletnią kobietą, bez żadnych zobowiązań, typu dzieci, mąż, czy nawet kot. A dodatkowo mamy weekend. Ale dla mnie to właśnie ten okres, jest najbardziej pracowity.
Jestem animatorką, mam własną skromną firemkę.
Naprawdę skromną, bo jednoosobową.
Ale na moje potrzeby, to w zupełności wystarcza. Czasami dorabiam sobie, jeszcze jako opiekunka do dzieci. Z tym że aktualnie nie ma, żadnych nowych ciekawych ofert, więc na razie żyję, tylko z imprez, na które mnie wynajmują.
Moja poprzednia podopieczna od września poszła do szkoły i od tego czasu, nie znalazłam nic innego.
Nie licząc tej jednej kilkutygodniowej pracy, o której wolałabym zapomnieć.
Otóż, kobieta, u której pracowałam, chciała zrobić sobie ze mnie prywatnego niewolnika z dostępnością dwadzieścia cztery godziny na dobę, a na to nie mogłam sobie pozwolić.
Wiadomo, jestem wyrozumiała i nie mam nic przeciwko chwilowemu spóźnieniu, bądź też innym powodom, przez które musiałabym zostać dłużej w pracy. Bo wiadomo, różnie w życiu bywa i nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć.
Ale ponad czterogodzinne spóźnienie, brak kontaktu i dodatkowo nawet, ani jednej litery ze słowa przepraszam, to już chyba lekka przesada.
Ba. Ona jeszcze miała do mnie pretensję, że zawracałam jej głowę esemesami, zakłócając tym samym spotkanie z koleżankami!
Na tą sytuację, jeszcze przymknęłam oko. Chociaż w sumie powinnam powiedzieć, że na tych kilkanaście sytuacji. Ale kiedy zadzwoniła po mnie, że potrzebuję pilnie mojej pomocy w piątkowy wieczór, bo coś tam się stało w jej rodzinie. A ja leciałam do niej na złamanie karku i przesiedziałam z małym całą noc, a później na jej profilu społecznościowym znalazłam zdjęcia z imprezy…
Miarka się przebrała, normalnie krew mnie zalała, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że ja tu się zamartwiam i jej współczuje, a ona zalewa się w trupa!
I to prawie dosłownie, bo do domu, wtoczyła się, ledwo stojąc na nogach.
Oczywiście nie mogłam, zostawić pod jej opieką dziecka. Więc zostałam, dopóki nie doszła trochę do siebie i dopiero wtedy wszystko jej wygarnęłam i powiedziałam, że odchodzę.
Na co ona, stwierdziła, że bardzo dobrze, bo nie potrzebuję takiej nieużytej osoby.
NIEUŻYTEJ !!! - a byłam na każde jej skinienie !!
Na to wspomnienie, od razu skacze mi ciśnienie, więc szybko oddalam od siebie te myśli i przekręcam się na drugi bok.
Niestety moja adrenalina, dostała już kopa, więc i tak, już nie zasnę, ani nawet spokojnie sobie nie poleżę, więc skopuję z siebie pościel i zmierzam do łazienki.
~~~~
Po chłodnym prysznicu moje emocje troszkę opadają, ale nie na tyle, żeby powstrzymać mój poranny szał.
CZYTASZ
Miłosna potyczka
RomanceDwójka pokiereszowanych, przez los ludzi. Każde z nich radzi sobie z tym na swój własny sposób. On stroni od kobiet. Ona wyznaje zasadę-Kąsaj, zanim on ukąsi ciebie. Wzajemna antypatia od pierwszego wejrzenia, nie przeszkodzi jednak losowi w tym, ż...