Rozdział 23

665 127 100
                                    

Gabriel



Po tym wszystkim, czego się o niej dowiedziałem, dotarło do mnie, jak bardzo możemy się mylić, gdy osądzamy drugiego człowieka, tylko po fasadzie, jaką sobie stwarza. 

Czasami pod płaszczykiem wiecznego uśmiechu na twarzy lub sarkazmu, tuszuje się poważne problemy, których nie chce się pokazywać. 

Z różnych powodów, może to być chęć poradzenia sobie z nimi samemu, albo po prostu nie chcemy martwić swoich bliskich, więc robimy dobrą minę do złej gry.

Są też osoby, które po prostu mają taki charakter, że zamiast się uzewnętrzniać. Wolą dusić wszystko w sobie, nie pokazując tym samym na zewnątrz, tego co dzieje się w środku. 

Ilu takich ludzi spotykamy na co dzień, albo ilu z nich mamy w swoim otoczeniu i dostrzegamy to dopiero, kiedy jest już za późno?

Zuza jest takim właśnie przypadkiem. Pod płaszczykiem kąśliwości i niby podłego charakteru, skrywa w sobie, duszę, która jest rozszarpana na co najmniej, kilka drobnych kawałeczków. 

Pod powłoką zadziornej, twardej kobiety, która sama sobie ze wszystkim radzi, jest niezależna i na pozór nie potrzebuje nikogo w swoim życiu. Kryła się zagubiona, mała dziewczynka, łaknąca, trochę ciepła i poczucia, że jest kochana.

Najpierw całe dzieciństwo w oczekiwaniu na miłość rodzica, o którą nie powinno się dopominać, żadne dziecko, bo powinno być nią obdarzone z automatu. 

Potem nieodpowiedni mężczyźni, którzy zamiast pokazać jej, na czym polega miłość i bycie z drugim człowiekiem. Tylko wykorzystywali, to jak bardzo chciała być kochana.

To wszystko sprawiło, że otoczyła się kolczastym drutem, żeby odstraszyć od siebie facetów i chronić swoje, już i tak bardzo poranione serce, przed dalszymi uszkodzeniami.

Wszystko, co się między nami w ostatnim czasie wydarzyło, było dla niej przerażające. Wiedziałem o tym, chociaż nic mi nie mówiła… nie musiała, mogłem z niej czytać, jak z otwartej księgi. 

Niby wszystko było w porządku, ale wiedziałem, że ona każdego dnia przygotowuję się na najgorsze i tylko, czeka na moment, w którym będzie się mogła upewnić, że i tym razem, to nie skończy się dobrze. 

Czy mogłem jej dać zapewnienie, że teraz będzie inaczej? Że to właśnie ja będę dla niej tym właściwym mężczyzną, który na dobre przedrze się przez stworzone przez nią zasieki i uwalniając ją z nich, nie porzuci, takiej niewinnej i odkrytej?

Nie wiem.

Dla mnie to też nie była łatwa sytuacja. Pierwszy raz od trzech lat, poczułem, że dla tej kobiety mógłbym zaryzykować. Ale problem polegał na tym, że cholernie się bałem i przez to nie potrafiłem się przed nią do końca otworzyć.  A tym samym wyjawić, tego co przed nią ukrywam. 

Co wisi nad nami i w każdej chwili może runąć na nasze głowy, a przede wszystkim na nasze serca.

~~~~~~~~

Cały tydzień, chociaż pozbawiony większej namiętności, bo ciągle coś nam przeszkadzało, to i tak był najpiękniejszym czasem, jaki ostatnio miałem w swoim życiu. 

Czułem, że po tylu latach w wiecznym mroku, wreszcie odnalazłem swoje szczęście. Ta myśl była przepiękna, ale i przerażająca. 

No, bo przecież jeszcze nie tak dawno nie znosiłem tej dziewczyny, uważałem ją za pyskatą gówniarę, która nijak nie pasuje do mojego życia. A teraz… mam całkowicie odmienne zdanie i to po zaledwie dwóch tygodniach… chociaż tak naprawdę to nawet nie wiem, kiedy ta granica z nienawiści, przeistoczyła się do… no właśnie… czego? 

Miłosna potyczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz