Rozdział 14

607 123 173
                                    

Zuza




Gdy wybija południe, parkuję właśnie na parkingu pod przedszkolem. Ból kolana zelżał, więc stwierdziłam, że nie będę marnować kasy na taksówki, - Nawet jeśli to nie miała być moja kasa, tylko Demona, bo sam zaproponował, że pokryje koszty przejazdu. -  tylko wezmę swoje auto.

Odblokowuję telefon i sprawdzam jeszcze w wiadomościach, do której sali mam się udać. To akurat przydatna informacja. Chociaż, przeklinałam jak szewc, kiedy ją czytałam.

I nie chodzi tutaj o treść, tylko o to, że ten maniak wysłał mi ją o szóstej trzydzieści rano! Przecież to środek nocy jest!

Przyznaje, bardziej ze mnie sowa, niż ranny ptaszek. A przez pracę, jaką mam, mogę sobie na to pozwolić. Dlatego, jest to dla mnie zupełnie nieludzka pora.

Poza tym jestem niemal pewna, że zrobił to specjalnie, bo mówiłam mu, o której wstaję.

W dodatku przerwał mi bardzo przyjemny sen. To znaczy koszmar, chciałam powiedzieć.

Założenie jego bluzki, to był jednak bardzo, bardzo zły pomysł. Całą noc miałam sny erotyczne, oczywiście z nim w roli głównej, a zapach jego bluzki, tylko spotęgował doznania.

Taaak, koszmar. Tej wersji się trzymajmy.

~~~~

Wchodzę do odpowiedniej sali i rozglądam się w poszukiwaniu Kubusia. 

- Przepraszam, a pani do kogo? -poszukiwania, zakłóca mi nauczycielka.

- Dzień dobry, ja po Jakuba Anioła. Jestem jego opiekunką. Jego ojciec miał, panią uprzedzić. -tłumaczę.

- A tak. -potakuje. - Poproszę tylko o pani dowód.

- Jasne. -wyjmuję z torebki portfel i podaje jej dokument.

W tym czasie słyszę, jak ktoś wykrzykuje. - Zuza! - i nim zdążę podnieść głowę, Kubuś wpada na mnie, o mało mnie nie taranując.

- Cześć, przystojniaku. -odwzajemniam uścisk. - Gotowy?

- Tak! Tylko się pożegnam. -informuje i pędzi z powrotem do kolegów.

- Wszystko w porządku. -stwierdza, nauczycielka i oddaje mi dowód. - Kubuś był bardzo grzeczny, tylko nie zjadł obiadku.

Kurcze. To oni tu mają obiady?! A ja wczoraj, zjechałam jego ojca, że głodzi dziecko.

Brawo, Zuzka. Znowu dałaś popis.

- Yhm. -mamrocze. - Mogę go już zabrać tak? -dopytuje, kiedy Kubuś do mnie dołącza.

- Tak. Do widzenia.

- Do widzenia. -mówimy jednocześnie z małym. I wychodzimy z sali.

- Super, że już jesteś. Nie mogłem się doczekać.

- Tak? A Nie wolałeś spędzić jeszcze trochę czasu z kolegami?

- Z nimi, będę się widział jutro, a to nasz pierwszy dzień razem. -tłumaczy, a mi serce rośnie, że tak mnie polubił. - Jeszcze musimy iść do szatni, przebrać buty. -informuje, łapiąc moją dłoń, gdy chcę iść do wyjścia.

- A tak, zapomniałam. W takim razie prowadź. 

~~~~

- Kuba, chodź jedzonko gotowe. - wołam z kuchni.

Mały od razu po powrocie do domu, pokazał mi cały swój pokój i każdą zabawkę z osobna. Razem też, zaczęliśmy układać Lego, ale musiałam go na chwilę zostawić i przyszykować mu coś do jedzenia.

Miłosna potyczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz