Rozdział 13

661 117 179
                                    

Zuza

Po naszej krótkiej wymianie zdań, - podczas której nie potrafiłam się powstrzymać od złośliwości… no ale, czy mogę to sobie wypominać? Wkurzył mnie, tymi insynuacjami, że jakoby miałabym się uczyć na pamięć, mądrych formułek.
Bo niby co? Na poczekaniu bym tego nie wymyśliła?! Co on sobie wyobraża?! Inteligent, jeden. Myślałby kto.
To, że pracuję, jako animatorka, a nie jako na przykład lekarz, wcale nie oznacza, że jestem głupia. Swoją drogą ciekawe, czym on się zajmuje, że tak się puszy. - poszłam, pożegnać się z Kubusiem. 

Przez te niespodziewane okoliczności, zrobiło się bardzo późno, a ja jeszcze, musiałam się przygotować na imprezę, na którą zostałam wynajęta.

Uściskałam tego słodziaka, przywitałam się z panią Janiną, która akurat zadzwoniła do niego na Skypie - swoją drogą, bardzo nowoczesna i obeznana z technologią kobieta. - i udałam się do wyjścia. Nie zaszczycając pana tego domu, ani jednym spojrzeniem.

Może i zachowałam się, jak obrażona księżniczka, ale wkurzył mnie, jak nikt inny. 

I to nawet, już nie chodzi o jego głupie uwagi. Ale też o ten podstęp, którego użył, żebym się zgodziła dla niego pracować.

Jak tak w ogóle można, wysługiwać się dzieckiem?!

A ja, jeszcze głupia, chciałam mu dziękować. 

Bo jakby nie było, bardzo mi pomógł. Przytargał mnie tu, opatrzył i nawet dał mi swoją bluzkę na przebranie.

Ale swoim późniejszym zachowaniem, odebrał mi całą moją chęć do podziękowań.

Już prawię łapię za klamkę od drzwi wejściowych, gdy dobiega mnie jego głos.

- Odwiozę cię.  -informuje mnie, zgarniając kluczyki z komody.

Serio?! Co to dzień, dobroci dla zwierząt.

- Nie trzeba. Dam sobie radę.

- Ciekawe jak. Na rolkach nie dasz rady jechać. A butów nie masz. To jak się pytam? Hm?

Skubany, no. Ma rację.

Patrzę tylko na niego z niezadowoleniem i zaciskam usta w wąską linię. 

- Tak myślałem. Chodźmy. - otwiera drzwi w holu po prawej stronie i wprowadza mnie do garażu. 

Moją uwagę od razu przykuwa granatowy samochód, zaparkowany w środku. 

Z niemałym szokiem, zauważam, że to jedna z bardziej luksusowych marek.

Że też wcześniej, nie zwróciłam uwagi na to, czym jeździ. 

-Yyy… tak właściwie, to czym ty się zajmujesz? - Brawo Zuza, dopiero teraz się pytasz, jak już obiecałaś jego dziecku, że będziesz jego nianią i zaprzyjaźniłaś się z jego matką. 

A jak, to jakaś mafia?!

- Skąd nagle to pytanie? -dziwi się.

- Tak, po prostu, jakoś. -wzruszam ramionami, udając obojętność. - Wcześniej, zapomniałam spytać. -dukam, ociągając się z wejściem do pojazdu.

Przygląda mi się, przez chwilę badawczo, ale wreszcie odpowiada. - Jestem prawnikiem. Mam kancelarie, niedaleko rynku.

Uf. Czyli, jest po tej jasnej stronie mocy. Przynajmniej tak mi się wydaję… ale to nie znaczy, że nie może pracować dla mafii. Albo, że nie wyciąga z więzienia, jakichś bossów.

- Wsiadasz? Czy zamierzasz się teleportować do środka? -wyrywa mnie z moich myśli.

Za dużo kryminałów, Zuzka. Przez to same głupoty w głowie.

Miłosna potyczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz