Epilog

985 133 169
                                    

Epilog 6 lat później.

Gabriel







Sześć lat. Szmat czasu, co nie? Dla niektórych tak, a dla innych nie. Jak to rozgraniczyć? 

No na przykład, gdy patrzymy na swoje dzieci, obserwujemy jak szybko rosną, to te parę lat, gdyby je przeoczyć, to jest strasznie dużo. 

Ale kiedy słyszysz, jakąś straszną diagnozę i lekarz, mówi ci: Zostało pani, co najwyżej kilka lat życia. 

Wtedy to jest jakaś śmieszna granica, prawda? Niestety nie do przekroczenia… a nam przyszło się z nią zmierzyć.

Obecnie siedzę sobie na kanapie, obok mojej pięknej żony (mam cholerne szczęście, że zgodziła się nią zostać.) i muszę wysłuchiwać, jak Nastka - moja córka, pięcioletnia Anastazja Anioł. - wyje, już drugą piosenkę.

Nie, nie pomyliłem się, ona wyje. Nie śpiewa, ale wyje… chociaż, może nawet obrażam w tym momencie, co poniektóre zwierzęta, typu pies, czy wilk… taaa oni mogą się pogniewać… im wychodzi to lepiej.

Bardzo kocham swoją córkę, ale w tym momencie, zdecydowanie wolałbym, żeby głupie przytyki mojej żony, o starczej głuchocie, okazały się prawdą. 

Niestety słuch mam bardzo dobry.

Nastka jest takim naszym prezentem pod choinkę. Kiedy wydawało się mi, że to ja będę mieć dla Zuzki, wspaniały prezent na święta w postaci pierścionka zaręczynowego, ona podarowała mi lepszy, pozytywny test ciążowy. 

Jak się okazało, antykoncepcja nie pokonała moich mocarnych plemników, więc cały czas powtarzałem, że na mnie nie ma metody. 

Za to moja żona, teraz za każdym razem, żartuje sobie, że jednak nie były one takie super, bo nasze dziecko jest kompletnym beztalenciem.

Czy jesteśmy wobec własnej córki zbyt krytyczni? Nie, wierzcie mi, że nie. Nastka to takie nasze słodkie beztalencie… przynajmniej, jak dotychczas. W wieku czterech lat zafascynowała się baletem, więc zapisaliśmy ją na zajęcia, ale okazało się, że kompletnie nie ma poczucia rytmu. Na szczęście szybko dała się przekonać, że to nie jest coś dla niej. A na nieszczęście znalazła sobie nową pasję, jaką jest śpiew (a przynajmniej tym powinien być.). 

Tak więc chodzi na zajęcia (chociaż pani od śpiewu nie jest z twego powodu zbyt szczęśliwa… cóż talentu może jej brak, ale samozaparcia na pewno nie. Także, póki sama się czymś nie znudzi, nijak nie można jej zmusić do zmiany zainteresowania.) i raz w tygodniu, prezentuje nową piosenkę. 

Po dziesięciu minutach męczarni koncert zostaje zakończony.

Dzięki ci boże. -wznoszę wzrok ku górze. 

- I jak było? -pyta z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Skarbie, paskud… -już mam, zdeptać jej dziecięce marzenie o wielkiej estradowej karierze, ale natrafiam na karcący wzrok mojej żony. - pięknie -poprawiam się. 

- Broadway, stoi przed tobą otworem. -oświadczam, bo uwielbia oglądać Aladyna, którego mam nagranego na płycie, z właśnie tego teatru.

- Tatusiowi, bardzo się podobało, kochanie. A teraz leć na górę i zawołaj braci, za chwilę kolacja.

- Dobra! -wykrzykuję i wybiega z salonu. A ja przenoszę niezadowolone spojrzenie na Zuzę.

- Tatusiowi? A mamusia to co?

- Oj, no dziewczynki więcej wybaczają ojcom. Tak więc, jak za jakiś czas zorientuje się, że wciskałeś jej kit, nie będzie się na ciebie, długo gniewać. -odpiera i podnosi się z kanapy. 

Miłosna potyczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz