Rozdział dwunasty: Cena za szczęście

164 11 19
                                    

#aooswatt

***

Margarett

Wielokrotnie myślałam nad tamtym pocałunkiem. Dlatego też równie wiele razy karciłam samą siebie. Nie powinnam była. Nie powinnam oddawać się przyjemności. Karałam siebie za to, że tak postąpiłam. Byłam głupią idiotką, która myślała, że spotkała tego jedynego. Kogoś, komu bez obaw oddałaby swoje serce. Jednak przy takiej osobie nie czujesz wątpliwości, a mnie goniły one nieustannie. Każda kolejna potężniejsza od poprzedniej. Jedna milkła, by pojawiła się jej następczyni.

Podczas gonitwy myśli, pojęłam, jaką cenę ludzie codziennie płacą za szczęście. Jaką cenę przyjdzie zapłacić mnie. Dotychczas moją walutę stanowiły łzy, jednak obawiałam się, że tym razem to nie wystarczy. Że żal, który czułam całą sobą nie wystarczy, by wykupić choć odrobinę szczęścia w jego ramionach, gdy przyjdzie nasz czas. Bo chwile przesiąknięte bliskością i słodkimi słówkami z pewnością nim nie były. To nie był nasz czas i nadeszła pora, by się z tym pogodzić.

Relacja z Ravenem, czymkolwiek była, rozkręcała się za szybko. Nie nadążałam. Popadałam w obłęd, nie będąc gotowa na tak szybki rozwój wydarzeń. I może powinnam z nim porozmawiać, ale ja nie miałam w sobie tyle odwagi. Wolałam uciekać, w końcu każdy z nas to robi.

Przez kilka dni obmyślałam możliwie najlepszy sposób na ucieczkę od tego, co się wydarzyło. Wyparcie. To ono było moją ucieczką. Dlatego też już przy okazji najbliższego weekendu szukałam sobie atrakcji, by nie myśleć. Znalazłam imprezę w stylu Tate McRae z jej największymi hitami. Oczywiście, że byłam chętna. Dla Tate wszystko.

- Daphne!! - wykrzyknęłam, szukając dziewczyny po całym mieszkaniu.

- Tu jestem! - usłyszałam odpowiedź dobiegającą z kuchni.

Udałam się w jej kierunku, by opowiedzieć jej o moim zajebistym pomyśle.

- Pomyślałam, że może wyjdziemy na imprezę? W klubie Darkness dzisiaj wieczorem organizują tematyczną zabawę w stylu Tate McRae. Pójdziesz ze mną? - Marzyłam o przekroczeniu progu akademii bardziej niż kiedykolwiek.

- Tate? W sumie czemu nie - uśmiechnęła się pogodnie - Dawno nigdzie nie byłam, więc z miłą chęcią pójdę. Myślałaś, żeby zabrać kogoś jeszcze?

- Szczerze mówiąc, myślałam tylko o tobie...

- A może weźmiemy chłopaków? Będzie zabawnie.

Zmarszczyłam brwi.

- Chłopaków? - dopytałam.

- No Ravena i Caspiana. Dobrze dogadujecie się z Ravenem, więc myślę, że to nie stanowi problemu...

Mój wzrok, który wcześniej był utkwiony w dziewczynie przede mną, teraz rozbiegał się po całym pomieszczeniu. Nie chciałam poruszać tego tematu, lecz to wydawało się nieuniknione.

- My nie... - głośno przełknęłam ślinę. - Nie dogadujemy się tak dobrze jak ci się wydaje...

- Pokłóciliście się? Coś ci zrobił? - w tonie jej głosu dostrzegłam kroplę zmartwienia.

- Nie, po prostu my... Całowaliśmy się, a właściwie to on mnie pocałował, ale ja nie wiem, nie czuje tego, Daphne. - mój głos był cichy, pełen obaw. - Wszystko dzieje się za szybko i zaczyna mnie to przerastać.

- Rozmawiałaś z nim o tym?

- Nie. Nie mogę.

- Dlaczego tak myślisz?

Art of our souls Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz