#aooswatt
***
Margarett
Oddech ugrzązł mi w gardle. Bo to, co widziałam, nie zwiastowało niczego dobrego. Co trójka mężczyzn w garniturach robiła w środku nocy w domku na takim zadupiu?
- Idź do góry - Raven wyszeptał, puszczając wolno moją dłoń. - Obudź Gabriela.
- Nie zostawię cię samego, nie możesz... - drżącym głosem próbowałam mu odpowiedzieć.
- Synu, zejdź do nas - z salonu wybrzmiał ciężki głos. Od razu go rozpoznałam. Frederic Harris.
- Idź na górę, szybko - pospieszył mnie.
Kiedy po cichu przemierzałam kolejne schodki, moje serce biło jak oszalałe. Ręce mi drżały, a oddech stawał się coraz bardziej chaotyczny. Po wyjściu na piętro skierowałam się do sypialni starszego Harrisa. Weszłam do środka i zobaczyłam, że Gabriel śpi. Podeszłam jeszcze bliżej. Potrząsnęłam jego ramieniem. Tylko tyle dałam radę zrobić. Oczy piekły mnie od łez, bo strachu jaki wtedy czułam, nie dało się opisać.
- Gabriel - wyszeptałam. - Gabriel, obudź się - powtórzyłam, mając szczerą nadzieję, że się obudzi.
Brunet powoli otworzył oczy. Nie do końca wiedział, co się dzieje i kto przed nim stoi.
- To ja, Meg. Na dole jest twój ojciec i jeszcze dwoje innych mężczyzn. Nie wiem kto to, ale wiem, że grozi nam niebezpieczeństwo. Wasz ojciec wołał do siebie Ravena. Muszę tam iść - nie myślałam trzeźwo. Przez to sama wepchnęłam się w paszczę lwa.
Weszłam do salonu i dokładnie się rozejrzałam. Frederic, Ares i nauczyciel historii sztuki. Kojarzyłam go. Kilka razy miałam z nim zajęcia.
- Świetnie, że do nas dołączyłaś - stwierdził dyrektor d'Arte.
Milczałam. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc wolałam nie mówić nic. Byłam zbyt przestraszona. A gdy spojrzałam w lewo, krew zawrzała mi w żyłach. Zamarłam. Raven klęczał na ziemi, a jego ręce z tyłu czymś związano. Patrzał na mnie, a jego oczy wyrażały zmęczenie. Jakby długo walczył z nimi, zanim udało mu się go związać. Boże, ci ludzie byli potworami. Jak mogli mu to zrobić?
Chciałam do niego podbiec, jednak ktoś uniemożliwił mi ruch. Ares stanął za mną i skrępował mi ręce. Mocnym uściskiem trzymał mi nadgarstki. Bolało mnie. Wiedziałam, że zostaną mi sine ślady po jego palcach. Ale to nie było najważniejsze. Sto razy mocniej bolał mnie widok Ravena. Milczał, jedynie wpatrując się swoimi oczami w moje.
- Czego chcecie? - odważyłam się zadać pytanie, choć mój głos drżał.
- Nie mogę odwiedzić własnego syna? - zakpił Frederic.
- A ja brata? - wtrącił się Ares.
Przez moment szarpałam się z nim. Próbowałam się wyrwać. To, jednak, jedynie mnie osłabiło. Na nic zdało się moje działanie. Był ode mnie silniejszy. Gdy zrezygnowałam z próby ucieczki, chłopak jeszcze bardziej zacieśnił uścisk.
Nagle przede mną pojawił się trzeci z mężczyzn. Ten nauczyciel.
- Tak wiele razy chciałem z tobą porozmawiać... - westchnął, dotykając moich włosów.
- Z-ze mnę? - wyjąkałam.
- Tak. Z tobą, córeczko - odparł w porę, a to jedno zdanie rozwaliło mi głowę.
CZYTASZ
Art of our souls
RomancePod swoimi drzwiami znalazła list, a w nim zaproszenie do owianej tajemnicą Akademii. Wraz z zaproszeniem dołączona była zagadka. Jak daleko posunie się 18 letnia Margarett Morgan, by uwolnić się od toksycznej matki? Czy przyjmie zaproszenie? Czy u...