Poszliśmy do jednej z włoskich restauracji w samym centrum. Usiedliśmy w rozstawionym przy lokalu ogródku. Ciepły wieczór sprzyjał spędzaniu czasu na zewnątrz. Zamówiliśmy dania i napoje. Jedni klienci wchodzili, inni wychodzili. Ruch, jak przystało na sobotni czerwcowy wieczór, był spory. Gryzłam właśnie nadziewanego pierożka ze swojej sałatki kiedy poczułam na sobie czyjś wzrok. Podniosłam głowę i poczułam jak krew zamarza mi w żyłach. Przy stoliku, dokładnie naprzeciwko naszego, siedziała ta sama kobieta, którą widziałam kilka dni wcześniej w sklepie. Kurwa, ona parzyła na mojego faceta i pożerała go wzrokiem. Zaraz po tym jak tym samym spojrzeniem go rozebrała. Robert zerknął na mnie i zmarszczył pytająco brwi kiedy zobaczył wyraz mojej twarzy. Nachyliłam się do niego i wskazałam stalkerkę. Wyraz jego twarzy zmienił się w jednej chwili. Coś było bardzo nie tak. Nie miałam wątpliwości, że on zna tą laskę. Musiał ją znać, a ona musiała znać jego. Jak inaczej wytłumaczyć to, że kilka razy w ciągu zaledwie dwóch dni wpadamy na siebie. Mój mężczyzna starał się wrócić do swobodnego tonu, ale za bardzo mu się nie udało. Ja nie mogłam powstrzymać się od zerkania na obserwującą nas kobietę, a on czasami gubił wątek rozmowy.
- Kto to jest? Patrzy na ciebie jakbyście się znali – zapytałam kiedy kolejny raz skrzyżowałam spojrzenia z tą elegancko ubraną damą.
- Nikt ważny. Nie przejmuj się.
Powiedział to spokojnie, pocałował mnie przy tym i ścisnął moją dłoń. Nie uspokoił mnie jednak jakoś szczególnie. Kurwa. Robert zauważył, że mam wątpliwość co do szczerości jego słów.
- Później ci opowiem. Obiecuję. Nie myśl teraz o tym, dobrze?
Bez przekonania pokiwałam głową i wróciłam do sałatki. Cały czas czułam na sobie lodowaty wzrok nieznajomej. Postanowiłam jednak, że postaram się nie zwracać na nią uwagi i cieszyć się przyjemnym wieczorem.
- Dobry wieczór Robercie.
Usłyszeliśmy nad naszymi głowami glos i jednocześnie podnieśliśmy głowy. Przy naszym stoliku stała lodowa wydra i bezczelnie wbijała spojrzenie niebieskich oczu w Roberta. Uśmiech znikł z jego twarzy, a usta zacisnęły się w wąską kreskę. Wiedziałam, że ten wyraz twarzy zdradza irytację i zdenerwowanie. Co ta larwa mu zrobiła? Albo czego nie zrobiła?
Robert wziął mnie za rękę i ostentacyjnie położył nasze złączone dłonie na stole.
- Dobry wieczór Hanno.
Hanno?! Cholera! Czy to ta Hanna dzwoniła kiedyś do niego kiedy czekał na mnie pod szkołą? Wtedy miał bardzo podobną minę. Absolutnie zdegustowaną. Jakby miał za chwilę zwymiotować.
- Co za niespodziewane spotkanie – zaszczebiotała elegancka wywłoka – wieczór idealny na romantyczną randkę, nie uważasz?
Laska zdawała się nie zauważać mojej obecności. Dla niej byłam przezroczysta.
- Rzeczywiście. Dlatego przyszliśmy tu z Mają.
Pocałował kostki mojej dłoni. Tej samej, którą trzymał w swojej. Próbował dać do zrozumienia, że jej towarzystwo nie jest mile widziane, ale laska była albo głucha albo ślepa albo wszystko jednocześnie. Nic sobie nie robiła z subtelnych aluzji aby odeszła.
- Z Mają... - powiedziała w zamyśleniu.
Moje imię w jej ustach zabrzmiało jak obelga. Podała mi rękę z wymuszonym, lisim, uśmiechem. Dłoń miała zimną i śliską. Wzdrygnęłam się.
- Pamiętasz? Kiedyś też chodziliśmy na takie romantyczne kolacje...Robert ma gest i potrafi być naprawdę czarujący.
Puściła do mnie oko, a Robertowi posłała takie spojrzenie, że nie miałam wątpliwości co sugerowała. Kurwa. Zdawałam sobie sprawę, że przede mną Robert na pewno miał kobietę. Pewnie nawet nie jedną. Ale co innego myśleć, co innego zdawać sobie z tego sprawę, ale słyszeć to na własne uszy to całkiem inna sprawa. Mina mężczyzny jednoznacznie wskazywała na to, że on też ma dość. Gestem przywołał kelnera i poprosił o rachunek. Zaraz po tym jak zapłacił wstał, podał mi kurtkę, wziął za rękę i wyprowadził z lokalu. Rynek tętnił życiem. Muzyka z kawiarnianych ogródków mieszała się ze sobą. Gwar rozmów mieszał się z krokami przechodniów na brukowanej kostce. Robert milcząc poprowadził mnie do jednego z zaułków. Oparł mnie o ścianę budynku, ręce położył nad moją głową. Dopiero później zauważyłam, że stoimy przy tym samym antykwariacie pod którym chowaliśmy się przed zacinającym deszczem. Przypomniałam sobie tamten wieczór i zadrżałam na to wspomnienie. Robert patrzył na mnie przenikliwie. Moje dreszcze przyjął jako oznakę tego, że mi zimno bo objął mnie mocno przyciskając do siebie.
CZYTASZ
(nie)Tłumacz miłości [ZAKOŃCZONA]
RomanceOna jest studentką anglistyki. On wykłada historię literatury angielskiej. Spotykają się przypadkiem. Uczucie jakie na nich niespodziewanie spływa jest zaskakująco silne. Problem w tym, że on ma wyjechać na kontrakt do Australii. Nie jest pewien czy...