Rozdział 23. Robert

34 5 0
                                    

Maja z Kaśką na leżakach wystawiały twarze do zachodzącego powoli słońca i plotkowały o jakichś babskich sprawach. Pilnowałem grilla, obok mnie z butelką piwa w ręce stał Daniel.

- Poczekaj, bo nie ogarniam. Chcesz mi powiedzieć, że podejrzewałeś Maję o romansowanie z twoim synem?!

Nawet nie krył oburzenia. Zerknąłem na przyjaciela.

- No, a co ty byś pomyślał na moim miejscu?

- Kurwa, Robert! Na pewno nie to co ty! Ta dziewczyna jest w ciebie tak wpatrzona, że inni faceci mogliby nie istnieć.

Rzuciłem okiem na wyciągniętą na leżaku Majkę. Być może poczuła na sobie moje spojrzenie bo odwróciła głowę i posłała mi jeden ze swoich najbardziej promiennych uśmiechów. Odpowiedziałem tym samym.

- Robert, ja też czasem kładę ci rękę na kolanie i patrzę w te twoje piękne ślepia, ale to nie znaczy, że ze sobą sypiamy.

- Brrr. Nie mów mi takich rzeczy, będę miał koszmary.

Roześmieliśmy się. Zaraz potem Daniel spoważniał.

- Roberto. Wiem, że jesteś zafiksowany na punkcie Majki. Znamy się kupę lat, a nigdy cię takim stanie nie widziałem. Musiała naprawdę zawrócić ci w głowie. I choćby przez to, nie dziwię się twojej reakcji. Zastanów się tylko bo możesz łatwo ją skrzywdzić wkładając ją do łóżka innego faceta. Nie widzisz jak się przy niej zmieniłeś? Oczywiście na plus. Pasujecie do siebie. Naprawdę miło się na was patrzy. To nie jest głupiutka dziunia, która wyrwała starszego faceta licząc na jego zasobny portfel.

- No, przyhamuj stary. Obrażasz Maję.

Musiałem przyznać mu rację. Dobrze, że Maja była wyrozumiała i wybaczała mi zbyt gwałtowne reakcje. Wiedziałem jednak, że jej cierpliwość może się któregoś dnia wyczerpać. Usiedliśmy przy stole. Ptaki śpiewały w wysokich drzewach rosnących w pobliskim parku. Maja na schodach ustawiła szklane latarenki i stworzyła tym samym romantyczny klimat. Wieczór upływał w miłej atmosferze. Moja dziewczyna bardzo dobrze odnalazła się w towarzystwie moich przyjaciół, a z Kaśką już dawno znalazły wspólny język. Z przyjemnością obserwowałem uśmiechniętą Maję. I tylko naprawdę malutkie ukłucie zazdrości poczułem kiedy do spółki z moim przyjacielem zaczęła mi dogryzać. Mieli podobne poczucie humoru i od pierwszych chwil dobrze się dogadywali.

- Poczytasz mi?

Maja zadała pytanie kiedy po wyjściu Kurowskich i sprzątnięciu po kolacji siedzieliśmy na tarasowych schodkach.

- Aren't you tired of listening to me yet?

Oparła głowę na moim ramieniu i objęła ramieniem.

- I will never get tired of your voice.

Pocałowałem ją w czoło. Poczułem wzruszenie. Od kilku miesięcy mieliśmy w zwyczaju kładzenia się wieczorem w salonie. Ja czytałem, a Maja słuchała przytulona do mnie. Nie potrzebowaliśmy telewizji. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz obejrzałem coś, co nie było filmem. Od czasu do czasu znajdowaliśmy coś na Netflixie, częściej jednak chodziliśmy do kina.

- Tak sobie myślę, że będzie mi brakowało zajęć z tobą – w głosie Mai usłyszałem jakąś tęsknotę

- A ja sobie nie mogę wyobrazić, że wejdę na zajęcia i ciebie nie będzie wśród studentów

Usiadłem bokiem aby patrzeć prosto na Maję. Patrzyła na mnie roziskrzonymi oczami.

- Zatańczymy?

Wstała i wyciągnęła do mnie rękę. Podniosłem się kiedy z telefonu Mai popłynęły spokojne dźwięki piosenki. Przycisnąłem ją do siebie i zaczęliśmy się wolno kołysać. Bujaliśmy się w rytm powolnej melodii. Majka wtuliła się w moje ramię, trzymałem ją mocno i czułem spokój. Przy niej w moim narwanym, wypełnionym pracą i wyjazdami na kontrakty życiu, zapanował spokój. Zdałem sobie sprawę, że dopóki nie znałem Majki, uciekałem. Przed samotnością, przed próbami swatania mnie z różnymi kobietami, może trochę przed powtarzalnością dni. Przy żadnej ze spotkanych wcześniej kobiet nie poczułem jednak tej chemii, i tego podekscytowania, które czułem przy Mai. Kolejny raz zdałem sobie sprawę, że kocham tę dziewczynę. Kocham i zrobię wszystko żeby ją uszczęśliwić i żeby czuła się przy mnie bezpieczna. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić jej odejść. Zrobiło się chłodno, Maja zadrżała i weszliśmy do środka. Zamknąłem za nami drzwi, zasłoniłem żaluzje. Maja ułożyła się na sofie. Podszedłem do niej biorąc po drodze z półki tomik wierszy Simona Armitage'a. Położyłem się obok Mai i objąłem ją ramieniem. Lubiłem te nasze wieczory. Jedną ręką Maja obejmowała mnie, drugą głaskała po łbie Berniego jeśli ten akurat podszedł po dawkę należnych mu pieszczot. Kiedy w końcu położyliśmy się w sypialni nie kochaliśmy się. Po prostu zasnęliśmy przytuleni.

Kiedy wstałem byłem w łóżku sam. Zszedłem na dół. Maja, w słuchawkach na uszach podrygiwała przy kuchence przewracając coś na patelni. Nuciła przy tym jakąś piosenkę. Utwór musiał być z tych dodających energii, o czym świadczyły ruchy Majki.

„Sama nie wiem jak wpadłam na twój na ślad, z nieba spadłeś mi tamtego dnia (...) dziś nie płaczę, dziś nie tęsknię marmurowe mięknie serce, nie żałuję ani dnia(...), spójrz mi w oczy zanim zasnę(...)"

Podszedłem i pocałowałem ją na dzień dobry. Uchyliła się lekko od szorstkości mojego zarostu. Przy nogach dziewczyny siedział kudłacz i z oczami kota w butach z bajki o Shreku prosił o smakołyki. Majka smażyła naleśniki. Cienkie, delikatne i idealne. Na stole już stały dodatki. Owoce, syrop klonowy i czekoladowy krem. Od czasu do czasu lubiłem zjeść słodkie śniadanie. A że była sobota i mogliśmy dłużej pooddawać się lenistwu tym bardziej. Wieczorem planowaliśmy pójść do Rynku aby jeszcze raz uczcić obronę Mai i zjeść ostatnią, przed moim wyjazdem, kolację.

- Czuję się pusta – powiedziała znienacka Maja.

- To znaczy?

- Rok szkolny niby jeszcze trwa, ale przez te skończone studia czuję się jakby cała energia mnie opuściła.

- Wytrzymaj jeszcze trochę. Co prawda lecę na trzy tygodnie do Bostonu, ale jak wrócę wyjedziemy gdzieś odpocząć. Dużo się przez ten rok wydarzyło.

Majka usiadła mi na kolanach i objęła za szyję.

- Dużo, ale to były dobre rzeczy.

- Myślę dokładnie tak samo. Kocham panią, pani magister.

Resztę dnia spędziliśmy na czytaniu, gotowaniu i leżeniu. Abyśmy trochę od siebie odpoczęli Maja wzięła kudłacza na spacer, a ja usiadłem do sprawdzania kończących rok prac studentów.



Natalia Pławiak – Nie tęsknię

(nie)Tłumacz miłości [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz