Prolog - ROBERT. Część 2

47 4 0
                                    

Kiedy po wyjściu z kawiarenki staliśmy na skrzyżowaniu nie słyszałem samochodów przejeżdżających ulicą ani nie widziałem mijających nas ludzi. Zmęczenie po całym, intensywnym, tygodniu minęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Widziałem tylko wpatrzone we mnie zielone oczy. Majka skanowała moją twarz uważnie, jakby chciała dopatrzeć się na niej grymasu nieszczerości. Najwidoczniej nie zauważyła niczego podejrzanego bo skinęła głową. Zgodziła się. 

Po kilku godzinach snu pojechałem na zajęcia ze studentami zaocznymi. Kiedy wróciłem do domu poszedłem z Bernim na spacer, rozpierała mnie energia. Dopiero kiedy w domowych jeansach i spranej koszulce usiadłem w salonie poczułem jak bardzo jestem zmęczony. Położyłem się wzdłuż sofy i włączyłem Netflixa. Chwilę przeglądałem pozycje. W końcu zdecydowałem się na oryginalną wersję kolejnego sezonu „The Crown". Sam nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziłem się kiedy na zewnątrz słońce powoli chowało się za chmurami. Z przerażeniem spojrzałem na zegarek. Znowu poszedłem pod prysznic i nucąc jakiś usłyszany w radio przebój ułożyłem włosy i brodę. Zastanawiałem się co na siebie założyć. Nie chciałem wyglądać zbyt formalnie. Jednocześnie nie miałem zamiaru na siłę się odmładzać. Idealne wydały się ciemne jeansy, czarny t-shirt i sportowa marynarka. Dotarło do mnie, że dawno nie byłem na randce. A tak właśnie chciałem myśleć o spotkaniu z Majką. Na nadgarstku zapinałem zegarek na pasku z brązowej skóry kiedy zadzwonił mój telefon. Daniel. Czego mógł chcieć ode mnie w sobotnie popołudnie?

- Cześć stary. Co tam? – zapytałem bez zbędnych wstępów

- Może wpadniesz? Wypijemy jakieś piwko. – kusił

- Dzięki, ale za chwilę wychodzę. Pogadamy innym razem.

Znałem Daniela wiele lat. Przyjaźniliśmy się i niejedno razem przeżyliśmy. Wiedziałem, że pewnie w tym momencie rozdziawił szczękę w totalnym zdziwieniu. Nie dopytywał jednak o nic więcej. Wiedział, że za wiele się ode mnie nie dowie. Musi być cierpliwy i czekać aż sam mu opowiem.  Jeszcze raz zerknąłem w lustro. Zaakceptowałem to, co zobaczyłem. Uśmiechając się pod nosem do kieszeni płaszcza schowałem portfel, wziąłem klucze i wyszedłem z mieszkania. Czułem się jakby mnie niosła jakaś niewidzialna siła. Wsiadłem do tramwaju i zająłem jedno z kilku wolnych miejsc. Do przejechania miałem kilkanaście przystanków. Postanowiłem być na miejscu trochę wcześniej i poczekać na Maję pod restauracją. Nie zawracałem sobie głowy tym, że ona mogła się rozmyślić i nie przyjść. Nie myślałem o tym, że mogła się przestraszyć albo po prostu mnie olać. Nie wyglądała na taką dziewczynę. Choć, oczywiście, pozory mogły mylić. Mijali mnie pojedynczy przechodnie, przytulone do siebie pary i grupki znajomych spieszących zapewne do muzycznych klubów. Stałem i czekałem. Łapałem się na tym, że coraz częściej zerkam na zegarek. Starałem się nie rozglądać nerwowo dokoła.

Z wnętrza przytulnego lokalu mojego nosa dopadał apetyczny zapach pizzy. Poczułem silny głód, ale żołądek miałem ściśnięty z nerwów. W jednej chwili mój wzrok skupił się na postaci idącej wprost na mnie. Mrok rozpraszały rozpuszczone na ramiona ogniste włosy idącej w moim kierunku dziewczyny. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się i chyba nawet przyspieszyła kroku. Albo bardzo chciałem żeby tak było. Maja podeszła do mnie. Uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń w moim kierunku. Ująłem jej dłoń, ale zamiast po prostu ją uścisnąć przyciągnąłem do siebie i przytuliłem. Zatopiłem nos w jej włosach i zaciągnąłem się słodkim zapachem perfum.

- Cieszę się, że przyszłaś Maju – wyszeptałem z ustami przy jej głowie

- Dobry wieczór Robercie.

Położyłem dłoń na jej plecach i pokierowałem w kierunku wejścia do restauracji. Nie mogłem zapanować nad uśmiechem. Kelnerka poprowadziła nas do stolika, który jakimś cudem udało mi się zarezerwować. Kobieta z obsługi zapaliła niewielką świeczkę i podała nam karty dań.

(nie)Tłumacz miłości [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz