Rozdział 17. ROBERT.

60 6 0
                                    

Była sobota. Maja przyjechała do mnie na dwa weekendowe dni. Lubiłem to nasze sobotnio-niedzielne lenistwo. W dresowych spodniach i zwykłym t-shircie leżałem na sofie i sprawdzałem zaległe prace studentów. Oczywiście mogłem pracować w gabinecie na górze, ale przecież o wiele przyjemniej było siedzieć w salonie z Mają.

Moja dziewczyna siedziała na podłodze gdzie przy niskim stoliku sprawdzała prace swoich uczniów. Ubrana w obcisłe legginsy i moją koszulkę z krótkim rękawem włosy związała na czubku głowy w luźny kok. Berni, kudłaty zdrajca, leżał z nosem na jej kolanach. Cwaniaczek już się nauczył, że od niej zawsze dostanie psi smakołyk albo inny pyszny kąsek. W tle ballady nucił Phil Collins.

- Jakie jest najdziwniejsze słowo, albo zwrot, którego się kiedykolwiek nauczyłaś?

- An Indian mogule palace – odpowiedziała bez zawahania nawet nie podnosząc na mnie wzroku

- Dlaczego akurat to? – zapytałem zaskoczony nie tyle samą odpowiedzią co zawartą w niej pewnością

- W klasie maturalnej anglistka co tydzień robiła nam kartkówki ze słówek. W każdy piątek rozdawała kartki z wyrazami do wykucia na kolejny tydzień. Jednym z nich był pałac bogatego Indianina. Do dzisiaj czekam na chwilę kiedy  użyję tego zwrotu. To jedno z tych słówek, które zapamiętujesz choć nie wiesz po co.

Roześmieliśmy się oboje. Zdjąłem okulary i przygryzłem końcówkę zausznika. Patrzyłem na Maję. Coś w jej postawie, napięciu mięśni i bezgłośnym ruchu warg powiedziało mi, że dziewczyna toczy ze sobą jakąś wewnętrzną dyskusję. W końcu spojrzała na mnie, uśmiechnęła się i położyła obok wtulając w zagłębienie mojej szyi.

- Muszę ci coś powiedzieć Robert.

Jej głos był zduszony. Wyraźnie była zdenerwowana. Włożyłem dłoń w jej włosy i przeczesałem je palcami. Nie zmieniając pozycji Maja wyjęła mi z ręki okulary, obejrzała je, a następnie znowu mi je założyła. Przechyliła głowę wciąż mi się przyglądając.

- Powinieneś częściej je nosić. Dobrze w nich wyglądasz.

- To jest to, co chciałaś mi powiedzieć?

Poczułem jak jej ciało znowu się napina. Maja przygryzła dolną wargę. Mimo całej swojej otwartości mówienie o własnych uczuciach przychodziło jej z trudem. Wolała zachowaniem i działaniem pokazywać, że jej na kimś zależy. Wydawało mi się, że Maja wciąż jest onieśmielona tym co się działo między nami. Wcale jej się nie dziwiłem. Była młodziutką, zakochaną mam nadzieję, dziewczyną. Ja byłem facetem totalnie zwariowanym na jej punkcie. A to, że nasz związek był, przynajmniej na razie, jak zakazany owoc z jednej strony dodawało mu pikanterii, z drugiej mogło Maję blokować.

- Dobrze mi z tobą. Czuję, że jestem tu gdzie powinnam być.

Jej ręka powędrowała do moich włosów. Długie palce zaczęły przeczesywać kosmyki. Chwyciłem jej nadgarstek i przyciągnąłem dłoń do ust.

- Maja jeśli zaraz nie przestaniesz – wymruczałem kiedy nachyliła się tuż nade mną – wiesz jak to się skończy.

Przez chwilę miałem wrażenie, że moje słowa nie zrobiły na niej wrażenia bo uśmiechnęła się przebiegle. Ale ona tylko mnie pocałowała i mocniej do mnie przylgnęła.

- Czuję się dokładnie tak samo – pocałowałem ją w czubek głowy.

Leżeliśmy wtuleni w siebie. Po lżejszym oddechu Majki mogłem odczuć, że chyba trochę się uspokoiła. Dłońmi gładziła moją twarz muskając usta swoimi truskawkowymi wargami. Oddawałem jej pocałunki, które z czasem stały się gwałtowniejsze i głębsze.

(nie)Tłumacz miłości [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz