Udało mi się nie spóźnić i zająć miejsce przed rozpoczęciem zajęć. Kiedy weszłam do auli Ostrowski już na nas czekał. Na twarzy błąkał mu się podejrzany uśmiech. Ciekawe co zaskakującego przygotował na czekające nas, wspólne, dwie godziny? Zajęłam swoje miejsce i wyjęłam notatnik. Starałam się nie patrzeć w jego stronę. No, ale się nie dało. Facet przykuwał uwagę. Tym razem ubrany był w jak zwykle ciemne jeansy i koszulę, na którą założył granatowy sweter. Ciemne włosy zaczesał na jedną stronę. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały posłał mi delikatny uśmiech i skinął głową. Następnie wyszedł zza biurka, oparł się o nie, a skrzyżowane nogi wyciągnął przed siebie. Z założonymi na piersi rękoma czekał aż wszyscy zajmą swoje miejsca. Znowu musiałam odpłynąć zazdroszcząc jego kobiecie. Rok temu raczej z nikim się nie spotykał. Ciekawe jak jest teraz? Może przywiózł ze sobą jakąś smukłą Australijkę? Ja pierdolę, znowu mi odbija. Co z tymi babami jest nie tak, jeśli jeszcze żadna go nie usidliła? A może to z nim coś jest nie tak? Od początku roztaczał wokół siebie aurę tajemniczości. Nie wiele było wiadomo o jego życiu prywatnym. Na pewno nikt nawet nie domyślał się, że doktor ma dorosłego syna. Sama bym w to nie uwierzyła.
Z rozmyślań wyrwała mnie cisza. Tyle, że tym razem oczy kolegów nie były wpatrzone we mnie, a ich spojrzenia błądziły po ścianach i suficie. Najpewniej znowu padło jakieś pytanie, na które nikt nie znał odpowiedzi.
- Panie doktorze – jęknął Kornel, z którym razem z Iwoną trzymałyśmy od pierwszych dni na uczelni – ale dzisiaj w Vertigo jest koncert mojego brata. Mamy rezerwację w klubie. Niech pan nam tego nie robi i nie karze siedzeniem tu dłużej niż potrzeba.
Robert w jednej chwili przeniósł na mnie wzrok. Byłam wściekła. Co ten Kornel odpierdala? Odbiło mu? Po co on gada takie rzeczy? Niech go jeszcze zaprosi na tą imprezę. Czułam jak policzki zaczynają mi płonąć, a w piersiach zaczyna brakować tchu.
- A jaki to koncert? – usłyszałam zadane spokojnym, ciepłym, głosem pytanie
Prowadzący zajęcia wciąż wbijał we mnie spojrzenie tych swoich orzechowych oczu.
- Piosenki Nicka Cave'a. A może miałby pan ochotę przyjść? Pan to chyba lubi australijskie klimaty– zapytał nagle Kornel
- Ciekawa hipoteza. Choć rzeczywiście Australia jest mi bliska.
Ja pieprzę! No tego tylko jeszcze brakowało! Ostrowski odwrócił wzrok od mojego byłego już kolegi i ponownie skupił go na mnie. Patrzył tak w skupieniu, aż zaschło mi w gardle. W końcu kąciki ust wykładowcy uniosły się do góry.
- Nie obiecuję, ale się postaram.
Kurwa. No tego jeszcze nie grali. Fuck.
W jednej chwili straciłam ochotę na wyjście. No, ale już obiecałam. Kornelowi bardzo zależało, to miał być pierwszy poważny koncert zespołu jego starszego brata. Przez moment zastanowiłam się czy nie wziąć ze sobą Lidki albo Liwiusza. Zwłaszcza pojawienie się tego drugiego mogłoby wywołać niemałe poruszenie. Zrezygnowałam jednak z tego pomysłu. Nie wiedziałam jakie plany na ten wieczór mają moi przyjaciele. A poza tym wcale nie było przesądzone czy Ostrowski w ogóle się tam pojawi.
Szykując się do wyjścia z domu cała w środku dygotałam. Jeśli Robert rzeczywiście przyjdzie to będzie przypał. Naprawdę najchętniej nigdzie bym nie wychodziła. Zawsze mogłam powiedzieć, że od któregoś z uczniów złapałam jelitówkę. Mam gorączkę i wiszę nad toaletą. Wątpię jednak aby ktoś nabrał się na takie żałosne wytłumaczenie. Zwłaszcza, ze widzieliśmy się na zajęciach. Znając pomysłowość znajomych z grupy gotowi byliby przyjść po mnie i zaciągnąć do tego klubu siłą. Ich niedoczekanie. W końcu zdecydowałam się na czarne spodnie i zakładaną na jedno ramię bluzkę w kolorze butelkowej zieleni. Delikatnie pomalowałam oczy, a usta mocniej niż zwykle pociągnęłam czerwoną pomadką. Jeszcze włosy. Spięłam je na boku. Narzuciłam na siebie skórzaną ramoneskę, potem puchową kurtkę a torebkę przewiesiłam przez ramię. Przejrzałam się w lustrze. Było dobrze. Nawet przez chwilę nie pomyślałam, że moje dłuższe niż zwykle przygotowania do wyjścia mają coś wspólnego z możliwością pojawienia się przystojniaka w postaci doktora Roberta Ostrowskiego. Nie, wcale tak nie było.
Do klubu wchodziłam jednocześnie zdenerwowana i podekscytowana czując drżenie na całym ciele. Zarezerwowany stolik zauważyłam od razu. Rozejrzałam się nerwowo dookoła, ale na szczęście nie dojrzałam nigdzie znajomej sylwetki. Podeszłam do znajomych i zajęłam jedno z wolnych miejsc. Na miejscu okazało się, że Iwona nie dojedzie. Chłopak przyjechał do niej na weekend. A że w tygodniu pracował w innym mieście i nie mogli się widywać chcieli wykorzystać wspólne chwile. Rozumiałam ją. Na jej miejscu pewnie też bym tak zrobiła. Gdybym wiedziała wcześniej, że koleżanki nie będzie zostałabym w domu. Teraz było za późno i nie mogłam zawrócić. Zamówiłam sobie drinka, sączyłam trunek i słuchałam zespołu, który rozgrzewał się na niewielkim podwyższeniu. Nigdzie nie zauważyłam potencjalnego zagrożenia dlatego z każdą minutą czułam się swobodniej.
- Dobry wieczór – usłyszałam nad sobą podszyty uśmiechem głos
Odruchowo odwróciłam głowę i zaniemówiłam. Czy można wyglądać jeszcze lepiej? Ciemne spodnie i czarna koszula z podwiniętymi rękawami, okulary w czarnych, grubych oprawkach. O matko! Gorąco mi się zrobiło. Mam tylko nadzieję, że zapanowałam nad rozmarzonym wzrokiem i sercem, którego bicie nagle osiągnęło ponaddźwiękową prędkość. Wzrok miał znowu chłopięco nieśmiały, jakby zastanawiał się czy w ogóle powinien do nas dołączyć.
- Witamy panie doktorze! – Kornel przejął rolę gospodarza – proszę usiąść obok Mai.
- Oczywiście.
Zajął wolne krzesło, na blacie stołu postawił kufel z piwem.
Robert spojrzał na mnie, uśmiechnął się ciepło i obrzucił mnie takim spojrzeniem, że krew w jednej chwili mi się zważyła. Istniała więc szansa, że mi się nie wydawało i on też coś... Nie no kurwa, Maja stop! Musiałam upominać się w myślach bo wyobraźnia zaczynała pracować na niebezpiecznie wysokich obrotach. A to, w połączeniu z wypitym drinkiem, mogło narobić mi kłopotów. Ostrowski pachniał zabójczo. Używanie takich zapachów w miejscach publicznych powinno być ustawowo zakazane. To był jakiś drzewny, tajemniczy i seksowny zapach. Niósł w sobie obietnicę. Ja pieprzę. Ilekroć Ostrowski nachylał się nad stołem omiatał mnie nim, a ja czułam przyjemne gorąco rozchodzące się po całym ciele. Sączyłam drinka. Chłopaki wciągnęli Roberta w rozmowę o piłkarskiej ekstraklasie. Przysłuchując mogłam bezkarnie wodzić wzrokiem po moich towarzyszach. Od czasu do czasu napotykałam spojrzenie brązowych oczu. Ponieważ byłam jedyną dziewczyną w tym towarzystwie mogłam udać znudzoną rozmową o sporcie. Wstałam i poszłam do baru po kolejnego drinka. Usiadłam na barowym stołku i niby spoglądając na scenę popatrywałam na rozprawiających z ożywieniem mężczyzn. Musiałam znowu odpłynąć myślami bo obok siebie nie zauważyłam żadnego podejrzanego ruchu.
- Mogę postawić ci drinka? – usłyszałam tuż przy swoim uchu – na co masz ochotę?
Robert zerknął na niebieski płyn w mojej szklance. Przymknęłam oczy i westchnęłam głęboko. Dlaczego nie pomyślałam żeby zmyć się po angielsku? Ostrowski patrzył wyczekująco. Wciąż się uśmiechał. Kurde, w tym klubie było tyle osób, że nie wierzę aby nikt nas nie widział. z drugiej strony zwykła rozmowa to przecież nic złego, prawda? Ja byłam tu ze znajomymi, on też miał prawo chodzić gdzie chce.
- Maju?
- Coś mocnego, znieczulającego – powiedziałam bardziej do siebie, ale najwyraźniej to usłyszał bo kiwnął na barmana i złożył zamówienie.
CZYTASZ
(nie)Tłumacz miłości [ZAKOŃCZONA]
RomanceOna jest studentką anglistyki. On wykłada historię literatury angielskiej. Spotykają się przypadkiem. Uczucie jakie na nich niespodziewanie spływa jest zaskakująco silne. Problem w tym, że on ma wyjechać na kontrakt do Australii. Nie jest pewien czy...