Rozdział 37. ROBERT

37 3 0
                                    

Tak, jak obiecałem Mai rok wcześniej Sylwestra spędziliśmy wraz z przyjaciółmi dosyć hucznie witając nadchodzący Nowy Rok. Co prawda organizacja wymagała od nas trochę logistyki. Dotąd, jeśli nie byłem za granicą, spędzałem ten wieczór z Danielem i Kaśką. Maja od lat świętowała w towarzystwie swoich najbliższych przyjaciół. Musieliśmy połączyć jedną i drugą tradycję. Po kilku konsultacjach w jednej z restauracji zarezerwowaliśmy stolik i razem z Kurowskimi, Lidką, Liwiuszem i ich partnerami kilka godzin spędziliśmy na hucznej zabawie. Udało się też namówić kilkoro innych znajomych z majkowej paczki.

Moja narzeczona wyglądała pięknie. Specjalnie na tą okazję założyła krótką, czarną, obszytą cekinami, sukienkę zakończoną na dole frędzlami. Włosy upięła na boku i spryskała brokatowym lakierem. Nie mogłem odebrać od niej oczu. Nie, żeby na co dzień łatwo mi było nie patrzeć na nią z absolutnym zachwytem. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że ta poznana kilkanaście miesięcy wcześniej dziewczyna wkrótce zostanie moją żoną.

We czterech sączyliśmy drinki i obserwowaliśmy jak nasze partnerki podbijają parkiet. Co chwilę zerkałem na Daniela. Bardziej niż na żonę i córkę łypał okiem na siedzącego po drugiej stronie stołu Liwiusza. Biedak wciąż nie mógł zaakceptować faktu, że jego córka po raz pierwszy się zakochała. Co więcej, zakochała się w trochę starszym chłopaku. Ich znajomość poniekąd przypominała historię moją i Mai. Na początku sam nie byłem przekonany do Liwiusza posądzając go, całkiem słusznie zresztą, o zauroczenie moją Mają. Wiedziałem, że Daniel prędzej czy później przekona się do wybranka córki. Liwiusz zyskiwał przy bliższym poznaniu i okazał się naprawdę porządnym facetem. Gdybym miał córkę chciałbym żeby na swojej drodze spotkała takiego chłopaka. Na szyi poczułem zaplatające się ręce Majki. Moja narzeczona, cholera, jak to wspaniale brzmi, podeszła do mnie od tyłu, nachyliła się i zaczęła nucić do ucha jeden z przebojów Darii Zawiałow.

„(...)Słońce nadal jest tuż nad głową, deszcz dotyka jeszcze mnie, wiatr odbija się mi o dłonie noc pozwala zbliżyć się(...)"

Maja pocałowała mnie w policzek, stanęła do mnie przodem i pociągnęła za sobą na parkiet. Objąłem ją mocno. Zamknąłem w uścisku. Majka zarzuciła mi ręce na szyję, a ja oparłem nasze czoła o siebie. Zaczęliśmy kołysać się w takt melodii. Nasze ciała pulsowały rytmicznie. Kolanem rozchyliłem jej uda Nasze ruchy stały się wolniejsze i bardziej zmysłowe. Maja zanurzyła palce w moich włosach i zaczęła je przeczesywać. W jej oczach wyczytałem absolutne zaufanie i miłość. Było w nich coś jeszcze. Pożądanie. Maja pragnęła mnie nie mniej niż ja pragnąłem jej. Zerknąłem na zegarek. Dochodziła druga nad ranem.

- Wracamy do domu? – szepnąłem do jej ucha pociągając delikatnie jego płatek

- Wracamy – szepnęła w moje usta

Dotrwaliśmy do końca piosenki i wróciliśmy do stolika. W aplikacji zamówiłem taksówkę. Po minie Majki widziałem, że się niecierpliwi. Niestety, ze względu na wyjątkową noc, musieliśmy trochę poczekać. Daniel też zamówił transport dla siebie, Kaśki i Małgosi. Moja chrześnica tęsknym wzrokiem patrzyła na swojego chłopaka. Być może miała nadzieję, że rodzice pozwolą jej wrócić z nim. Nic z tego, za dobrze znałem jej rodziców. Jeszcze długo nie zostawią jedynaczki z Liwiuszem sam na sam. Przynajmniej nie świadomie. Chłopak też miał niewyraźną minę. Trochę mu nawet współczułem. Ta relacja, przynajmniej na początku, wymagała od niego dużej samokontroli i wstrzemięźliwości.

Kiedy weszliśmy do domu Maja pociągnęła mnie w stronę schodów. Zanim weszliśmy na piętro przyparłem ją do ściany unieruchamiając ręce nad głową. Pierś Majki falowała w coraz szybszym tempie. Jej truskawkowe wargi rozchyliły się zapraszająco. Bezwstydnie patrzyła mi prosto w oczy. Moja kusicielka. Była piękna. Była moja, a ja byłem cały jej.

- Jak ci się podobała zabawa?

- Była taka, jak obiecałeś. Szampańska.

Czyli ona również zapamiętała to, co powiedziałem rok wcześniej.

- Kocham cię – szepnąłem

- It's hard for me to say how much I love you

Jej słowa podziałały na mnie natychmiast. Mocniej docisnąłem ją do ściany i zasypałem pocałunkami. Od czubka głowy przez usta, szyję, aż do odkrytej, przez dekolt sukienki, piersi. Majka odchyliła głowę dając mi do siebie łatwiejszy dostęp. Jęknęła cicho czym w jednej chwili doprowadziła mnie do gotowości.

- Kurwa, Majka – jęknąłem

W odpowiedzi splotła ze sobą nasze dłonie i pociągnęła do sypialni. Teraz ona przejęła kontrolę nad sytuacją. Pchnęła mnie na ścianę i zaczęła rozpinać guziki mojej koszuli. Jednocześnie całowała schodząc coraz niżej. Pomogłem jej i drżącymi z pragnienia dłońmi rozpiąłem pasek spodni. Język mojej narzeczonej dotarł właśnie do gumki bokserek. Pociągnąłem ją za włosy i zmusiłem aby się podniosła. Patrzyła na mnie zamglonymi przez pragnienie oczami. Pchnąłem ją na łóżko, a kiedy opadła na materac natychmiast nad nią zawisłem. Nie zawracałem sobie głowy zdejmowaniem z niej sukienki, po prostu podciągnąłem cienki materiał do góry. Dłonie Majki zaciskały się na czarnej narzucie. Widziałem, że była na granicy. Zerknąłem na czarną koronkę jej bielizny. Nachyliłem się i zębami ściągnąłem delikatny materiał odkrywając jej gorącą kobiecość. Pocałowałem to najczulsze miejsce. Majka była już na granicy ekstazy.

- Robert. Proszę... - jęczała

Podciągnąłem się. Drażniłem ją jeszcze trochę zanim całkiem w nią wszedłem. Kiedy wypełniłem ją całą wystarczyło nam zaledwie kilka ruchów abyśmy odlecieli.

- Kocham cię – wyszeptałem w jej otwarte, spierzchnięte wargi

- Kocham cię – odpowiedziała

Dłuższą chwilę nam zajęło wyrównanie oddechów i dojście do siebie. Wzięliśmy prysznic i położyliśmy do łóżka objęci i ze spleconymi nogami. Spod półprzymkniętych powiek obserwowałem Maję. Wyglądała jakby spała. Obejmowała mnie ręką, głowę opierała na mojej klatce piersiowej.

- Robert? – usłyszałem jej cichy głos

- Co tam? – odpowiedziałem pytaniem i pocałowałem w czubek głowy

- Czy jest coś czego nie wiesz albo nie potrafisz?

Uśmiechnąłem się. Nie miałem pojęcia do czego ona zmierza.

- To znaczy? Co masz na myśli?

Maja podniosła głowę i oparła brodę na mojej piersi.

- Wymienię w przypadkowej kolejności – zapowiedziała – jesteś świetnym tłumaczem, wykładasz tak, że zarażasz swoją pasją innych..

- A ciebie? Ciebie też zaraziłem? – przerwałem jej

- Mnie nie musiałeś. Kiedy się spotkaliśmy już byłam zarażona.

Roześmiałem się i znowu ją pocałowałem.

- ... tańczysz jak John Travolta, a gotujesz tak, że czasem sama sobie zazdroszczę. Jest chociaż jedna rzecz, której nie potrafisz?

Zastanowiłem się chwilę.

- Jest taka jedna rzecz. Czasami patrzysz na mnie tak jakbyś chciała wypalić mi w czaszce dziurę. Zastanawiam się o czym wtedy myślisz.

Maja podciągnęła się do góry. Nasze spojrzenia spotkały się w ciemności.

- Wiesz o czym wtedy myślę? Zastanawiam się co taki mężczyzna jak ty zobaczył w takiej dziewczynie jak ja.

Spuściła głowę i wtuliła się w moje ramię. Delikatnie podniosłem jej brodę do góry. Coś zdusiło mnie w środku. Jakieś wzruszenie.

- Naprawdę nie wiesz? Zobaczyłem w tobie kogoś z kim chciałbym dzielić i życie i pasję. Bratnią duszę.



(nie)Tłumacz miłości [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz