Przyjaciele zorganizowali dla mnie imprezę powitalną. Chociaż impreza to za duże słowo. Po prostu wyszliśmy do restauracji. Z różnych przyczyn nie udało się zorganizować spotkania od razu po moim powrocie. Jeśli o mnie chodzi wolałbym ten czas spędzić w domu i wystarczyłaby mi obecność dwójki najbliższych przyjaciół i sąsiadów zarazem – Kaśki i Daniela, z którym znaliśmy się jeszcze z czasów szkolnych. Kilka lat temu jakoś tak się szczęśliwie złożyło, że zamieszkaliśmy na tym samym osiedlu. Katarzyna była programistką w wojsku i mimo tego, że na co dzień dowodziła kilkoma wielkimi i charakternymi mężczyznami miała gołębie serce i bardzo zależało jej na szczęściu najbliższych. Mnie również nie pominęła. Utyskiwała, że powinienem znaleźć sobie dziewczynę, może nawet ponownie się ożenić. Problem był w tym, że albo ja się stałem bardziej wybredny, albo miałem pecha bo od dwudziestu lat nie spotkałem nikogo z kim chciałbym dzielić swoje dni. Co jakiś czas wyjeżdżałem na dłuższe lub krótsze kontakty do Australii. Kiedyś wdawałem się w romanse, które jednak kończyły się wraz z moim powrotem do Polski. Od kilku lat przestałem szukać drugiej połówki i zdałem się na los. Jeśli mam być sam to zaakceptuję to. Od czasu do czasu Kasia starała się namówić mnie na spotkanie z jedną z jej koleżanek. Dałem się namówić raz. I ten jeden raz wystarczył. Hanna była samotna, miała mniej więcej tyle lat co ja i pracowała jako przedstawiciel handlowy. Spotkaliśmy się może ze trzy razy. Z tych trzech razów jeden był zaaranżowany przez Kaśkę, a pozostałe dwa zainicjowała Hanna. Od początku coś mi w niej nie pasowało. Nie mówię tu o jakimś mitycznym porozumieniu dusz czy przeszywającej strzale amora. Nic z tych rzeczy. Ta kobieta budziła we mnie jakiś niepokój. Nie potrafiłem powiedzieć co dokładnie mnie niepokoiło. Najważniejsze, że w jej towarzystwie traciłem pewność siebie i miałem uczucie dziwnego zagrożenia. Na moje nieszczęście ona bardzo wkręciła się w naszą znajomość. Stała się irytująca w zabieganiu o spotkanie. Nie trafiały do niej żadne tłumaczenia. Tym bardziej wiedziałem, że powinienem trzymać się od niej z daleka. Z ulgą przyjąłem propozycję wyjazdu na rok na uniwersytet w australijskiej Adelajdzie. Przez rok nie miałem od niej żadnych wiadomości i przyjąłem, że w końcu Hanna dała mi spokój.
Ku mojemu zaskoczeniu kiedy wszedłem do restauracji przy stoliku, oprócz Kaśki, Daniela i kilku innych znajomych, zobaczyłem właśnie ją. Nie mówiłem nigdy Katarzynie o odczuciach jakie miałem względem jej koleżanki dlatego jej obecność nie powinna mnie dziwić. Kiedy zająłem swoje miejsce twarz Hanny rozjaśnił uśmiech. Zmusiłem się aby odpowiedzieć tym samym. Obawiam się jednak, że w moim przypadku był to tylko kwaśny grymas. U kelnera zamówiłem szklaneczkę whisky i zacząłem wodzić wzrokiem po wnętrzu lokalu. Nie znałem tego miejsca, musieli otworzyć je niedawno. Sączyłem trunek przeglądając kartę dań. Kiedy podszedł kelner aby zebrać zamówienie poprosiłem o kolejnego drinka. Za plecami usłyszałem poruszenie i wraz z szumem ulicy do środka weszła grupka młodych osób. Na ramieniu poczułem czyjąś dłoń.
- Cześć staruszku – syn poklepał mnie serdecznie – co za spotkanie! Bawcie się dobrze.
Przywitał się jeszcze z Katarzyną i jej mężem, a potem odszedł do swoich znajomych. Podniosłem wzrok. Od razu poprawił mi się humor. Moje spojrzenie skrzyżowało się z zielonymi oczami Mai. Bardzo chciałem myśleć, że specjalnie usiadła tak aby mnie widzieć. Posłała mi piękny uśmiech i skinęła głową. Byłem już niemal pewien, że nic jej z moim synem nie łączy. Pewnie dlatego cieszyłem się, że będę mógł ich bezkarnie obserwować. Zdziwiło mnie jednak, że Mateusz nie usiadł obok swojej dziewczyny, co więcej, on nie wykonywał w jej kierunku żadnego czułego gestu. Jakby byli zwykłymi kolegami. No dobra, z drugiej strony wiedział, że mogę ich obserwować i krępował się spojrzenia ojca. Zamiast Matiego miejsce u boku dziewczyny zajął brat jej przyjaciółki. Liwiusz. Mimo upływu tak długiego czasu gość zapadł mi w pamięć. Nie podobał mi się sposób w jaki patrzył na Majkę. Sączyłem drinka i od czasu do czasu łapałem spojrzenie jakie spod firanek czarnych rzęs rzucała mi Maja. Siłą woli zmuszałem się aby oderwać od niej wzrok i skupić się na rozmowie. Niby ciałem byłem obecny i cieszyłem się z towarzystwa przyjaciół. Jednak moje myśli krążyły na całkiem innej orbicie. Ta orbita nazywała się Maja. Zdawałem sobie sprawę, że nie powinienem o niej myśleć. Mogłem sobie tłumaczyć. Głupie serce nie chciało słuchać i zaczynało bić szybciej pod każdym spojrzeniem zielonych tęczówek.
CZYTASZ
(nie)Tłumacz miłości [ZAKOŃCZONA]
RomanceOna jest studentką anglistyki. On wykłada historię literatury angielskiej. Spotykają się przypadkiem. Uczucie jakie na nich niespodziewanie spływa jest zaskakująco silne. Problem w tym, że on ma wyjechać na kontrakt do Australii. Nie jest pewien czy...