Rozdział 4. ROBERT

47 4 0
                                    

Co się ze mną działo? Od jakiegoś czasu sam siebie nie poznawałem. Przecież miałem swoje zasady nie spoufalania się ze współpracownikami, a szczególnie ze studentami. O studentkach nawet nie wspominając. Przyjaciół miałem poza miejscem pracy. Tymczasem ta brązowowłosa dziewczyna, na nowo, całkowicie zawładnęła moimi myślami. Kiedy wpadła ostatnio spóźniona na wykład z jej mokrych kosmyków kapała woda, była zdyszana i chyba trochę przestraszona. No tak, sam zapracowałem na swoją opinię. Od innych wymagałem tyle, ile od siebie. Nieważne czy chodziło o studenta czy asystenta. Chyba trochę zbyt długo jej się przypatrywałem bo w spojrzeniu zielonych oczu dostrzegłem pytanie.

- Proszę zająć miejsce – powiedziałem tylko.

Wzrok natychmiast skierowałem w inną część sali. Nie chciałem wzbudzać podejrzeń. Kiedy łapałem jej przypadkowe spojrzenie widziałem, a może bardzo chciałem widzieć, w nim zainteresowanie i coś jeszcze. Coś znacznie intymniejszego. Kurwa. Chyba zaczynałem wariować. Musiałem przestać o niej myśleć. Maja poza tym, że śliczna była też bardzo inteligentna. No, ale to już wiedziałem. Wszystkie prace zaliczała najlepiej z całej grupy. Z tego, co wiedziałem co roku miała przyznane naukowe stypendium. Jednocześnie bił od niej jakiś smutek i niekiedy odnosiłem wrażenie, że chciałaby być gdzieś indziej. Czasem zastanawiałem się co spowodowało takie jej nastawienie. Patrząc na Maję odnosiłem wrażenie, że chciałaby jak najszybciej opuścić mury naszego instytutu. Niby rozmawiała i śmiała się razem z rówieśnikami, ale wydawało mi się, że duchem jest nieobecna, że jej myśli są w zupełnie innym miejscu. Ciekawe czy miała chłopaka? A jeśli tak to czy był nim mój syn? O czym ja w ogóle myślę? Jakie mam prawo rozmyślać nad życiem prywatnym jednej z moich studentek? Nie miałem żadnego. I nieważne, że za kilka miesięcy ona odbierze dyplom i przestanie być moją studentką. O tym, że gdybym nie wyjechał nasza znajomość na pewno przeszłaby na wyższy poziom, tym bardziej.

Stałem przed grupą studentów i łapałem się, że mówię do właścicielki szeroko otwartych zielonych oczu. Dziewczyna wydawała się absolutnie pochłonięta wykładem. Skrupulatnie coś notowała mimo, że odniosłem wrażenie, że myślami gdzieś odpłynęła. Postanowiłem trochę zabawić się jej kosztem zadając pytanie o byt, który jest niebytem. Co mi strzeliło do głowy? Skąd mi się to wzięło? No tak, Mateusz ostatnio prowadził jakieś filozoficzne rozważania z moją matką. Maja popatrzyła zaskoczona. W pierwszej chwili nie zrozumiała, że pytanie skierowałem do niej. Wybrnęła inteligentnie. To musiałem jej oddać. Jestem ciekawy jak poradzi sobie z zadaniem, które przygotowałem na zaliczenie. Kiedy podeszła żeby odebrać swój tekst dostrzegłem na jej twarzy lekkie zmieszanie i rumieniec pokrywający policzki. Kurwa. I ten prąd, który nas przeszył kiedy nasze palce przypadkowo się spotkały. Może rzeczywiście wariowałem bo dawno nie miałem kobiety? Kurwa. A może ja też nie byłem jej obojętny? Robert, ogarnij się.

Kilka dni później spotkałem ją stojącą pod drzwiami mojego gabinetu. włosy miała spięte na czubku głowy, w uszach dyndały długie kolczyki, a na szyi zawiesiła białe słuchawki. Pokój dzieliłem ze starszą profesorką literatury Lucyną Brylewską.

- Dzień dobry – nachyliłem się do jej ucha – pani profesor powinna być w środku. Chyba, że to mnie pani szuka.

Uśmiechnąłem się. W jej oczach dostrzegłem zmieszanie. Znowu się zaczerwieniła. Ja pierdolę, jaka ona była śliczna. Zaskoczył ją mój widok, to na pewno. Szybko się jednak opanowała.

- Dzień dobry panie doktorze. Przykro mi jeśli pana zawiodłam. Przyszłam do pani profesor.

W jej oczach dostrzegłem jakieś wyzwanie choć ze zdenerwowania przygryzła dolną wargę, a we mnie w tej samej chwili zawrzało. Chciałbym wpić się w te jej seksowne usta. Kurwa. Nachyliłem się tuż przy jej uchu, niezauważalnie wciągając zapach jej perfum. Otworzyłem drzwi gestem zapraszając do środka. Zająłem miejsce za swoim biurkiem i starałem się już nie patrzeć w jej stronę. Kiedy jednak Maja zaczęła rozmawiać z Brylewską o swojej pracy magisterskiej nastawiłem uszu. Do niedawna byłem przekonany, że znaczna część naszych studentek wybiera tematy związane z twórczością Jane Austin, Emily Bronte albo inną romantyczną pisarką. Takie prace powtarzały się, do porzygu, co roku. Przygryzłem końcówkę okularów. Brylewska spojrzała na mnie ciepłym spojrzeniem.

(nie)Tłumacz miłości [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz