Jacob
Nawet tego nie mów – mówię, gdy słyszę głos Em w telefonie.
Gdy tylko jej imię wyświetliło się na ekranie wiedziałem po co dzwoni.
- Nie wiesz co chcę powiedzieć – fuka.
- To oczywiste. Próbujesz się wymigać od wyjazdu ze mną – odpowiadam.
- Kiedy ja naprawdę nie mogę. Przemyślałam to na spokojnie. Wspólny wyjazd to zły pomysł – jęczy.
- Em, co Ty znów wymyśliłaś? – opieram głowę na dłoni, jestem wykończony – chcesz siedzieć w mieszkaniu, sama, kiedy taka piękna pogoda za oknem. Matilda na pewno przyznała mi rację.
To, że rozmawiała na ten temat ze swoją najlepszą przyjaciółką było bardziej niż pewne. Wiedziałem też, że Mati mi kibicuje, dlatego byłem pewny siebie. A przyjemniej chciałem by Emily za takiego mnie uważała.
- Nie mieszajmy do tego osób trzecich – unosi głos.
Jej reakcja tylko potwierdziła moją teorię.
- Dobrze. W takim razie bądź u mnie o piątej. Jestem zmęczony, nie dam rady prowadzić przez całą drogę – to na pewno ją przekona, nie pozwoli mi prowadzić wiedząc, że ledwo stoję na nogach – I ktoś musi trzymać Chestera. Nie chcę by całą drogę siedział w klatce.
Złości się.
- Dlaczego Ty mi to robisz!? Od samego początku, uwziąłeś się na mnie. To jakaś zemsta?
- Em, błagam! Jestem wykończony. Spałem tylko cztery godziny – mówię zrezygnowany.
- Nie próbuj wzbudzić we mnie poczucia winy. Nie cierpię tego – ostrzega mnie poważnym tonem.
- Lubię twoje towarzystwo i chcę byś mi towarzyszyła – wyczekuję reakcji, Em nic nie mówi.
- Masz przeze mnie same problemy. A teraz zapewne znów przeszkadzam Ci w pracy.
- Kwestia przyzwyczajenia – mówię lekceważąco – Widzimy się o piątej? I nie chcę już słyszeć żadnych wymówek.
- Okej, okej. Przyjadę – irytuje się.
- Nie brzmisz przekonująco.
- Obiecuję, że Cię nie wystawię. Muszę się spakować. Pa.
- Do zobaczenia!
**
Wyczekuję nerwowo na przyjazd Emily. Mam nadzieję, że serio mnie nie wystawi. Jestem wykończony, mógłbym zasnąć na stojąco. Żeby pozwolić sobie na wolne musiałem nieźle zasuwać przez ostanie dni. Mimo, iż projekt Watersona mieliśmy już za sobą, ja wciąż pracowałem na najwyższych obrotach. Z tego powodu nie dosypiałem... znowu. Ostatnio spędziłem świetny wieczór z Emily. Prawdziwą Emily. Taką, która nie ogląda się ciągle za siebie w obawie przed tym, że ktoś zauważy jej bliznę na twarzy. Em, która żartuje, głośno się śmieje i jest wyluzowana, troskliwa, szczera. Dlatego zaproponowałem jej ten wyjazd. Chcę jej takiej więcej. Mam nadzieję, że to pomoże. A tak serio to czuję, że się zakochuję. Wpadłem jak ta śliwka w pieprzony kompot i chciałbym spędzać z nią każdą wolną chwilę. Kilka razy miałem ogromną ochotę i okazję by móc ją pocałować. Wydaje mi się, że ona też to czuła, bo robiła szybkie uniki. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Emily ciągle powtarza, że traktuje mnie jak kumpla. Doradzała mi nawet, bym walczył o Susan albo randkował z Ann. Prawdę mówiąc, opowiadając jej o moim wypadzie do baru miałem nadzieję ujrzeć w jej oczach zawód a może nawet odrobinę zazdrości. W zamian za to otrzymałem dobrą radę i pokrzepiające słowo. To tak jakbym dostał w twarz. Nie mogłem wyobrazić sobie gorszego przebiegu tej rozmowy. Wolałbym już karczemną awanturę.
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
RomanceEmily wiedzie szczęśliwe życie. Pracuje ponad siły chcąc udowodnić rodzinie, że jest coś warta. Kiedy po kolejnym ciężkim dniu w pracy zasypia i wywołuje pożar w mieszkaniu jej życie diametralnie się zmienia. Straciła dach nad głową, pracę, urodę i...