Emily
Odwróciłam się i ujrzałam starszego mężczyznę w garniturze. Wysokiego o ciemnych, gęstych włosach, poprzeplatanych siwymi pasmami. Dumnego. Spojrzenie miał bystre. Pełne mądrości, której mu z resztą nie brakowało. Wiedziałam o tym, bo znałam go doskonale.
- Cześć, tato – przywitałam go kwaśnym uśmiechem – spodziewałam się Josha.
Zatrzymał się kilka kroków przede mną. Wpatrywał się we mnie z powagą na twarzy. Jakby coś analizował. Często widziałam u niego tę minę, gdy rozmawiał ze swoimi kontrahentami. Kiedy zastanawiał się czy warto dobić targu. Czy aktualnie omawiana transakcja będzie dla niego opłacalna. Czy ja okażę się dla niego warta zachodu?
Na jego twarzy pojawił się dobrotliwy uśmiech, spojrzenie złagodniało. A dłonie rozpostarł dając mi do zrozumienia, że czeka aż wstanę i go obejmę. Co też uczyniłam.
Gdy jego silne dłonie trzymały mnie w mocnym uścisku poczułam niewyobrażalną ulgę. To uczucie zakiełkowało we mnie nagle. A nim zdążyłam zdusić je w sobie urosło do niewyobrażalnych rozmiarów. Zaskakując tym najbardziej mnie samą.
Będąc z Jacobem w Vermont, kiedy przyglądałam się jego cudownej relacji z rodziną poczułam małe ukłucie w sercu. Myślałam jednak, że to zazdrość. Że jest mi po prostu przykro, że ja nie mam takiego oparcia w swojej rodzinie. Nie przypuszczałabym, że kryje się za tym tęsknota i to tak ogromna.
- Tęskniłem za Tobą córeczko – dał mi całusa w czoło.
Dobrze, że mnie trzymał, bo chyba bym upadła. Tak mnie tym zadziwił. Nadmierna czułość nie leżała w jego naturze. On naprawdę musiał za mną tęsknić. Nie widzę tu innego rozwiązania.
- Ja za Tobą też tato – uniosłam głowę by nawiązać z nim kontakt wzrokowy.
- Twoja matka także tęskni.
Na te słowa mina mi zrzedła. Opuściłam wzrok.
- Chciałbym z Tobą porozmawiać. Może pojedziemy w bardziej – rozejrzał się – żywe miejsce?
Nie miałam ochoty na trudne rozmowy. Zwłaszcza dziś, zwłaszcza z tatą. Jednakże w końcu musieliśmy ją odbyć.
- Dokąd chcesz jechać? Nie jestem przygotowana – popatrzyłam na swoje ubrania – na lunch w ekskluzywnej restauracji.
- Możemy zamówić coś w drodze do naszego apartamentu – zaproponował.
- Albo mojego mieszkania – założyłam ręce na piersi.
- Między innymi o tym chciałem z Tobą porozmawiać. Te norę nazywasz mieszkaniem?
- To tylko chwilowe – zaczęłam się tłumaczyć – znalazłam pracę i...i – zdenerwowałam się.
Poczułam się jak za starych „dobrych" czasów. Znów muszę tłumaczyć się z moich życiowych wyborów. A kiedy w oczach ojca pojawił się ślad rozczarowania i dezaprobaty z moich pociekły łzy. Znów czułam tę dziwną mieszankę emocji. Jak wtedy w Vermont. Co gorsze tym razem nie ma przy mnie Jacoba, który się ze mną pocacka.
- Emily? Czy wszystko z Tobą w porządku?
Miałam ochotę walnąć się w czoło. Czy łzy świadczą o tym, że jest w porządku? Cała moja postawa krzyczała, że WSZYSTKO JEST NIE TAK.
- Tak – wyjęczałam – przepraszam – otarłam poliki wierzchem dłoni.
Muszę wziąć się w garść zanim usłyszę wykład z serii „Nie możesz okazywać słabości, musisz być silna."
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
RomanceEmily wiedzie szczęśliwe życie. Pracuje ponad siły chcąc udowodnić rodzinie, że jest coś warta. Kiedy po kolejnym ciężkim dniu w pracy zasypia i wywołuje pożar w mieszkaniu jej życie diametralnie się zmienia. Straciła dach nad głową, pracę, urodę i...