26. Nie mów mamie

9 1 0
                                    

Jacob

Em śpi wtulona we mnie. Zaczęło już świtać a ja nie zmrużyłem nawet oka. Chcę być czujny na wypadek, gdyby jeszcze mnie potrzebowała. Ta noc uświadomiła mi jak bardzo ona cierpi. Do tej pory myślałem, że jej odcięcie się od świata ma związek wyłącznie z bliznami na ciele, których się po prostu wstydzi. Widziałem w niej supermodelkę, która po wypadku nie akceptuje swojego wyglądu. Teraz widzę, że nie mogłem się bardziej mylić. Powierzchowne blizny na jej ciele, to nic w porównaniu z wciąż niezagojoną raną wewnątrz. Nie wybaczę sobie tego, co zrobiłem. Przez myśl mi nie przeszło, że kilka świeczek może doprowadzić ją do takiego stanu. Sam już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Wydaje mi się, że już na korytarzu nie była sobą. A może próbuję teraz złagodzić trochę poczucie winy? Ta dziewczyna od samego początku była dla mnie wielką zagadką. Teraz stała się już enigmą, nie do złamania.

Gdy rozpętała się burza, odcięli nam prąd. Przy takiej pogodzie często się tak u nas dzieje, więc każdy ma już w swoim pokoju awaryjne świece. Deszcz uderzający o parapet przestraszył Chestera i ten zaczął strasznie świrować. To, dlatego pozapalałem te cholerne świece. Chciałem dać mu trochę wody. A kiedy dostrzegłem Em na korytarzu, głupi pomyślałem, że wystraszyła się ciemności. Jak mogłem być takim idiotą!

No i zasnąłem.

Kiedy się przebudziłem, Em leżała wtulona w poduszkę plecami do mnie. Po cichu wziąłem do ręki telefon. Zaraz dziesiąta! Całe szczęście, że wykopałem Chestera z pokoju. Na pewno nie pozwoliłby nam tak długo spać. I mam nadzieję, że któryś z rodziców wrócił do domu i wyszedł z nim na dwór nim napaskudził.

Resztki baterii w telefonie poświęciłem na przeglądanie stron internetowych dla zabicia czasu. Nie mogłem już spać, a nie chciałem wychodzić, dopóki Em się nie obudzi. Nie mam pojęcia w jakim będzie dziś stanie i nastroju. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z czymś takim. Kompletnie nie wiem, jak się zachować. Z tego co udało mi się wyczytać Em miała jakiś atak paniki? To, że miała przy sobie odpowiednie leki tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jej nie przydarzyło się to po raz pierwszy.

Po przeanalizowaniu naszych wcześniejszych spotkań zaczynam podejrzewać, że nie pierwszy raz coś takiego zdarzyło jej się także przy mnie. Z tą różnicą tylko, że zazwyczaj udawało jej się przede mną uciec. Kiedy znalazłem ją w moim domu, nasze wyjście do kawiarni, to że poszedłem za nią na plażę. Dopiero teraz widzę, że swoim bezmyślnym zachowaniem przyczyniłem się do wczorajszej sytuacji.

Trzeba było dać jej spokój, tak jak sobie tego życzyła. Ubzdurałem sobie, że jej pomagam. Że dzięki mnie wyjdzie na prostą i będziemy mogli być razem. Co za egoistyczne podejście! Wiem, że nie cofnę już czasu. Ale mogę przynajmniej wyciągnąć wnioski na przyszłość. Dać Emily przestrzeń i zacząć jej naprawdę słuchać. A co za tym idzie w końcu zachować się jak prawdziwy przyjaciel, którego we mnie widzi.

Wczoraj wieczorem, gdy usłyszałem, jak zwraca się do kogoś imieniem Josh zawrzało we mnie. Wiem, to może być ktokolwiek. Brat, kuzyn, kolega, znajomy czy nawet nieznany jej facet z jakiejś infolinii. Tak bardzo denerwowało mnie to, że nic o niej nie wiem, że jestem zazdrosny o być może przypadkowego kolesia. Czuję się jak ostatni palant!

Około południa Em zaczęła się wybudzać. Kilka razy przewracała się z boku na bok, widać było, że opuszcza ją spokój. Jej ruchy stawały się coraz bardziej nerwowe. Czyżby męczyły ją koszmary? W końcu otworzyła oczy. Wydawała się zagubiona i zdezorientowana. Przez chwilę mi się przyglądała, jakby starała się przypomnieć sobie skąd ja się tu u licha wziąłem. Postanowiłem się nie odzywać i dać jej czas na refleksję. Dopóki nie wykopie mnie za drzwi, będę przy niej.

W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz