30. Odpowiedni materiał na dziewczynę

11 1 0
                                    

Jacob

Zapadła grobowa cisza. Cała ta historia jest dla mnie tak abstrakcyjna.

Mnie załamała zdrada dziewczyny. Jej cały świat zwalił się na głowę, a mimo tego jest tu ze mną i nadal ma siłę by się uśmiechać. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że moje problemy to tak naprawdę błahostki. Pracę mogę zmienić, o Susan myślę tylko gdy przyjeżdżam do rodziców. Emily gdzie by nie była, ma swój bagaż zawsze ze sobą. Że też wcześniej tego nie zauważyłem. Jestem idiotą!

Nie wiem co powiedzieć. Jak zareagować?

Dlatego po prostu ją przytuliłem. Najmocniej jak potrafiłem.

Dopiero po wysłuchaniu tej historii zrozumiałem, dlaczego ta dziewczyna stroni od ludzi.

Równocześnie nie potrafię sobie wyobrazić jak moja mama wykrzykuje równie okrutne rzeczy do mnie. Jakim trzeba być rodzicem, by życzyć własnemu dziecku śmierci?

A Em! Obwinia się za pożar, śmierć babci. W chwili, gdy potrzebowała wsparcia i zrozumienia została sama. Zawiedli ją wszyscy, nic więc dziwnego, że nie potrafi już nikomu zaufać.

Z wyjątkiem mnie. Poczułem, jak zakuło mnie w klatce piersiowej. Za szczerość powinienem odpłacić jej tym samym. Ale to chyba nie jest dobry moment. Poczekam aż Em się trochę uspokoi. Dojdzie do siebie. Ostatnie dni zaburzyły jej równowagę.

- Nie znam lepszego materiału na dziewczynę – szepnąłem ponad jej głową.

Wtedy oderwała się ode mnie i pocałowała.

Byłem zaskoczony, ale szybko odwzajemniłem pocałunek. Jak wtedy w górach. Nie do końca rozumiejąc co się dzieje. Wplotłem palce w jej włosy. Ona wsunęła dłonie pod moją koszulkę i przylgnęliśmy do siebie. Chryste! Jej skóra jest tak delikatna i miękka.

Zsunęło jej się jedno ramiączko koszuli. Poddałem się temu. Zacząłem całować ją po szyi, obojczyku. Emily odchyliła głowę by mi to ułatwić, wbijając paznokcie w moje plecy.

- Jesteś cudowna – wyszeptałem między pocałunkami.

Z jej ust wydobył się cichutki jęk. Kontynuowałem. Lecz kiedy delikatnie podważyłem palcem drugie ramiączko na jej ramieniu, Em odskoczyła ode mnie jak oparzona. Wpatrywałem się w jej boskie ciało, piersi oraz bliznę, która w tym momencie nie miała dla mnie żadnego znaczenia. Przymknąłem powieki i wypuściłem powietrze z płuc, by się uspokoić. Wyrwać z transu, w który przed chwilą wpadłem.

Emily spojrzała mi głęboko w oczy i przez chwilę jakby się nad czymś zastanawiała.

- Przepraszam – powiedziała w końcu.

Założyła z powrotem ramiączko koszuli.

- To miła niespodzianka – uśmiechałem się szeroko.

- Ja nie mogę. To byłoby nie w porządku. Chciałam mieć pewność...

- I teraz masz już pewność, że... – wyczekuję odpowiedzi.

- Że, pogubiłam się – nerwowo się zaśmiała – Między nami jest jakaś chemia. Ale dopóki nie będę pewna nie chcę iść dalej. Mam nadzieję, że to zrozumiesz.

Powinienem dać jej więcej czasu. Wywieram na niej zbyt dużą presję. A to ostatnie czego jej teraz potrzeba. Powinienem być dla niej wsparciem a nie kolejnym problemem.

- Okej, jak chcesz. Dobranoc. – zarzuciła szlafrok na ramiona.

- O co Ci chodzi?

- To ja powinnam o to zapytać – znów usiadła – jestem z tobą kompletnie szczera. A Ty się obrażasz! To dojrzałe z Twojej strony – zaczęła klaskać.

W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz