Jacob
Mateo poprosił Em do tańca w najgorszym z możliwych momentów. Chciałem powiedzieć jej o Susan. Ta z kolei zmaterializowała się przy mnie dosłownie sekundę później.
Objęła mnie na przywitanie czym kompletnie zbiła mnie z tropu. Czy tak witają się byli narzeczeni po burzliwym rozstaniu?
- Cześć – powiedziałem odsuwając się od niej.
Wolałem trzymać ją na dystans.
- Dobrze Cię widzieć – rzekła z nieśmiałym uśmiechem.
Ten spokój do niej nie pasował. Zmieniła się?
- Ciebie ... w sumie to nie jestem pewien czy Ciebie też – kątem oka patrzyłem jak Emily tańczy z Mateo zmysłową rumbę.
Kurczę ona naprawdę odebrała gruntowną edukację. Czy istniało coś czego nie potrafiła?
- Widzę, że już ułożyłeś sobie życie na nowo – spojrzała w stronę parkietu.
Jednak nie!
- Już!? – zirytowałem się – Ty ułożyłaś sobie życie kilka dni po rozstaniu – wytknąłem jej.
Spuściła wzrok.
- Pogadajmy – zaproponowała – musimy jakoś ze sobą funkcjonować, chociażby ze względu na Joan. Strasznie ją to gryzie.
Teraz wylazła z niej prawdziwa Susan. Potrafiła grać na emocjach.
- Może chodźmy do ogrodu. Tam powinno być ciszej – zaproponowałem.
Wychodząc spojrzałem jak Em i Mateo przylegają do siebie. Byłem zazdrosny. To ze mną powinna tak tańczyć.
Przeszliśmy przez taras, po którym walało się mnóstwo papierków po cukierkach i resztek po piñatach. Dzieciaki musiały się przednio bawić. Następnie wybrukowaną ścieżką, pomiędzy ozdobnymi drzewkami przeszliśmy do ławki ustawionej przy oczku wodnym. Wybraliśmy to miejsce automatycznie. To było nasze miejsce. Oboje tępo wgapialiśmy się w drewniany mebel przed nami, ale żadne z nas na nim nie usiadło. Zapewne Susan także przypomniały się nasze wspólne momenty w tym miejscu. Lubiliśmy przesiadywać tu wieczorami i rozmawiać o niczym, gdy zaczęliśmy się spotykać. Szybko odepchnąłem od siebie te myśli. Nie chciałem do tego wracać.
- Rozmawiajmy – rzuciłem, gdy znaleźliśmy się w ustronnym miejscu, przelałem swoją złość na Susan.
- Jacob – zaczęła – Ja wiem, że źle zrobiłam – spojrzała mi w oczy – strasznie tego żałuję i – wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Ooo nie – cofnąłem się – ja znam to spojrzenie – Już nigdy Ci nie zaufam!
- Przepraszam!
- Przyjmuję twoje przeprosiny. I wiesz co – uniosłem głos – i chyba nawet ci wybaczyłem, ale z pewnością już NIGDY Ci nie zaufam!
- Jacob – w jej tęczówkach błysnęły łzy.
- Co Ty sobie myślałaś!? To była wyłącznie twoja decyzja!
- Nie zrzucaj całej winy na mnie – powiedziała wyzywająco.
- Słucham! To ty pieprzyłaś się z innym. To ty odeszłaś. To ty zanim zdążyłem odwołać wesele wrzuciłaś na Twittera zdjęcie w objęciach innego – wyliczałem na palcach.
- Bo miałeś mnie gdzieś. Dla ciebie liczyła się tylko ta przeklęta praca! – krzyknęła.
Zamurowało mnie.
CZYTASZ
W pogoni za szczęściem
Lãng mạnEmily wiedzie szczęśliwe życie. Pracuje ponad siły chcąc udowodnić rodzinie, że jest coś warta. Kiedy po kolejnym ciężkim dniu w pracy zasypia i wywołuje pożar w mieszkaniu jej życie diametralnie się zmienia. Straciła dach nad głową, pracę, urodę i...