Tom II

9 0 0
                                    

Moi drodzy!

Docierając tu sprawiliście mi ogromną przyjemność.

Z całego serca DZIĘKUJĘ ♥️

Jest to moje pierwsze „dzieło" i każde wasze kolejne odwiedziny dawały mi ogromną radość. Chciałabym także poznać wasze zdanie na temat mojej pracy, dlatego proszę o pozostawienie swojej opinii w komentarzu. Każdy będzie dla mnie cenną wskazówką na przyszłość.

A jeśli już o przyszłości...

Ta część nie doprowadziła Emily do upragnionego szczęścia. Pojawienie się Richarda przysparza jej kolejnych zmartwień. Jednak nic straconego!

Dalsze losy naszej bohaterki poznamy w tomie II, nad którym nadal pracuję. W nim przenosimy się na drugi koniec kraju – do Los Angeles. A skoro nowy tom to i nowi bohaterowie oraz wyzwania.

Pozwolę sobie na mały spojler ;) Oto pierwszy rozdział drugiego tomu „W pogoni za szczęściem".

Miłego czytania 😉

***

Olivier
Ważne pytanie

Stresowałem się!

Znajdowałem się w wytwornej sali balowej, w jednym z ekskluzywnych hoteli mojego przyszłego teścia. Stoliki okryte białymi obrusami ze złotymi nićmi, przyozdobione świeżymi kwiatami. Uginające się pod ciężarem jedzenia szwedzkie stoły, zapewne przygotowane przez najlepszych kucharzy w tym stanie. Najdroższe alkohole, serwowane przez barmanów i profesjonalnych kelnerów przeciskających się ze srebrnymi tacami pomiędzy gośćmi. A wszystko to na podłodze wyłożonej wielkimi marmurowymi kaflami. Oświetlonej okrągłymi żyrandolami, z których zwisały diamentowe sopelki.

Otaczające mnie osoby idealnie pasowali do tego pomieszczenia. Kobiety w wieczorowych sukniach, mężczyźni w smokingach. Sami piękni i bogaci ludzie. W większości znani mi tylko z widzenia.

Zdawałoby się, że wszystko jest idealnie. Bo przecież co w takiej scenerii mogłoby być nie tak? A no to, że brakowało tylko jednego. Najważniejszego elementu, rzekłbym. Nie, to nieeleganckie. Tak uprzedmiotawiać kobietę, której mam się dziś oświadczyć. I, której wciąż tu nie ma!

Ręce mi się kleją. Czuję, że już cały się spociłem. Jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów. Z minuty na minutę coraz bardziej uświadamiam sobie, że ona nie przyjdzie. Że nie żartowała i naprawdę nie zamierza się tu pojawić.

Najbardziej jednak przeraża mnie fakt, że bardziej boję się tego, iż za minutę frontowe drzwi otworzą się i okaże się, że to miało być tylko efektowne wejście. Że Emily stanie w progu. A ja będę zmuszony uklęknąć i zadać to tak ważne dla wszystkich pytanie: „Czy zostaniesz moją żoną?". Na samą myśl o tym żołądek mi się zaciska.

Znam miliony lepszych, mądrzejszych, ważniejszych pytań. No chociażby takie pierwsze lepsze: Czy ja tego chcę?

NIE!

Czy kobieta, której mam się oświadczyć tego chce?

NIE!

Z resztą już dawno dała mi to jasno do zrozumienia. Nasz związek był wyłącznie transakcją. Nasze rodziny go pragnęły. A my!? No cóż, my nie chcieliśmy zawieść naszych rodziców. Chcieliśmy, by byli z nas dumni. Postąpić słusznie i spełnić oczekiwania naszych najbliższych.

Czy między nami coś było?

COŚ.

To idealne określenie naszej relacji. Początkowo łączyło nas szczeniackie zauroczenie. Następnie szalone życie pełne imprez i podróży. Jeszcze później najlepszy seks jaki miałem. A wiem to, bo niejednokrotnie miałem okazję się o tym przekonać sypiając z innymi kobietami. Z żadną nie było mi tak dobrze. Wiem! To okrutne mówić o tym ot tak, bez ogródek. Ale co ja tu więcej mogę dodać. Nie byłem idealnym partnerem. Żeby oddać sprawiedliwość, muszę powiedzieć, że Emily też daleko było do ideału. Na każdym kroku okazywała mi niechęć i uwidaczniała swoje niezadowolenie z sytuacji w jakiej się znalazła. Nie żeby to w jakiś sposób usprawiedliwiało moje poczynania...

W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz