25. Burza

7 1 0
                                    

Emily


Dostałam pracę! Tak się cieszę! W moim życiu w końcu nastąpił jakiś przełom. Nie spodziewałam się, że będzie to tak szybko. Telefon zadzwonił, gdy rozmawiałam z Jacobem w stajni. Jak usłyszałam, że dostałam się na staż w wielkim imperium Jacquemus'a miałam ochotę skakać z radości. Nie wiem, dlaczego nie podzieliłam się tym z moim przyjacielem. Chyba podskórnie czułam, że ta informacja nie ucieszy go tak jak mnie. Z drugiej strony, wtedy może przestałby wiązać ze mną jakieś nadzieje. A może to ja nie chcę się z nim jeszcze rozstawać, bo także się do niego przywiązałam? Sama już nie wiem.

Pilnie potrzebuję podzielić się z kimś moją radosną nowiną. Wybieram więc numer do jedynej osoby, co, do której mam pewność, że podzieli mój entuzjazm.

- Halo, Em coś się stało? – odebrała po kilku sygnałach, w jej głosie słychać niepokój.

Trudno się temu dziwić. Przez ostatnie miesiące byłam dla niej ogromnym ciężarem. Przyzwyczaiła się, że dzwonię, gdy jestem w dołku.

- Hej Mati! Wszystko w porządku. Dzwonię, bo...

Bo dostałam wspaniałą pracę a Ty jesteś jedyną bliską mi osobą, z którą mogę się tym podzielić. Jako jedyna będziesz się szczerze cieszyć z mojego małego kroku ku normalności.

- Dzwonię, bo dostałam pracę I bardzo chciałam się tym z Tobą podzielić – wołam radośnie.

- Em, to świetnie! Tak się cieszę – słychać ulgę w jej głosie.

Tak jak przypuszczałam Matilda szczerze się ucieszyła zanim zdążyłam zdradzić jej jakiekolwiek szczegóły.

- W przyszłą niedzielę lecę do Paryża – oznajmiam już mniej radośnie – początkowo będę asystentką jednego z projektantów.

- W przyszłym tygodniu!? To strasznie szybko! Asystentką? Jesteś pewna, że chcesz znów zaczynać od zera.

- Jak to mówią nie od razu Paryż zbudowano – próbuję zażartować.

- Nikt tak nie mówi – parsknęła - Wiesz, że kibicuję ci z całego serca, ale jesteś pewna, że tego chcesz? Co na to Jacob? – pyta łagodnie.

- Nie powiedziałam mu. Zamierzam to zrobić dopiero gdy wrócimy do Nowego Jorku, nie chcę psuć nam wyjazdu – krążę wokół drzewa.

- Ma prawo wiedzieć. On traktuje Cię poważnie, wiąże z Tobą plany na przyszłość – wytyka mi.

- Od początku stawiałam sprawę jasno. Tylko przyjaźń. Nie psuj mi proszę tej chwili – denerwuje się.

- Okej, okej. A Josh?

Boże Josh! Z tego wszystkiego zapomniałam o czekającej mnie z nim przeprawie.

- Nie wiem Mati... Chyba powinnam do niego zadzwonić. Rozmówić się z nim zanim wyjadę.

- Myślę, że to dobry pomysł – przytakuje - Najlepiej zrób to jeszcze dziś.

- Myślisz?

- Idź za ciosem. Jak wrócisz z Vermont spotkacie się i pogadacie.

- Tak zrobię, dziękuję – odpowiadam z ulgą.

W końcu rozmowa z Mati zawsze mi ją przynosi.

- Muszę kończyć kochana. Zaraz mam spotkanie. Zdzwonimy się później? – proponuje.

- Do później! Kocham Cię! – kończę rozmowę.

Gdy się rozłączam Iliana stoi tuż za mną. Ciekawe, ile usłyszała. Z resztą czy to ważne? Nic nie jest w stanie popsuć mi już dnia.

W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz