ROZDZIAŁ 21 - Damian

158 19 1
                                    


Antonio

Kiedy tydzień później Antonio wchodził rano do budynku swojego biura, myślami był przy rozmowie, jaką odbył z Oli poprzedniego wieczoru i przy tym, co powinien zrobić tego dnia.

Wspomnienie jego kobiety sprawiało, że uśmiechał się do siebie, w ogóle nie zdając sobie z tego sprawy.

Olivia była piękna i czuła się już całkiem swobodnie w jego towarzystwie, więc, kiedy poprzedniego wieczoru wychodził spod prysznica, siedziała całkiem naga na leżance w łazience i długimi, seksownymi pociągnięciami dłoni wcierała w swoje ciało balsam o zapachu mango.

W ich łazience było teraz dużo kosmetyków o tym zapachu, bo Oli lubiła go i systematycznie uzupełniała półki butelkami i tubkami żelu, mydła w płynie, mgiełki zapachowej, szamponu i różnych kremów z jednej linii kosmetycznej.

Stały obok jego kosmetyków w kabinie prysznicowej i na blacie dookoła jednej z umywalek.

Jego garderoba również teraz była zapełniona po brzegi, chociaż zapewne zmieściłoby się tam jeszcze trochę więcej ubrań Olivii, a Antonio chciałby, żeby były to suknie wieczorowe na bankiety i gale, żeby mógł się nią pochwalić, stroje na ich wyprawy w różne miejsca, ale też seksowne fatałaszki, w których Oli byłaby tylko przez krótką chwilę, zanim Antonio by je z niej zerwał.

Jednak rozmowa, jaką odbyli nieco później nie była ani łatwa, ani przyjemna, bo dotyczyła jej przeszłości i prowadziła do przyszłości.

- Oli - zaczął Antonio, kiedy już byli oboje ubrani w stroje do spania, odrzucali narzutę z kołdry i odchylali kołdrę, by położyć się do łóżka - Musimy podjąć decyzję, co będzie dalej z Damianem.

Siadając na prześcieradle, by wsunąć nogi pod przykrycie, Olivia podniosła na niego zdziwione spojrzenie, a dopiero wtedy do Antonia dotarło, że jego kobieta prawdopodobnie była przekonana, że jej były mąż albo już nie żył, albo w inny sposób został przez niego unieszkodliwiony.

Nigdy nie poruszali tej kwestii.

- Co z nim? - zapytała napiętym tonem.

- Czy mam go... - Antonio położył się plecami na materacu, z głową na poduszce i spojrzał w sufit, bo zawahał się przed użyciem drastycznego określenia.

- Nie chcę, żebyś go zabijał - wyrzuciła z siebie Oli z takim pospiechem, że Antonio zmarszczył się, bo nie rozumiał.

Kochała go? - zapytał się w myślach, kiedy odwracał się tak, by leżeć przodem do kobiety - Mówiła, że nie - przypomniał sobie.

- Nie chcę, żebyś miał jego krew na rękach - wyjaśniła mu Oli już o wiele spokojniejszym głosem.

Tak, to Antonio mógł zrozumieć, bo to było to samo, przed czym już wcześniej wzbraniał się dla innych kobiet w jego życiu.

Nie chciał, by ich życie było naznaczone przez przestępstwa, agresję, przemoc, którą mógłby na nie sprowadzić.

- Więc mogę go nastraszyć i wypuścić - Antonio wymienił pierwszą opcję - Albo mogę go trochę uszkodzić, żeby zapamiętał, że ma się do ciebie nie zbliżać w żaden sposób. A potem mogę go wywieźć gdzieś daleko...

- A nie możesz zrobić wszystkiego po trochu - zapytała Oli, a w jej głosie nagle zabrzmiała ekscytacja, strach i zaskoczenie w jednym, czego Antonio nie mógł zrozumieć.

Czym niby mogła się ekscytować, nie wiedział.

Leżała już bokiem na łóżku z głową na poduszce, by być przodem do niego i on leżał przodem do niej, a teraz wyciągnęła rękę, by dotknąć czubkami palców do zmarszczki, jaka utworzyła się między jego ściągniętymi brwiami.

Za późno [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz