Kilka dni później...
- Pani Olivio! - usłyszałam głos Flavio i zerwałam się na równe nogi z siedzenia w moim fotelu za biurkiem, przy którym pracowałam, bo brzmiał na zaalarmowanego, a może przestraszonego, więc wiedziałam, że coś się stało.
Coś złego.
- Tu jestem! - zawołałam, otwierając drzwi swojego gabinetu, gdzie ślęczałam przed swoim nowym komputerem nad wstępnym schematem kolejnego projektu ogrodu dla kolejnego klienta.
Tego dnia Tony wyjechał z domu o wiele wcześniej, nawet zanim wstałam z łóżka, bo miał spotkać się z jakimś nowym kontrahentem podczas śniadanie gdzieś w mieście.
Zanim wyjechał, obudził mnie, żeby powitać ze mną nowy dzień.
Robił to prawie zawsze tak samo i oboje to kochaliśmy, a dotyczyło to pocałunku jego ust na skórze moich nagich ramion, czasem bioder, jeśli były odkryte, czasem czoła, a tego dnia ust.
Jak to często bywało, tego dnia również, pocałunek rozpalił się, kołdra wylądowała na podłodze, a moja piżama stała się zbędna.
Twardość Tony'ego znalazła łatwą, otwartą drogę do mojej mokrej kobiecości, wsunęła się do środka, a po szybkiej, gwałtowniej, namiętnej aktywności oboje wzlecieliśmy ponad niebiosa, by spaść poza krawędź z cichym okrzykiem.
Nadal nie rozmawialiśmy o tym, kim byłam w życiu Tony'ego, ale już tym się nie martwiłam.
Kochaliśmy się i tę pewność miałam, więc nie potrzebowałam deklaracji, która mówiłaby coś więcej.
Przynajmniej na razie.
- Dostaliśmy sygnał z samochodu pana Santino - szybko powiedział Flavio, zatrzymując się w otwartych drzwiach, a ja natychmiast ruszyłam w jego stronę - Nie wiemy, co się stało, ale w coś uderzył lub coś uderzyło w niego - mówił mój ochroniarz, wciąż patrząc na mnie, kiedy przeszłam obok niego, minęłam go w progu, a potem ruszyłam do głównego hallu.
- Za chwilę powinniśmy wiedzieć coś więcej - poinformował mnie Flavio, wskazując mi dłonią kierunek, w jakim powinnam się udać, czyli do pokoju ochrony, więc nie ociągałam się z przejściem tam.
Moje przerażenie nie unieruchomiło mnie.
Czułam, że powinnam być z Tony'm, a miałam szanse to osiągnąć wyłącznie z wiedza, jaką mogli mi dać Gregor i jego podwładni, dlatego też poszłam posłusznie do wskazanego pomieszczenia.
- Pani Olivio - szef ochrony domu skinął mi głową na powitanie, a potem powiedział - Już poszedł sygnał z dyspozytorni i ratownicy są w drodze. Za dwie minuty będziemy wiedzieli, dokąd pan Santino zostanie przewieziony. Może pani teraz przygotuje się i zejdzie do nas za pięć minut, to będziemy wiedzieli co i jak.
- Tak, racja - powiedziałam zdenerwowanym głosem, ale nie byłam zła tylko przestraszona, a trochę zdeterminowana, by zrobić wszystko poprawnie.
Odwróciłam się na pięcie, pobiegłam przez hall, na schody, schodami na piętro, do naszej sypialni, a tam do garderoby.
Był to ciepły, prawie letni dzień, a ja miałam spędzić go w domu, więc miałam na sobie luźne, dzianinowe spodenki i rozciągniętą koszulkę, a moje stopy były bose.
Tuptałam nimi głośno, biegnąć przez cały dom, aż Emilia wyjrzała z kuchni, ale nie zatrzymałam się, by jej wytłumaczyć.
Mógł to zrobić Flavio.
W garderobie zrzuciłam z siebie w pospiechu ubranie, ciskając je na podłogę w nieładzie, szarpnęłam z wieszaka błękitną, bawełnianą, letnią sukienkę na grubych ramiączkach, której spódnica sięgała mi do kolan i była lekko rozkloszowana, a dekolt prawie nie istniał, więc była wygodna, swobodna, ale wystarczająco elegancka.
CZYTASZ
Za późno [18+]
ChickLitCzęść 1 serii Chicago. Mała dziewczynka o wiele za późno dowiedziała się, że nie wszystko można zdobyć ciężką pracą. Nastoletnia dziewczyna za późno dowiedziała się, że w prawdziwym życiu romantyczna miłość nie istnieje. A przyjaciółka może nie być...