ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

9 5 0
                                    

SILVER

- Był pochmurny listopadowy dzień. Lekcje w szkole wyjątkowo mi się dzisiaj dłużyły. Wgapiałam się w krople deszczu za oknem

- Silver czy ty mnie słuchasz? – spytała się mnie nauczycielka

- Ja?- wyjąkałam zdenerwowana

- Tak ty, gapisz się w to okno a matura się sama nie rozwiąże do tablicy- wstałam i podeszłam do tablicy. Nienawidziłam matematyki, to najgorszy przedmiot na świecie

- Hej, czy gadałeś dzisiaj z Cloudem- podeszłam do Ethana na stołówce

- Nie a co- odpowiedział nieprzejęty. Nie umiem określić naszych relacji, mam wrażenie, że Ethan nie do końca mi ufa przez co cały czas mi dogryza albo jest dla mnie niemiły.

- Nie ma go dzisiaj w szkole i nie odpowiada na wiadomości, martwię się

- Pewnie zjarał się, grał do późna a teraz śpi nic nowego- przewróciłam oczami

- Jakbyś coś wiedział to daj znać

- Ok- odpowiedział szorstko a ja wróciłam do swojego stolika. Dwa tygodnie temu zmarł tata Clouda, choć był potworem to przeżywa to. Został sam z mamą, która bierze dwa etaty w pracy by zarobić na życie

- Wszystko w porządku?- spytała Alice, kiedy wróciłam do stolika

- Tak tak, wiesz już w czym idziesz w piątek?

Wróciłam do domu i od razu usiadłam do książek. Do matury zostały już tylko kilka miesięcy. Chce zdać jak najlepiej by iść na najlepszą uczelnię. Ustaliliśmy z Cloudem, że wyprowadzamy się i będziemy na studiach mieszkać razem.

Wieczorem po całym dniu spędzonym w książkach, ubrałam dresy, wygodną bluzę i postanowiłam się przejść. Cloud cały dzień ni dawał znaku życia więc zdecydowałam się iść do niego. Dziękowałam, że nie mieszka aż tak daleko mnie i mogę spokojnie do niego pójść na piechotę

- Wychodzę- krzyknęłam ubierając stare conversy

- Gdzie idziesz?- spytała mama z kuchni

- Do Clouda – odpowiedziałam bez wchodzenia w szczegóły bo zdawałam sobie sprawę, że rodzice nie zbyt go lubią

- Pouczyłabyś się a nie wieczorami wychodzisz – burknął tata

- Uczyłąm się całe popołudnie a poza tym idę do Clouda zaniosę mu zaległości i pomogę z materiałem

- Nie wróć późno – krzyknęła mama

Chłód przeszył moje ciało, gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, czułam, że coś jest nie tak.

Zapukałam do drzwi lecz nikt mi nie otwierał, pewnie jego mama jest w pracy. Pociągnęłam za klamkę i drzwi się otworzyły, z gulą w gardle i trzęsącymi się rękami weszłam do domu. Coś było nie tak przecież on zawsze zamyka drzwi

- Hej- krzyknęłam – Cloud jesteś w tu?- cisza- Nie było cię dzisiaj więc postanowiłam, że przyniosę ci zaległości- powoli wchodziłam do salonu- Jesteś tu?- krzyczałam coraz głośniej

- Boże Cloud....- leżał półprzytomny na kanapie a wokół niego było pełno strzykawek

- Cloud słyszysz mnie?- krzyczałam próbując go podnieść i obudzić. Byłam przerażona wyglądał jak żywy trup, na rękach miał wszędzie siniaki.

- Coś ty zrobił – płakałam

- To nie ma sensu Silv, to moja wina- bełkotał

- Nie mów tak przecież musisz żyć dla mnie, dla mamy – krzyczałam zalewając się łzami. On leżał i wgapiał się w jeden punkt. Nie wiedziałam co robić, starałam się panować nad sobą lecz panika coraz bardziej wygrywała. Wiedziałam, że jak zadzwonię po pogotowie to go zniszczę, trafi na odwyk a później pewnie do więzienia. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam

- Czego- odezwał się szorstki głos

- Błagam pomóż mi przyjedź tu on ....on...

- Czego chcesz Anderson- słyszałam ten głos pełen pretensji

- Ethan proszę Cloud przedawkował on...on zaraz umrze – krzyczałam

- Dzwoniłaś po pogotowie? – spytał a w słuchawce słyszałam jak się poderwał

- Nie

- Mądra dziewczyna, dobra uspokój się i słuchaj się moich poleceń, nie zdążę przyjechać więc będziesz musiała sobie poradzić sama zgoda?- krzyczał przejęty

- Ok

- Gotowa? – wzięłam dwa wdechy

- Gotowa- odpowiedziałam

- Idź do jego pokoju i pod łóżkiem ma apteczkę na takie sytuację- rozkazał mi a ja czym prędzej pobiegłam do jego pokoju i znalazłam apteczkę

- Mam

- Dobrze to teraz wyciąg ją i weź różowa strzykawkę – zaczęłam nerwowo przeszukiwać

- Nie ma jej

- Skup się

- No nie ma jej- głos mi się załamywał

- Kurwa – krzyknął – Dobra dwa wdechy słuchaj ty teraz odpowiadasz za jego życie sprawdź jeszcze raz – mówił powoli choć niespokojnie

- No nie ma – głos mi drżał

- Dobra czekaj ..... jak nie tutaj to otwórz to pudełko co ma na szafie- wspięłam się na krzesło i nerwowo chwyciłam za pudełko - Też nie ma- wybuchłam płaczem

- Schwał pewnie żebyśmy nie znaleźli

- Nie uratuje go.... Ethan on umrze – łkałam do słuchawki

- Sprawdź jeszcze w łazience nie wiem w koszu czy coś- rozkazał mi. Próbował być spokojny lecz jego głos go zdradzał

- JEST- krzyknęłam

- Dobra robota , teraz mu to wstrzyknij

Zrobiłam jak rozkazał. Drżącymi rękami wbiłam mu strzykawkę z jakimś białym płynem pod skórę

- Już – krzyknęłam

- To teraz siedź z nim dopóki nie przyjadę – usiadłam na kanapie a głowę Clouda położyłam sobie na nogach. Głaskałam jego głowę robiąc przerwy na podtarcie łez.

- Dobra robota- krzyknął Ethan, gdy wszedł

- Tak bardzo się bałam- znowu zalałam się łzami

- Wiem ja też – powiedział po czym mocno mnie przytulił

- Uratowałaś mu życie – wyszeptał mi do ucha

Silver CloudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz