ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY

7 2 0
                                    

SILVER

- Noo i wtedy.....on – nerwowo tłumaczyłam się – No i wtedy on mnie pocałował – wypowiedziałam to z zamkniętymi oczami i jednym tchem

- Ok grubo- skomentowała Alice. Po tych całych dziwnych wydarzeniach z przed kilku dni potrzebowałam się komuś wygadać. Siedziałyśmy teraz u niej w domu rodzinnym na podłodze jaj za dawnych czasów a obok na łóżku Auri oglądała bajki na tablecie. Tak jak się spodziewałam moi rodzice się nie odzywali do mnie po tym jak poszłam na pogrzeb mamy Clouda i w dodatku wzięłam ze sobą dziecko

- No a potem jeszcze kilka razy się nam zdarzyło tak- powiedziałam zawstydzona

- Powiedz proszę, że chociaż na noc wróciłaś do domu- klepnęła mnie w nogę a ja zrobiłam dziwną minę- O boże nie wierzę naprawdę?- krzyknęła tak głośno, że jej mama przybiegła z dołu sprawdzić co się dzieje

- Nic się nie dzieję mamo, przepraszam – powiedziała

- Przypominają mi się dawne czasy jak chodziłyście do liceum i tak spędzałyście popołudnia- czule się uśmiechnęła

- Racja tęsknie za tym- powiedziałam z nostalgią w głosie

- Aha moje drogie za pół godziny będzie kolacja- poinformowała nas po czym zeszła na dół a my wróciłyśmy do plotkowania

- Spędziliśmy dwie noce ale nic nie było, nic się nie wydarzyło- obroniłam się

- I jak było?- dopytała

- Dziwne, ale normalnie- wyrzuciłam to z siebie - Stęskniłam się za nim strasznie, może też trochę za nami, przecież nie byliśmy aż taką okropną parą – uśmiechnęłam się

- Coś ty byliście moją ulubioną parą i pomimo, że jesteście już osobno to nadal chciałabym mieć taką miłość jaką wy mieliście – po tych słowach zaczęłyśmy wspominać nasze gimnazjalne przygody. To jak się razem szykowałyśmy na pierwszą randkę, jak Alice pomagała mi wybierać pierwszy prezent dla Clouda. Jestem taka wdzięczna, że ją mam pomimo wszystkiego cały czas jest ze mną

- Dziewczynki kolacja- zawołała nas mama Alice a my byłyśmy w szoku jak te poł godziny szybko minęło Wszystkie zeszłyśmy na dół i siadłyśmy do stołu. Po kolacji tata mojej najlepszej przyjaciółki obiecał, że pokaże mojej córce małe kotki, które mieli

- Nie podobasz mi się moja panno- powiedziała czule pani Harrison po czym wskazała ręka bym usiadła – To chodzi o niego prawda?- dopytała, rodzice Alice doskonale wiedzieli o wszystkim, czasami bardziej czułam się lepiej w ich towarzystwie niż kiedy rozmawiałam z moimi rodzicami

- Nie będę kłamać – powiedziałam posępnie

- Słuchaj dziecko widzę jak cierpisz, tak naprawdę ta rana nie została nigdy zagojona a wiesz dlaczego?- pogłaskała mnie po ręce – Bo nie porozmawialiście o tym

- Próbowaliśmy ale skończyło się to kłótnią

- Widzisz tak często bywa w życiu, że niewyjaśnione sprawy ciągną się za nami do końca już- milczałam nie musiałam nic mówić bo przecież miała rację

- Kochasz go?- spytała prosto z mostu

- Ja?...Nie.....nie wiem , może .... chyba- jąkałam po czym wzięłam głęboki wdech i powiedziałam – On zawsze będzie znaczył dla mnie coś więcej niż każdy inny mężczyzna, nie byłam w związku bo każdego chłopaka porównuje do niego, kiedy choć na moment próbuje zapomnieć i już umówię się na tą randkę to przypominam sobie nasze randki- otarłam łzę z policzka, ja nawet nie wiedziałam, że płacze – A poza tym jest ojcem Aurory, często patrząc się na nią widzę go – wyrzuciłam w końcu to co leżało mi na sercu przez tyle lat. Popatrzyłam się na nią ona się czule uśmiechała

- Zabawne- skomentowała

- Nie rozumiem – wytarłam kolejną łzę

- On dokładnie mówił to samo

- Proszę?- spytałam zdezorientowana

- Kilka dni temu byłam u niego złożyć mu kondolencję i przeprosić, że nie mogłam pojawić się na pogrzebie bo w końcu Eleonora była moją dobrą znajomą i wtedy otworzył mi drzwi w takim stanie- kręciła głową – Więc postawiłam go do pionu i opowiedział mi o was

- Co mam teraz zrobić?- położyłam głowę na stole

- Moja droga już wy wiecie co macie zrobić- zadziornie się uśmiechnęła – Musicie porozmawiać i poukładać sobie to wszystko, może jeszcze nie wszystko stracone – puściła do mnie oczko

- Dobrze tak zrobię- powiedziałam

- To na co czekasz, leć do niego teraz, zaraz my zajmiemy się Aurorą

- Naprawdę?- dopytałam znowu zalewając się łzami

- Naprawdę- wyciągnęła w moją stronę ręce i mocno mnie przytuliła. Właśnie tego potrzebowałam by mnie ktoś przytulił.

Nie tracąc czasu wsiadłam do samochodu i szybko ruszyłam. Nie obchodziło mnie co powiedzą rodzice, jak zareagują być może będę musiała szukać nowego domu. Obchodziło mnie tylko jedno czy Cloud dalej czuje do mnie to co ja do niego. Zaparkowałam samochód na jego podjeździe i pobiegłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam serce biło mi jak oszalałe, nie wiedziałam co robię

- Silver- spytał oszołomiony, chciał cos powiedzieć lecz rzuciłam się na niego i zaczęłam całować. Cloud chwycił mnie i zamknął drzwi. Byliśmy w jakimś szale, my się nie całowaliśmy my się zjadaliśmy jak wygłodniałe zwierzęta. Delikatnie położył mnie na łóżku z swojej sypialni i cały czas całując zdjął moją koszulkę

- Co my robimy- oderwałam się od jego ust i podniosłam do siadu, szumiało mi w uszach

- Nie wiem ale podoba mi się to- ściągnął swoja koszulkę a moim oczom ukazała się jego boska klata. Miałam wątpliwości czy dobrze postępujemy dopóki nie zaczął wpijać się w moją szyję. Zgrabnie co jakiś czas pozbywaliśmy się naszych reszty ubrań, kiedy zostałam w samej bieliźnie zaczęłam się krępować. Moje ciało nie było idealne, miało wiele blizn

- Wszystko w porządku?- spytał patrząc mi się w oczy

- Dlaczego mnie wtedy zostawiłeś?- miałam tyle pytań w głowie a zadałam mu właśnie to

- To samo mogę powiedzieć o Tobie- powiedział po czym zamknął moje usta pocałunkiem

- Jesteś taka piękna, zawsze byłaś i zawsze będziesz- przejechał wzdłuż mojego ciała ręką a ja zadrżałam. Mój Cloud widział mnie już w każdej wersji i zawsze mówił, że mu się podobam i jestem idealna. Kiedy nasze ciała się połączyły przypomniało mi się jak smakuje mój DOM...

Silver CloudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz