CLOUD
- Dobry wieczór czy to pan Cloud?- odebrałam telefon i wygodnie usadowiłem się na nowej sofie, w prawej ręce trzymałem butelkę ulubionego whiskey. Chciałem zapić ten okropny dzień.
- Tak przy telefonie- odpowiedziałem znudzony, będąc właścicielem wypożyczalni samochodowej i warsztatu samochodowego no i od niedawna pubu, takie telefony były na porządku dziennym. Z reguły ktoś chciał cos sprzedać lub bym wystąpił w jakiejś głupiej reklamie
- Doktor Hermes, dzwonię w sprawie pana mamy
- Tak słucham- w sekundę stanąłem na równe nogi
- Przykro mi
- Słucham?- krzyknąłem – Jak to przykro
- Proszę natychmiast przyjechać do szpitala by pożegnać się z mamą- cisza, wszędzie cisza tak jakby świat zamilkł i zatrzymał się
- Ale jak to miałem w sobotę po nią przyjechać i zabrać do domu to niemożliwe, przecież dobrze się czuła
- Przykro mi- powtórzył – Tak często bywa, że przed śmiercią jest poprawa- po tych słowach szybko się rozłączyłem i nałożyłem pierwszą lepszą bluzę i wyciągnąłem kluczyki z kieszeni spodni do samochodu. Wybiegłem z domu jak poparzony i wsiadłem do samochodu, po raz pierwszy tego wieczoru moje oczy zrobiły się szkliste. Mój telefon zadzwonił po raz kolejny a ja spojrzałem na wyświetlacz była to Christina, od razu szybko wcisnąłem czerwoną słuchawkę. Doskonale pamiętałem o naszej dzisiejszej randce lecz nie jest tą osobą, która przyniesie mi choć trochę ukojenia. Nie myśląc nad konsekwencjami otworzyłem kontakty i wcisnąłem zieloną słuchawkę
- Halo? – przywitał mnie ten słodki głos. Chyba nie widziała, kto dzwoni
- Błagam pomóż mi – wychrypiałem
- Cloud?- słyszałem jej zdziwienie
- Moja mama umiera – rozpłakałem się jak małe dziecko
- Co?- odpowiedziała szokowana
- Błagam pojedź ze mną do szpitala
- Za pięć minut jestem gotowa – i właśnie taka Silver jest, nieważne jak bardzo ją zranisz ona i tak ci pomoże i za to ją kocham. Drżącymi rękoma odpaliłem silnik i w sekundę byłem pod jej domem
- W jakim jest stanie?- spytała przejęta, nie udawała widziałem ten smutek w jej oczach
- Nie wiem, lekarz kazał mi jak najszybciej się z nią....pożegnać- wydukałem bo nie byłem w stanie zebrać myśli. Do końca liczyłem, że uda jej się z tego wyjść
- Ja nie wiem co ja zrobię, gdy jej zabraknie- powiedziałem wycierając łzy, które cały czas napływały do moich oczu, siedzieliśmy już w samochodzie na parkingu
- Ciii jestem tutaj- położyła swoją dłoń na moim udzie a przez moje ciało przeszedł dreszcz. Wiedziałem, że tylko przy niej nie muszę udawać i mogę być sobą. Położyłem moją dłoń na jej i popatrzyłem się jej w oczy. Była taka prawdziwa, miała spięte włosy, brak makijażu i dres. Wyglądała tak pięknie, znienawidziłem siebie jeszcze bardziej. Mógłbym mieć taki widok codziennie ale wszystko zjebałem
- To niczego nie zmieni- powiedziała
- Co nie zmieni- nie dokończyłem bo mocno wtuliła się we mnie. Już zapomniałem jak wspaniale pachnie. Tylko ona ma taką moc by uleczyć wszystkie moje rany.
- Idziemy?- spytała wyrywając się z moich objęć
- Tak- odpowiedziałem szybko a moje ciało ogarnął chłód
Idąc korytarzem szpitala mój świat po raz kolejny się zatrzymał, nie wiedziałem w jakim stanie jest mama, może zdążę się pożegnać a co gdy nie?
- Jestem tutaj- złapała mnie za rękę, musiała wyczuć, że cos jest nie tak
- Wejdziesz tam ze mną?- spytałem
- Ja? ...Nie wiem- odpowiedziała zmieszana
- Proszę- ścisnąłem mocniej jej dłoń
- Dobrze- uległa
Delikatnie otworzyłem drzwi, tak cholernie się bałem co za nimi zastanę
- Mamo- krzyknąłem widząc ją prawię żywą na tym cholernym szpitalnym łóżku
- Cloud- odpowiedziała tak cichym głosem, że ledwie usłyszałem – Choć tutaj do mnie- dodała, widziałem ile wysiłku ją to kosztuje. Natychmiast rzuciłem się i dałem jej chyba z setkę buziaków
- Powiedz proszę, że to nie prawda- spytałem przecierając łzy, nawet nie wiedziałem, że mi lecą
- Synku, wiesz, że ja cię nigdy nie okłamałam – złapała mnie za rękę – Posiedź tutaj chwilkę ze mną a gdy odejdę zaopiekuj się nimi- popatrzyła się na Silv, ja tez się odwróciłem. Siedziała na końcu sali i cicho łkała
- Mamo co ty wygadujesz – skarciłem ją
- Cloud kochanie – musnęła mnie po policzku – Dziękuję ci za wszystko, pamiętaj zawsze będę przy tobie- spłynęła jej łza po policzku
- Mamo ....- płakałem jak dziecko
- Zostań ze mną do końca proszę – poruszyła lekko dłonią, którą trzymałem
- Jasne zrobię co tylko ze chcesz tylko błagam nie odchodź- łkałem
- Cloud kochanie nic już tutaj po mnie, proszę dbaj o nie- powtórzyła - I o siebie- dodała- Rób to co cię uszczęśliwia no i w końcu zostaw mi jakiegoś wnuka a no i czasem popatrz w niebo i przypomnij sobie o starej schorowanej matce
- Mamo...- powtarzałem to jak mantrę cały czas trzymając jej wiotką dłoń. Byłem rozbity na milion kawałków, bałem się, nie wiem, nie umiem bez niej żyć. Silver po raz kolejny wyczuła, że rozpadam się i położyła swoją dłoń na moim ramieniu
- Kocham Cię – powiedziałem
- Kocham Was – powiedziała spoglądając na mnie i na Silv, lekko się uśmiechnęła i zamknęła oczy
- Mamo nie błagam nie zostawiaj mnie- zacząłem ruszać mamę, była taka wiotka, moje oczy zalewały piekące łzy
- Cloud ona....odeszła – wyłkała Silv a ja wpadłem w rozpacz. Koniec moja mama, moja piękna mama właśnie umarła. Właśnie część mojego życia umarła, osunąłem się na ziemię nie byłem w stanie oddychać, myśleć, żyć. Całe ciało mnie bolało a dusza piekła...
- Jestem tutaj- szepnęła Silv i mocno mnie przytuliła, następnie do Sali wbiegli lekarze i pielęgniarki, spisali coś w notatkach i zaczęli odpinać mamę od maszyn, a ja cały czas byłem w objęciach mojej Silv
- Błagam zabierz mnie stąd- wyszeptałem
CZYTASZ
Silver Cloud
RomanceSilver Anderson, młoda i ambitna dziewczyna, przez długi czas zmagała się z cieniami przeszłości. Romans sprzed kilku lat zostawił w jej życiu niezatarty ślad, w postaci córki. Jednak Silver to dziewczyna z determinacją i wolą walki - udało jej się...