22 - Furia

98 20 9
                                    

— Jeon, proszę, przestań — powiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie, choć wewnątrz byłam roztrzęsiona. — Nie żądam, żebyś cokolwiek robił. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam i nie chcę, żeby ktokolwiek się dowiedział.

Jeongguk odwrócił się do mnie, jego oczy płonęły złością. Widziałam, jak walczy ze sobą, jak jego wściekłość miesza się z poczuciem bezradności. Zbliżył się do drzwi, jakby zamierzał wyjść i odnaleźć Yifana, ale nie mogłam na to pozwolić.

Podbiegłam do niego, obejmując go od tyłu. Moje ramiona zacisnęły się wokół jego talii, a głowa spoczęła na jego plecach.

— Proszę, nie rób tego — wyszeptałam błagalnie, czując, jak moje serce bije coraz szybciej. — Nie chcę więcej przemocy. Nie chcę, żebyś robił coś, czego będziesz żałował.

Przez chwilę się wahał, jego mięśnie napięły się pod moimi rękami. Ale zamiast się uspokoić, jego gniew wydawał się rosnąć. W końcu odwrócił się gwałtownie, wyrywając się z mojego uścisku, i pchnął mnie mocno w stronę kozetki. Uderzyłam w nią plecami, siadając z impetem. Spojrzałam na niego zszokowana, nie rozumiejąc, co się właśnie stało.

— Boisz się mnie teraz? — zapytał zimnym tonem, patrząc prosto w oczy. Jego wzrok był ostry, pełen emocji, których nie potrafiłam odczytać.

Moje serce zamarło. Przez chwilę czułam, jak strach, który tak dobrze znałam, powraca. Widok Jeon'a, tego, który ciągnął mnie za motorem, sprawił, że cała odwaga mnie opuściła. Nie mogłam wydobyć z siebie słowa, tylko patrzyłam na niego, próbując zrozumieć, co się dzieje.

JK widział moją reakcję, a jego twarz zaczęła się zmieniać. Jakby przypomniał sobie, co chwilę temu mu powiedziałam. Gniew ustępował miejsca zrozumieniu, a potem wstydowi. Opuścił głowę, jakby nagle zrozumiał, co zrobił.

— Jungmi... — zaczął, ale jego głos się nie załamał. — Nie chciałem... Nie chcę cię skrzywdzić. Nigdy. Ale teraz, kiedy wiem, co on ci zrobił... — Zamilkł, a jego ręce drżały z emocji. — Nie mogę udawać, że o tym nie wiem. Dla twojego bezpieczeństwa... Najlepiej jakbyś trzymała się ode mnie z daleka. Nie mogę pozwolić, żeby mój gniew cię zranił, a niestety jestem do tego zdolny.

Chciałam coś powiedzieć, zaprzeczyć, ale nie zdążyłam. Zbliżył się do mnie i poczułam, jak moje ciało drży, choć nie z zimna. Pochylił się nade mną, jego dłonie delikatnie złapały moje twarz, a jego oczy były pełne bólu i żalu.

— Przepraszam — wyszeptał, zanim pochylił się i złożył na moich ustach krótki, pełen emocji pocałunek.

W jednej chwili poczułam, jak moje serce znów się zaciska, jakby coś ważnego miało się wydarzyć. Ale zanim mogłam zareagować, odsunął się, odwrócił i szybkim krokiem wyszedł z gabinetu, zostawiając mnie oszołomioną i zdezorientowaną.

Zostałam sama w pokoju medycznym, próbując przetrawić to, co właśnie się wydarzyło. Wszystko działo się za szybko. Czułam się, jakbym była w jakimś koszmarze, z którego nie mogłam się obudzić. Jednak najgorsze było wrażenie, że właśnie straciłam coś bardzo cennego. Coś, co mogło mnie ocalić.

Siedziałam na kozetce, wpatrując się w drzwi, przez które zniknął chłopak. Próbowałam zrozumieć to, co właśnie się wydarzyło. Myśli były rozproszone, a serce biło w przyspieszonym rytmie, jakby próbowało wyrwać się z piersi. Byłam roztrzęsiona, emocje kotłowały się we mnie jak burza, a łzy same napływały do oczu.

W tym momencie drzwi gabinetu otworzyły się gwałtownie, a do środka weszła Mei. Na widok mojego stanu zamarła, a jej oczy natychmiast wypełniły się troską i niepokojem.

Nieidealna | Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz