Nie miałam pojęcia, ile czasu minęło, odkąd zostałam porwana. Godziny mieszały się ze sobą, a ciemność w tym wszystkim była moim jedynym towarzyszem. Bez okna, bez zegara, nie mogłam ocenić, czy jest dzień, czy noc. Umysł krążył w kółko, próbując zrozumieć, co się wydarzyło. Niestety każda próba była jak szarpanie się w pułapce. W końcu pogrążyłam się w bezdennej rozpaczy.
Siedziałam na zimnej podłodze, plecami opierając się o ścianę. Byłam wyczerpana, ale nie mogłam spać. Czułam, jak zmęczenie wgryza się w moje kości, jednocześnie adrenalina i strach nie pozwalały mi na odpoczynek. Zastanawiałam się, co robi Jeongguk? Czy wiedział już, co się stało? Czy mnie szukał? W sercu chciałam wierzyć, że tak, ale co, jeśli nie? Co, jeśli nie uda mu się mnie znaleźć?
Zaczęłam rozpaczać. Łzy płynęły po moich policzkach, jedna po drugiej, w rytmie zaciśniętych, słabych pięści. Bezradność przejęła kontrolę nad moim ciałem. Nigdy nie czułam się tak bezsilna. Byłam sama. Zupełnie sama.
Nikt mnie tu nie uratuje — myślałam. Nawet nie wiedziałam, gdzie jestem ani kto tak naprawdę mnie porwał. Jedyna pewność była taka, że to ma związek z Jeon'em. W głowie rozbrzmiewały mi słowa barczystego, obleśnego mężczyzny:
— Jeongguk wisi nam sporo pieniędzy.
Czy to wszystko jego wina? Czy przez jego błędy teraz cierpiałam?
Próbowałam nie myśleć o tym w ten sposób. Wiedziałam, że Guk by mnie nie zostawił. Był silny, a ostatnio i opiekuńczy. Starał się mnie chronić przed Wu, a nawet przed własnymi demonami. Ale teraz? Czułam, jakbym traciła wiarę. Gdzie on był? Czy zdołał mnie odnaleźć?
Rozpaczałam w tej ciszy, która była tak przytłaczająca, że aż bolesna. Myśli przeplatały się z bolesnymi wspomnieniami. Wszystko, co przeżyliśmy razem, teraz wydawało się odległe, jakby należało do innego życia. Nasze pierwsze spotkanie, wszystkie ciche rozmowy, nawet pocałunki, to wszystko teraz zdawało się ulotne, niemal nierealne.
W pewnym momencie moje ręce, które od dłuższego czasu były związane, zaczęły drętwieć. Próbowałam poruszyć palcami, ale nie czułam ich. Nawet ból stał się otępiający, jakby ciało powoli akceptowało stagnacje.
Nie wiedziałam, ile jeszcze wytrzymam. Każda chwila dłużyła się jak godziny. Czy to były dni? Tygodnie? Straciłam poczucie rzeczywistości. Bez światła, bez kontaktu z kimkolwiek. W końcu zaczęłam się zastanawiać, czy to wszystko nie jest jakimś koszmarem? Może wcale mnie nie porwali. Może zaraz się obudzę, wstanę z łóżka, zobaczę uśmiechniętą Mei i usłyszę kolejną kłótnie Jimina z Taheyung'iem? Ale za każdym razem, gdy otwierałam oczy, otaczała mnie ta sama przerażająca ciemność.
Zaczęłam szeptać do siebie, starając się utrzymać resztki zdrowego rozsądku. Mówiłam sobie, że muszę być silna. Musiałam wytrzymać. Jeongguk po mnie przyjdzie. Na pewno. Przecież mnie kochał, prawda? Kochał mnie i nie pozwoliłby, żeby coś mi się stało.
Ale potem pojawiała się ta przerażająca myśl. A co, jeśli mnie nie znajdzie? Co, jeśli ci ludzie postanowią mnie skrzywdzić, zanim on tu wkroczy? Co, jeśli zostanę tu na zawsze? Z każdą chwilą w tej przeklętej samotności czułam, jak mój strach narasta, przeradzając się w istną panikę.
Zatopiłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Nie mogłam tego kontrolować. Łzy płynęły bez końca, a ja byłam uwięziona w tej niekończącej się spirali strachu i beznadziei.
— Jeongguk... gdzie jesteś? — wyszeptałam, czując, jak mój głos słabnie. W końcu zamilkłam, nie mając już siły na nic więcej. Pozostała mi tylko cisza i ciemność, a z każdym upływającym momentem czułam, jak nadzieja gaśnie.
CZYTASZ
Nieidealna | Jeon Jeongguk
FanfikcePrzeprowadzka do Busan miała wszystko zmienić. Patrząc w lustro, zawsze czułam do siebie wstręt. Nigdy nie byłam zbyt dobra, zbyt ładna, zbyt inteligentna. Moja niska samoocena sprawiła, że z czasem popadłam w obłęd i rodzice robili wszystko, aby wy...