03 - Biologia

166 18 5
                                    

Siedziałam przy długim stole, obserwując mikroskop i to, co leżało obok. A było to nic innego jak ciało spreparowanej żaby. Niektórych to obrzydzało, aczkolwiek byłam już do tego przyzwyczajona. W Seulu przerabiałam tę lekcję, więc nie miałam obaw do tego, co będzie i na tej. Miejsce obok pozostawało wolne, a zajęcia trwały już od dziesięciu minut. Skupiłam się na obserwacji wydzielonej tkanki pod mikroskopem, gdy drzwi otworzyły się i do laboratorium wszedł on — cały na czarno, z nonszalanckim wyrazem twarzy i jak zawsze żujący miętową gumę. Jeon Jeongguk.

Poczułam lekkie déjà vu, gdy na pierwszej lekcji, Jungkook kolejny raz się spóźniał, a do mnie dotarł sens wypowiedzianych przez pana Byun'a słów, że to już tradycja. Ciężko było się nie spóźnić, skoro wraz z dzwonkiem wyszedł ze stołówki, trzymając niezapalonego papierosa.

Starałam się mu nie przyglądać, dlatego wlepiłam wzrok w okular i poruszając sprawnie obiektywem, wyostrzyłam obraz na płytce. Po chwili jednak poczułam, jak krzesło obok zostało poruszone, a na nim usiadł mój oprawca. Jeon przysunął się bliżej, ponownie kładąc mi brodę na ramieniu i wyszeptał:

— Co tam zobaczyłaś?

Miałam ochotę odpowiedzieć coś wyjątkowo chamskiego, aczkolwiek jak zawsze pozostałam bierna i żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust. Jeongguk się nie przejmował, tylko bardziej naparł na mnie, starając spojrzeć na płytkę z tkankami.

— Nic ciekawego — powiedział, gdy odstąpiłam mu okular. — Zwykła martwa żaba.

Prychnęłam. Jeon jak zawsze aż kipiał nonszalancją i niechlujstwem. Nie był uczuciowym facetem, więc nie podejrzewałam go o żadną empatię.

— Najlepiej tak powiedzieć.

— Przecież to tylko umarlak — odparł. — Najwidoczniej była zbyt głupia, skoro dała się złapać.

Spojrzałam w jego oczy, które intensywnie we mnie wbił. Brąz prawie zmienił się w onyks, a ja poczułam, że na moje policzki wskakuje rumieniec. Jednak nie mogłam dłużej milczeć, zwłaszcza kiedy tak mówił.

— To stworzenie też miało uczucia!

— Zwierzęta nie mają uczuć.

— Najwidoczniej takie dupki jak ty też są ich pozbawione.

Jeon natychmiast się szeroko uśmiechnął, odchylając na krześle. Miałam wielką ochotę popchnąć go, tak by wywrócił się na plecy.

— Schlebiasz mi, moja kochana świnko.

Jego słowa były niczym sól. Wykrzywiały, bolały i powodowały, że momentalnie wzrastało ciśnienie. Nie odpowiedziałam już nic, trzymając się zasady, że głupiemu nie przegadam. Dlatego z utęsknieniem czekałam na dzwonek, oznaczający koniec zajęć.

Po szkole nie chciałam iść na żadne spotkanie. Nie miałam na nie siły, zwłaszcza po tak ciężkiej lekcji. I nie chodziło tutaj o jej temat, a obecność Jungkook'a, który z każdą chwilą coraz bardziej uprzykrzał mi życie.

Nie dane było mi jednak skierować do domu, ponieważ Mei już czekała przed wyjściem. Uśmiechnęła się radośnie i pomachała. Następnie widząc moją minę, od razu powiedziała, że nie zniesie sprzeciwu. Odpuściłam i pozwoliłam jej przewodzić po szkolnym parkingu. Czekali już wszyscy, nawet dupek Jeon, który palił papierosa. W wolnej dłoni trzymał kask motocyklowy.

— Wreszcie jesteście — odezwał się Jin.

— Coś nas zatrzymało — odpowiedziała Mei i przytuliła się do Yoongi'ego.

Nieidealna | Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz