13 - Konfrontacja

116 19 2
                                    

Jakim cudem się w to wpakowałam? — ta myśl towarzyszyła mi przez kilka następnych dni. Odkąd dzisiejszego ranka wyszłam do szkoły, na każdym kroku spotykały mnie różne nieprzyjemności. Dziwne spojrzenia pozostałych uczniów, szepty przypadkowych ludzi. Nawet Mei była markotna, aczkolwiek nie chciała mi powiedzieć, co było tego przyczyną. Czułam się okropnie, mając świadomość, że przytrafiło się coś większego, a jak zawsze nie zostałam w to wtajemniczona. W dodatku czas płynął niewątpliwie za szybko, ponieważ do oddania pracy semestralnej było coraz mniej dni, a po ostatnich wydarzeniach, nie chciałam mieć nic wspólnego z Jeongguk'iem. Wiadomość, którą mi zostawił, sprawiła, że ponownie weszliśmy w fazę milczenia i nie odzywaliśmy się, nawet jeśli mógł mi dopiec, bo potknęłam się o własne nogi, bądź rozlałam wodę na stołówce.

Taehyung, tak jak powiedział, okazywał mi niebywałe zainteresowanie. Było to dla mnie dziwne, ale skłamałabym, mówiąc, że nie cieszyło. Ponieważ miałam niewielkie poczucie, że jednak kogoś obchodzi moje istnienie. I to bardziej niż mnie.

Jimin był po prostu Jimin'em. Uśmiechał się szeroko, a na jego policzkach pojawiały się dziurki. Był szczery i autentyczny, szarmancki i uczynny. Pomagał mi w niektórych zagadnieniach z przedmiotów, w których nie miałam dobrych ocen, natomiast ja tłumaczyłam mu matematykę. Czasami odnosiłam wrażenie, że Jeon jest o to zły, lecz nic na ten temat nie mówił, gdy przypadkiem Park go o coś zapytał.

Siedziałam na lekcji, nerwowo stukając paznokciami o blat biurka. Martwiłam się całą otoczką, która mnie dopadła. Wydawało mi się, że coś większego musiało się przytrafić, choć nikt nie chciał mi tego powiedzieć.

— Panno Kim? — usłyszałam pytanie nauczycielki, które wyrwało mnie z zamyślenia. Podniosłam wzrok i przygryzłam wargę.

— Przepraszam — odpowiedziałam z zawstydzeniem.

Nie obeszło się to bez echa, ponieważ usłyszałam chichot, gdzieś z drugiej części sali. Jeon nie zareagował, choć widziałam, jak powstrzymuje się od kąśliwej uwagi. Z jednej strony byłam mu wdzięczna, z drugiej... Tęskniłam za tą jego wersją gbura, którą prezentował na samym początku. Obojętność była nadwymiar krzywdząca.

Usłyszałam dzwonek i odetchnęłam. Zakończyła się lekcja i cały ten cholerny szkolny dzień dobiegł swojego finiszu. Wiedziałam, że Mei ma trening po zajęciach, więc obiecałam wrócić samotnie do domu. Przez moment myślałam, aby poczekać na nią w bibliotece, aczkolwiek Song uświadomiła mnie, że jest w niej przeprowadzany remanent, a wstęp uczniów na obecną chwilę jest wstrzymany. Ostatecznie sprawdziłam rozkład jazdy i miałam piętnaście minut na pozostawienie książek i skierowanie się na autobusowy przystanek. Autobus do dzielnicy zamieszkanej przez wujostwo jeździł co trzydzieści minut.

Pośpiesznie zebrałam książki, odczuwając na skórze powiew. To Jeongguk wystrzelił z sali, pozostawiając wszystkich w tyle. Postanowiłam pójść w jego ślady, dlatego pospieszyłam się i opuściłam klasę, kłaniając się nauczycielce. Pragnęłam zdążyć na autobus, więc szybko skierowałam się do wyjścia.

Schodząc ze schodów, poczułam szarpnięcie. Nim się zorientowałam, zostałam wepchnięta do pustej klasy. Widziałam jak przez mgłę tablice i ozdoby na ścianie, sugerujące, że znajdowałam się w tej geograficznej.

— Długo będziesz mnie ignorować?

Jego głos był poważny i przepełniony pewną goryczką. Jakby sam Jeon miał w sobie żal o kurs naszej relacji. Widziałam, jak się zbliża, przygważdżając mnie biodrami do biurka nauczyciela. Ściągnięte brwi świadczyły o zdenerwowaniu.

— Zachowujesz się bardzo arogancko.

Prychnęłam. Czy właśnie Jeon Jeongguk stwierdził, że zaczęłam się w niego zamieniać? Nie miałam siły na kolejne jego gierki, więc przypomniałam mu wiadomość, którą pozostawił tamtej nocy.

— Jesteś hipokrytą — podsumowałam, chcąc się uwolnić. Daremne były moje starania, ponieważ złapał moje nadgarstki w uścisk, odchylając do tyłu. Czułam coraz mocniej, jak napastuje mnie biodrami, a jego oddech stał się płytszy.

— To, co się stało — wyszeptał. — To nie był przypadek. Nawet nie wiesz, jak to mnie irytuje. Cholernie!

— To nie jest mój problem, Jeon.

— Jesteś beznadziejna, Kim — warknął. — Zaprzątasz moją głowę i pozbawiasz racjonalnego myślenia. Po wszystkim wychodzisz, pozostawiając mnie samego, abym zwariował. To wszystko mnie przerasta.

Słuchałam ze zdziwieniem, jak Jeongguk pierwszy raz się otwiera. Na trzeźwo i całkowicie. Jego oczy, ciemne i bystre, były w tamtym momencie szczere. JK nie kłamał, naprawdę zaczęło mu zależeć. Ale czy ja mogłam to o sobie powiedzieć.

Przez moment się przestraszyłam. Poważnie. W dodatku nie tego chłopaka, szkolnego bad boy'a, mojego oprawcę z pierwszych dni. Bałam się prawdy, która ciążyła na sercu i umyśle. Historii, która kazała mi się wycofać, póki nikomu nie stała się krzywda.

Usta Jeon'a zbliżały się niebezpiecznie, chcąc zawładnąć moimi. Chciałam im się poddać i pozwolić, abyśmy ponownie przeżyli rozkosz. Pragnęłam zapaść się pod nim i spróbować tego, co mi zaoferuje. Jednak tym razem rozsądek wygrał nad uczuciami i pozwolił na odepchnięcie napastnika.

— Odpieprz się ode mnie! — krzyknęłam.

Twarz nastolatka przybrała wyraz zaskoczenia, nabierając wściekłości. Najwidoczniej pierwszy raz został odepchnięty. Jego męska duma musiała ucierpieć. To przecież Wielki Jeon Jeongguk. Łamacz kobiecych serc. Największy przystojniak Liceum Busan.

— Myślisz, że po tych wszystkich wyzwiskach i złośliwościach, pozwolę ci się zbliżyć? — warknęłam. — W życiu coś więcej się liczy, niż ładny wygląd.

— Nie wiesz, o czym mówisz, Kim.

— Wiem. Doskonale wiem.

— Nie rozumiesz, że właśnie powiedziałem, że zaczynam coś do ciebie czuć? Czy ty właśnie dajesz mi... Kosza?

Jego twarz wyglądała niczym u dziecka. Pięciolatka, któremu powiedzieli, że Święty Mikołaj tak naprawdę nie istnieje. Tak bardzo nie pasowało to do Jeon'a. Czułam się fatalnie, widząc go w takim stanie. Ale to było i tak nic w porównaniu z tym, co odczuwałam w tych pierwszych dniach. Jego szalony pomysł z motocyklem i strach, jakiego się najadłam.

— Teraz jesteś w stanie zrozumieć, co czują te wszystkie dziewczyny, z którymi łączy cię przygoda na jedną noc.

Wiedziałam, że to brzmi fatalnie. Jednak tylko tak byłam w stanie go od siebie odsunąć. Na to liczyłam. Pragnęłam, by zrozumiał, że go nienawidzę. Ponieważ tak mogłam go ochronić. Przed zranieniem, krzywdą i przed tajemnicą, która nigdy miała nie wyjść na światło dzienne.

Niestety za niedługo miałam się przekonać, że niektóre sekrety nie mogą pozostać w grobie, a powracając niczym bumerang, powodują ból i zniszczenie wszystkiego, czego tylko dotkną.


Od Autorki: To tak na koniec maratonu, bo nie obiecuję, że jutro coś się tu pojawi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od Autorki: To tak na koniec maratonu, bo nie obiecuję, że jutro coś się tu pojawi. Mam nadzieję, że jesteście z tego zadowoleni ^^.

Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Nieidealna | Jeon JeonggukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz