- Kurwa! - Gavi chodził nerwowo tam i z powrotem.
- Co się dzieje? - Pedri spojrzał na niego zaciekawiony.
- Nie mogę nawet znaleźć kluczy - Pablo wyjął wszystkie rzeczy z plecaka w poszukiwaniu kluczy.
- Nie wkurwiaj mnie - Pedro był zaskoczony tym, jakim idiotą potrafił być Sewilczyk.
- Kurwa - przeklął, przeczesując dłońmi ubranie w poszukiwaniu kluczy.
- Nie zostały w szatni?
- Nie! Jestem pewien, że są w moim domu - szukał wszędzie, ale nie mógł ich znaleźć.
- Boże, co za głupiec! - Starał się nie wybuchnąć śmiechem, wiedział, że Gavi będzie zły.
- Mów mi Pedro - powiedział sarkastycznie - i co teraz? Będę spał pod mostem?
- Nie dramatyzuj Pablo, zatrzymasz się u mnie w domu - odpowiedział z uśmiechem.
- Nie!!!
- Spójrz na godzinę, myślisz, że znajdziesz otwartą ślusarnię? Nie, ty idioto! - Jeśli Pablo miał jedną cechę, to było to, że był bardzo głupi, zawsze widziałem go na treningach, czasami nawet sam Xavi z nim rozpaczał...
- A co z twoim łóżkiem?
- Możesz spać na kanapie - Pedro powiedział to w formie żartu, ale Gavi zdawał się mieć mu to za złe.
- Lepiej zostanę pod mostem, dzięki
- No już, wchodź do środka. Jutro to załatwimy.
- Okej - nie chcąc nalegać wsiadł do samochodu.
Cholera, jakim świetnym aktorem był Pablo i jak głupi był Pedri.
Z pewnością byłby na tyle głupi, by zapomnieć kluczy w domu. Cóż, może na takiego wyglądał, bo kanarek połknął wszystko bez zadawania pytań. A może Pedro był naprawdę głupi.
W drodze do domu Gavi obmyślił plan, plan pomocy swojemu przyjacielowi, to było bardzo głupie, ale naprawdę się o niego martwił. Może gdyby został w jego domu, rozmawiając do wczesnych godzin porannych, kiedy wszyscy ludzie się rozluźnili i zaczęli opowiadać swoje najmroczniejsze sekrety, może mógłby mu pomóc, dać mu emocjonalne wsparcie, którego zdawał się potrzebować.
- Jestem taki śpiący - powiedział najstarszy, wyciągając ręce i rzucając się na kanapę.
-Będziesz tam spał?
- Ha! Chciałbyś
- Cóż, nie jestem śpiący - podszedł do kanapy i usiadł obok niego, uderzając go ramieniem, próbując zwrócić jego uwagę.
- Jak miło - Pedri już zamykał oczy.
- Nie idź spać, chodź, zrobimy coś, nie jesteś głodny? - wziął go za rękę i zaczął nią poruszać, żeby nie zasnął, były jeszcze sprawy do obgadania.
- Nie - odwrócił się ignorując Gaviego.
- No jestem, co powiesz na zrobienie naleśników?
- Dobrze, do zobaczenia - jego głos brzmiał sennie.
- Ale z ciebie kiepski gospodarz - wstał z kanapy, patrząc na niego tak brzydko, jak tylko potrafił.
- Dobra - Pedri naprawdę nie miał zamiaru wstawać, było mu tam tak wygodnie, że gdyby nie Pablo błagający go o uwagę, już dawno by spał.
- No to idę spać - zaczął iść w stronę pokoju kanarka.
- Chodź...
- Pójdę spać do najbliższego łóżka jakie znajdę - próbował go szturchnąć, nie mógł iść spać bez wcześniejszej rozmowy z nim - Wow, to łóżko z szarą kołdrą wygląda na bardzo wygodne! - krzyknął z góry, tak by go usłyszał - Uuuff, super wygodna, będę spał tutaj Pedri!
I nagle starszy chłopak zorientował się, że to jego łóżko - O niee! Nieee, wyłaź stamtąd - wbiegł po schodach do swojego pokoju - No już, wyłaź stamtąd, bo cię wyciągnę!
- Nie, jest za wygodne - Gavi zamknął oczy i udawał, że śpi.
- Wiem, że nie śpisz, jeśli się nie ruszysz, wyrzucę cię - zagroził, stając obok niego.
- Okej - Pablo odsunął się, zostawiając miejsce dla Pedriego.
- Dobra, jak się nie ruszysz to też nie zostawię ci całego łóżka.
- Okej - powtórzył
- Okej - powiedział kanarek udając złość i położył się obok Gaviego - odechciało mi się spać.
- Tak? porozmawiajmy w takim razie
- O czym chcesz rozmawiać? - Pedri patrzył na księżyc, okno było duże, więc widział go bardzo dobrze.
- Co się z tobą dzieje? - najmłodszy zwrócił się do niego.
- Nie znowu, Pablo - usadowił się twarzą do niego - nic mi nie jest!
- Oczywiście, a ja jestem ślepy
- Powinieneś się nad tym zastanowić.
- Przestań, pozwól sobie pomóc, proszę - Pedri nie mógł dalej zgrywać twardziela, inna sprawa, że Gavi był bardzo natarczywy - Proszę!
- To głupie - odwrócił wzrok w stronę księżyca.
- Na pewno nie - Pablo wbił w niego wzrok
- Chodzi o to, że - zawahał się, zanim kontynuował - nie widzę żadnych postępów, wciąż jest tak samo... fizjoterapeuta nie chce jeszcze nic robić, bo on też nie widzi żadnych postępów - znów przerwał - a ludzie sprawiają wrażenie, jakby to była moja wina.
- Rozumiem
- Nie, nie rozumiesz. Nienawidzę patrzeć, jak wy wszyscy możecie grać i trenować, jakby to było nic, podczas gdy ja muszę leżeć i czekać na leczenie, nie mogę tego znieść, a tym bardziej patrzeć, jak zajmujecie moje miejsce - łzy zaczęły napływać, spływały po jego twarzy, aż dotarły do ust, pozostawiając słony smak.
Teraz Gavi zrozumiał, że kanarek był zazdrosny, widząc, że wszyscy mogli grać, a on nie, że wszyscy byli produktywni dla drużyny, a on musiał być tylko widzem.
A komentarze ludzi nie pomagały, tylko pogarszały jego samopoczucie.
Ale najmłodszy nie rozumiał, dlaczego przeszkadza Pedriemu,że zastępuje jego miejsce, tym, który powinien mu przeszkadzać, powinien być ten, którego nazywają cieniem Pedriego, ponieważ nigdy nie może być lepszy od niego.
Pablo nigdy nie był dobry w słowach, bardziej stawiał na czyny, więc ostrożnie podszedł do niego i przytulił go. Pedri usiadł, pozwalając swojej głowie opaść na szyję drugiego, łzy rozlały się po skórze Sewilczyka, który nie mógł nic powiedzieć, ale położył rękę na plecach starszego mężczyzny.
Pedri ronił kolejne łzy, ale nie płakał tylko z tego powodu, płakał, bo po raz kolejny dopadła go samotność i poczucie winy, jak mógł nienawidzić Gaviego po tym, co robił? Do tej pory był jedyną osobą, która się o niego troszczyła, nie chcąc mieć z nim dobrych relacji, jedyną, która pamiętała o tym, by wiedzieć jaki jest, a jedyne co zrobił to znienawidził go nie znając go.
A jednak nie był do końca szczery z Gavim, powiedział mu tylko niewielką część powodu swojego stanu, ale jego duma była większa niż cokolwiek innego, nie pozwoliłby mu zobaczyć go jeszcze bardziej bezbronnego.
Po tym obaj zasnęli, nie zdając sobie sprawy z pozycji, w jakiej spali.
Obaj nieświadomi, że ta rozmowa była dopiero początkiem wielkiej przyjaźni.
---------------------------------------------
W ramach rekompensaty za tak długą przerwę wrzuciłam 2 rozdział.
kocham was<3

CZYTASZ
Hungry for Life
FanfictionGłodny życia. Pomimo posiadania wszystkiego, Pedri czuł, że czegoś mu brakuje, czuł ogromną pustkę i nigdy nie przypuszczał, że znajdzie ją w swoim rywalu, Gavim, który nigdy nie przypuszczałby, że kanarek go pokocha. Książka jest własnością @realsk...