07.

41 8 0
                                    

Obudzenie się po poprzedniej nocy było jak upicie się do nieprzytomności. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale chyba tak właśnie się czuł. Jego oczy były tak opuchnięte, że ledwo mógł je otworzyć. Musiał wyglądać okropnie.

Był poniedziałek, z powodu meczu dzień wcześniej nie będzie treningu, Pedri był za to tak wdzięczny, że mieli mały, bardzo duży problem do rozwiązania.

Gavi wciąż spał, prawdopodobnie był bardzo zmęczony meczem, rozegrał całe 90 minut bez żadnego odpoczynku, więcej niż te 15 minut, które czuje się jak sekundy.
Nie zamierzał go budzić, dopóki nie zrobi tego z własnej woli.

Zaczął analizować wszystko, co się wczoraj wydarzyło, czy wyglądał tak źle, że Gavi musiał pomóc mu się rozładować? Dlaczego on? Po tym, jak go potraktował, nie do końca rozumiał. Pablo był takim dobrym człowiekiem, a on takim okropnym. Po raz kolejny poczucie winy ogarnęło całe jego ciało, pozostawiając go z gulą w gardle, wstał gwałtownie z łóżka i poszedł pod prysznic.

Kiedy wyszedł z łazienki, mógł zobaczyć, jak Sewillczyk śpi, wyglądał bardzo wygodnie w jego  łóżku, odpoczywając z tak zrelaksowaną twarzą i promieniami słońca uderzającymi go po całym ciele.

Zszedł do kuchni, aby zrobić śniadanie, przypomniał sobie, że Gavi chciał naleśniki zeszłej nocy, najwyraźniej nie mogli tego zjeść, ale kogo to obchodzi? Nikt by się nie dowiedział.
Już podawał część na talerzu, gdy pojawił się Gavi z włosami w nieładzie - Dzień dobry - przeciągnął się całym ciałem, po czym usiadł przy blacie- Co robisz?

- Co ty sobie myślisz? - postawił przed nim talerz z 3 naleśnikami.

- Nie ma mowy!!! - otworzył szeroko oczy - jeśli dietetyk nas zobaczy, to powiem, że zmusiłaś mnie do ich zjedzenia.

- Powiem, że zmusiłeś mnie do ich zrobienia.

- Ty głupku

- Pospiesz się, dom sam się nie otworzy.

Gavi prawie zakrztusił się jedzeniem, nie pamiętał "planu", który ułożył, przez to wszystko, co wyznał mu Pedri zapomniał o wszystkim.

- Aaaahh, tak, mój kot musi się martwić.

- Masz kota? - zapytał bardzo podekscytowany Pedro.

- Eee... tak - Boże! Nie mógł być głupszy.

- Chodźmy więc.

Gdy tylko ślusarz otworzył drzwi, Gavi szybko wszedł do środka, zamykając nieco drzwi, aby Pedri nie mógł zajrzeć do środka, był bałagan i nie było kota.

- No to do zobaczenia Pedri, dziękuję bardzo. Baaaai - już miał zamknąć drzwi, ale ręka kanarka go powstrzymała - Co?

- Mogę zobaczyć twojego kota?

- To... ja... mmm - co do cholery miał powiedzieć Pedriemu? Oczywiście już i tak było za dużo z tym kłamstwem o kluczu, a teraz jeszcze kot, czasem jest taki głupi - Nie ma go.

- Poszukajmy go.

- Nie znajdziesz go.

- Chodź, pozwól mi go zobaczyć

-Okłamałem cię - Pedri wyglądał na zmieszanego - Nie zapomniałem kluczy i kota też nie mam.

- Co? - Był zdezorientowany - wydał pieniądze i benzynę na nic - Nie. To nic. Musiałem dzielić się z tobą moim pięknym, wygodnym łóżkiem! A co gorsza, nie masz kota!

Gavi spodziewał się wszystkiego oprócz tego - Przykro mi.

- Dlaczego to zrobiłeś?

Zamilkł na chwilę, zanim odpowiedział - Nie zrozumiesz.

- No dalej, powiedz mi

- Dla ciebie Pedro! Wyglądasz tak źle - milczał szukając odpowiednich słów - Przed kontuzją byłeś taki szczęśliwy, widziałem jak twój uśmiech był zaraźliwy... Ale po tym wszystko się w tobie zmieniło. Nie wiem jak spędziłeś te 10 dni na Wyspach Kanaryjskich, ale przez ten tydzień, który tu spędziłeś masz spieprzoną twarz. I... - zastanowił się przed wypowiedzeniem kolejnej rzeczy, która miała wyjść z jego ust - martwisz mnie.

Pedro spoważniał, analizując każde słowo wypowiedziane przez Pablo, miał poczuć się lepiej, ale nie mógł z takim poczuciem winy w ciele. Był człowiekiem słów, wyrażania siebie słowami, ale nie wiedział, co powiedzieć, więc ponownie podszedł do chłopaka, aby go przytulić.

- Przepraszam... Byłem dla ciebie gówniany.

- Już dobrze, nie martw się - Gavi nie wiedział skąd wziął w sobie tyle odwagi, by wyrazić się w ten sposób, nigdy nie potrafił tego zrobić, a teraz wyrzucił to z siebie bez żadnego problemu - Dlaczego?

- Co... - Pedri wciąż kurczowo trzymał się ciała drugiego.

- Dlaczego mówisz, że nie możesz znieść widoku mnie na swoim miejscu?

Starszy mężczyzna oderwał się od Gaviego, szukając w myślach odpowiedzi - Nie wiem? jesteś bardzo dobry w grze, zawsze dajesz z siebie wszystko na boisku, zawsze jak widzę opcje na ciebie to są dobre, poza tym zobacz ile masz lat i już jesteś w pierwszej drużynie! Kurwa  Pablo! wszyscy cię kochają, nawet dziewczyny, które nic nie wiedzą o piłce nożnej.

- Jesteś zazdrosny, bo wyglądam lepiej od ciebie?

Pedri wydał z siebie mega śmiech - człowieku, chciałbyś być przystojniejszy ode mnie - śmiali się obaj, aż poczuli, że ból w żołądku i przebywanie z otwartymi ustami wystarczy.

- Dziękuje- powiedział najmłodszy do kanarka, patrząc mu w oczy.

- Za co?

- Za szczerość

- Też Ci dziękuję

- Za co?

- Za to, że się o mnie troszczysz. Prawda jest taka, że czuję się lepiej - powiedział z uśmiechem, który został odwzajemniony.

- Nie ma za co

Stali tak, ciesząc się swoim towarzystwem i ciszą.

Hungry for LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz