Głupie

87 3 18
                                    

POV: TONY

Rano obudziłem się w łóżku sam dalej zły na Anje, za to że musiała się wygadać że wylądowałem z nią w łóżku, zawsze to ja budziłem się pierwszy ale teraz nie było przy mnie Hailie. Wstając ruszyłem prosto do łazienki aby się przebrać, miałem nadzieję że nic nie zrobiła głupiego i poprostu jest na dole z moimi braćmi. Spieprzyłem wszystko, gdyby nie ja to może nie było by teraz żadnego problemu.

***

Z chodziłem właśnie na dół szybciej niż mi się wydawało, martwiłem się o nią i tyle. Każdy z nas wie jaka ona jest. Szybko pobiegłem wchodząc do salonu porozglądałem się po salonie ale z tego co widziałem to tylko moich braci.

- Gdzie jest Hailie? - zacząłem.

- Nie wiem, nie widzieliśmy jej od rana. - powiedział Will.

- Jak to nie widzieliście?

- No nie widziałem jej dzisiaj w ogóle.

- A co się stało między wami?

- Pokłóciliśmy się ja, Anja i Hailie.

- Co tam robiła Anja?

- One zaczęły się o coś kłócić, a ja do nich dołączyłem.

- A właśnie o co się pokłóciły? - zapytał Dylan.

Już otwierałem buzie żebyście powiedzieć ale ktoś mi przerwał.

- O nic.
Odwróciłem się aby spojrzeć na dziewczynę z tyłu.
Kurwa jebana.
Wszyscy teraz zwrócili uwagę na dziewczynę, a ja bardziej na jej podbite oko i lecącą krew z ust.

- Kto ci to zrobił? - powiedziałem podchodząc do niej bliżej i łapiąc ją za policzek.

- Nikt, przewróciłam się poprostu.

- Nie kłam, widać że z kimś się pobiłaś.

- Z nikim, przewróciłam się.

Popatrzyłem na drugą dziewczynę podchodzącą do nas. Tak samo była we krwi.

- To wszystko jasne. Ile wy macie lat żeby się bić?

- Sama szmata zaczęła. - wskazała palcem na Hailie.

- Przypomnieć ci jeszcze co obydwoje razem zrobiliście?

- Uspokójcie się w tej chwili. Hailie proszę powiedz o co chodzi.

- Ale... - zaczęła Anja.

- Milcz.

- O nic, poprostu pokłóciliśmy się i tyle.
Przytuliłem Hailie do klatki piersiowej.

- Właśnie, nic się nie stało.

- Dużo musiało się stać nie kłam, jeśli dziewczyny aż o to się pobiły. Może o ciebie? - zaśmiał się Shane.

- Haha bardzo śmieszne. - powiedziała zażenowana.

- Idziemy stąd za nim się wygadacie.

- Z chęcią stąd pójdę.

Odwróciliśmy się od nich i zaczęliśmy iść.
Hailie jeszcze na chwilę zatrzymała się przy Anji.

- Zobaczysz jeśli nie od czepisz się ode mnie i Tonego inaczej sobie porozmawiamy, wszystko powiem Vincentowi bądź na baczności.

- Nie strasz nie strasz bo się zesrasz.

- Przestańcie.

- Ogarnijcie w końcu dupy dziewczyny.

Odeszła od Anji, i przy okazji parsknęła.

- Widzimy się.

Odeszliśmy.

***

- Daj, opatrzę ci te rany.

- Nie, nie chce.

- Hailie jakieś zakażenie ci się wda.

- Zrobię to sama potem.

- Najpierw powiedz kto ci to zrobił.

- Nikt ważny.

- Hailie.
Wzięła głęboki wdech.

- Anja.

- Ona ci zrobiła takie coś?

- Tak, przyczepiła się do mnie, więc ją uderzyłam a ona zaczęła mnie bić więc ja jej oddałam.

- Jesteście głupie.

- Hej! Wiedz kto nosi twoje dzieci.

- Hailie, to napewno nie jest moje dziecko zrozum to.

- A kogo? Może gdy ty byłeś pijany wziąłeś jeszcze kilka innych lasek do łóżka i teraz każda z nich jest w ciąży.

- Weź nie mów tak.

- A jak? Za dobrze cię znam.

- Ale wiesz że ja nigdy takiego czegoś nigdy nie zrobię.

- No w sumie. Nie wiem.
Rozczochrałem jej włosy.

- Ej!! Dopiero je układałam.
Zaśmiałem się.

- Śmieszne że śmieszne.

- Kocham cię taką jaką jesteś.

- Ja ciebie też.

Siadła na łóżku włączając teraz telefon.

- Co będziesz teraz robić?

- Chce zamówić nam jedzenie co chcesz?

- Hm może pizze?

- Okej jest git może być.

- Dobra to zamawiam.

"Hailie Williams" a może Monet?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz