Ręka w bandarzu

167 7 0
                                    

    Zadzwonił telefon a na ekranie wyświetlił mi się numer Tonego. 
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę, i wróciłam do oglądania filmu, nie chciałam go już słuchać ani mieć z nim jakiego kolwiek kontaktu poprostu źle się z tym czuje.

Pov: Tony

   Rozłączyła się.
Nacisnęła na czerwoną słuchawkę.
I w sumie dobrze bo i tak nie chciałem jej przepraszać, ani jej słuchać, może kiedyś mi to przejdzie ale wątpię, znajdę sobie inną. W sumie kto co woli, Hailie była fajna dopóki nie ta ciąża, chłopaki jak to usłyszeli pewnie zeszli na zawał ale ja wiem co dla mnie dobre, a Vince? Będę miał u niego przejebane, ale i tak lepiej późno niż wcale.
Nie chce wysłuchiwać tego co właśnie nie dawno zrobiłem ale to nie moja całkowita wina co nie?
    Parę godzin późnej znalazłem się w salonie razem z moim bratem bliźniakiem, i resztą braci. Czekaliśmy na kolację gdyby nie to że zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworze! - powiedziała Eugenie.
Gdy otworzyła z nikąd pojawiła się Anja. Co ona w ogóle tu robi? Jeszcze o takiej porze?
Od razu podeszła do nas a jej wzrok padł na mnie, przysięgam była lekko podenerwowana.
- Czy ty jesteś normalny!? - Krzyknęła.
- Tak a co? Znowu chodzi o Hailie? - zapytałem.
- O co tutaj chodzi? - powiedział lodowato Vince.
- To że twój brat zerwał z Hailie która jest teraz w ciąży, a przez niego zrobiła sobie tylko krzywdę!
- Że co proszę?! - wstał.
- Czy ty sobie zdajesz sprawę co ty teraz narobiłeś?
- Przeprosiłeś ją?
- Dzwonił, ale nie chciała z nim gadać i nie chce z tobą mieć żadnego kontaktu.
- Skąd niby to wiesz? I co sobie zrobiła?
- Byłam u niej cały czas. A to że ponosiły ją emocje i rozbiła lustro, musiałam jechać z nią do szpitala żeby jej opatrzyli!
- Mój Boże Drogi w jakiej ja rodzinie się urodziłem. - powiedział Dylan.
- Tobie to kurwa serio odjebało. - powiedział Shane podenerwowany.
- Chuj wam do tego. - odezwałem się po chwili ja.
Anja parsknęła.
- Pomyśl trochę że mogło jej się coś stać, a tego by ci raczej nikt nie wybaczył.
- Sama sobie jest winna.
- Może i sama to zrobiła, ale emocje podczas ciąży nie są zbyt wesołe.
- To jeszcze lepiej. Wiecie? Dajcie mi kurwa Święty spokój, pomyśle a potem wam dam znać co o tym sądzę.
- Gratulacje wkońcu masz rozum. - odegrał to Shane.
- Dzięki, napewno lepszy niż twój.
Wyszłem z Salonu do pokoju, miałem już tego kurwa dość, każdy się do mnie pruje że zerwałem z Hailie gdy ona jest w ciąży co niby jej się może stać?
Ale wiadomość którą powiedziała nam Anją trochę mnie zaszokowała. Chciałem do niej teraz jechać, i ją przytulić ale wiem że ona nie chce mnie już widzieć ani ze mną mieć jaki kolwiek kontakt. Dlatego obiecałem sobie że jeśli jej przejdzie to za miesiąc będę mógł w końcu do niej podjechać i jej to powiedzieć. Myślałem tylko że będzie mi z tym lepiej, nikt nie chciałby mieć dziecka w Rezydencji Monet codzienne płacze, krzyki, to jakiś żart. Ale teraz uświadomiłem sobie że z tym czuje się źle. Popełniłem błąd i to duży.   
     Obejrzałem zdjęcie Hailie które wstawiła na Instagrama, rękę miała zawiniętą w bandarz, zrobiło mi się jej szkoda na sam widok tego zdjęcia. Gdyby nie ten opis nie miałbym teraz chęci do niej jechać i ją cholernie za wszystko przeprosić. Dlatego wziąłem się w garść i zadzwoniłem do niej jeszcze trzy razy ale nikt nie odbierał.
Zacząłem się o nią martwić bo może na serio jej się coś stało? Aż nagle odebrała gdy ja miałem się rozłączyć.
- Słuchaj, nie chce żebyś do mnie dzwonił, pisał i czym kolwiek przyjeżdżał pod mój dom, nawet się tego nie waż, nie chce mieć już z tobą żadnego kontaktu, od dziś już się nie znamy, poprostu nie posłuchałam tego i nie widziałam kim ty naprawdę jesteś. Ale teraz przejrzałam na oczy i zobaczyłam że twoi bracia są lepsi niż ty, są bardziej ogarnięci, kochałabym cię gdybyś był taki jak Will albo nie wiem Shane. Pewnie dzwonisz w sprawie ciąży i jak się czuje. To już trochę nie twoja sprawa jak się czuje ale odpowiem na to ostatni raz. Słabo. Nie jest już tak dobrze jak wcześniej. A jeśli chodzi o ciążę, bardzo dobrze wiesz że jej nie usunę nawet gdybyś chciał, to możesz sobie prosić ile chcesz, daj mi w końcu spokój, chce pobić sama. Żegnaj.
Rozłączyła się..
Te słowa najbardziej mnie zabolały.
Może kiedyś jej to przejdzie i mi wybaczy?

"Hailie Williams" a może Monet?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz