12 | little things, big meaning

54 8 6
                                    

──────────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

──────────

CHAPTER TWELVE : LITTLE THINGS, BIG MEANING

[ 1,5k words ]

⠀⠀⠀⠀⠀Powoli zbliżała się połowa listopada. Chłód wbijał się w skórę, liście wirowały w powietrzu, a wciąż szare niebo zwiastowało nadchodzącą zimę. Zaraz po szkole, pożegnawszy się z Borą, która ruszyła na dodatkowy japoński, Chae wyszła na zewnątrz, gdzie już czekał na nią Jay. 

Ubrany w czarną kurtkę narzuconą na szkolny mundurek, stał przy swoim samochodzie. Gdy tylko dziewczyna pojawiła się obok niego, zalotnie uniósł kącik ust i nonszalancko otworzył jej drzwi. Usiadła na miejscu pasażera i od razu uderzył ją zapach skórzanej tapicerki. 

Czuła się dziwnie. Nie mogła odmówić mu podwózki, bo wyszłaby na niewychowaną i wprawdzie była wdzięczna. Jednak ponownie czuła się obco, miała wrażenie, że nie pasuje do tego luksusowego otoczenia. 

Próbowała nie patrzeć przez okno, ignorując wszelkie spojrzenia uczniów, które były wlepione w nią z zainteresowaniem. Wzrok zazdrosnych dziewcząt sprawił, że poczuła się jeszcze bardziej niepewnie.

Po chwili Jay zajął miejsce za kierownicą. Zapiął pas, przy czym zachował się naturalnie, jakby posiadanie tak drogiego samochodu, nie robiło na nim wrażenia i była to oczywista oczywistość. Odgarnął do tyłu ciemne, już nieco przydługie, kosmyki i spojrzał na siedzącą obok Chae.

— Muszę ci powiedzieć — zaczął, nieco zaczepnie, ale z uśmiechem — ładnie wyglądasz w moim aucie. Pasujesz do niego.

Uniosła brew, nie do końca wiedząc, czy to żart, czy coś więcej. Spojrzała na niego, nie ukrywając zdezorientowania i rozbawienia.

— Dzięki. Tylko nie jestem pewna, czy ten samochód pasuje do mnie — odparła. Zastanawiała się, co właściwie miał na myśli. 

Podróż minęła im w ciszy, choć żaden z nich nie nazwałby jej niezręczną. Była oddechem po wyczerpującym dniu w szkole i wszystkich, niekoniecznie przyjemnych, sytuacjach. Park co jakiś czas ukradkiem zerkał na współpasażerkę. Kiedy ta się orientowała, oddawała jego ciepły uśmiech, choć w głębi duszy jego wzrok nieco ją krępował.

Kiedy dotarli pod jej dom, zaparkował przed bramą. Rodzina Jung należała do klasy średniej i mieszkała na ładnym, zadbanym osiedlu, preferowanym głównie przez pary z dziećmi. Identyczne białe domki z grafitowymi dachami, rzędem ułożone wzdłuż ulicy, miały swój urok. Otoczone pełnią zieleni, mnóstwem kwiatów i niskich drzewek, potęgowały przytulny klimat.

Jay pomyślał, że Chae wychowywała się w naprawdę ładnej, miłej dla oka okolicy. Ciekawe, jak wyglądały relacje międzysąsiedzkie, bo na jego osiedlu, wśród wyższych sfer, praktycznie nie istniały.

HEALING HEARTS • jay parkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz