──────────
CHAPTER TWENTY TWO : HOMECOMING
[ 1,5k words ]
⠀⠀⠀⠀⠀Przełknął nerwowo ślinę i pochwycił klamkę, choć zawahał się i jej nie nacisnął. Uniósł głowę, spoglądając na tak dobrze znane mu drzwi, na których wisiała tabliczka z napisem MĘSKA SZATNIA.
I choć kiedyś były dla niego codziennością — czymś tak normalnym, jak poranna kawa — teraz wydawały się barierą, niemal symbolicznym przejściem między przeszłością a teraźniejszością.
Wziął głęboki wdech, czując, jak powietrze pali go w płucach.
„Wszystko będzie dobrze. To tylko szatnia. Tylko drzwi. Tylko ludzie, których znasz od lat."
Powtarzał te słowa w głowie, jakby były mantrą. W końcu zebrał w sobie resztki odwagi i nacisnął klamkę. Drzwi ustąpiły z cichym skrzypnięciem i od razu rozbrzmiały znajome dźwięki — gwar rozmów, śmiechy, trzask szafek.
Zrobił pierwszy krok, czując na sobie spojrzenia. Gdy chłopcy zauważyli, kto właśnie przekroczył próg, zapadła cisza. Była tak głęboka, że Jay mógłby przysiąc, że słyszał oszalałe bicie swojego serca.
— Jay? — Jako pierwszy odezwał się Jake, który wyłonił się zza jednej z szafek. Na jego twarzy najpierw pojawiło się zdziwienie, a zaraz potem szeroki, szczery uśmiech.
Jay uniósł rękę w geście przywitania, czując, jak gardło ściska mu coś pomiędzy wstydem a wzruszeniem.
— Hej... — wydusił, starając się brzmieć pewnie, choć w środku czuł się jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku.
Sim natychmiast podszedł i uderzył go w ramię, jakby chciał się upewnić, że to naprawdę on.
— Nie wierzę, że cię tu widzę! — wykrzyknął, a w jego głosie było słychać tyle radości, że Jay poczuł, jak napięcie w jego ciele zaczyna odpuszczać.
Sunghoon i Heeseung dołączyli do niego, obaj szeroko uśmiechnięci, jakby właśnie zobaczyli ducha, na którego wprawdzie czekali od dawna.
— No proszę, kto to wrócił! — Odezwał się znajomy głos, a Jay podniósł wzrok, widząc zbliżającego się Hwang Hyunjina, obecnego kapitana drużyny. — Witaj w domu, kapitanie.
Jay uśmiechnął się lekko, czując mieszankę ulgi i wzruszenia.
— Dzięki... Dobrze tu znowu być — odparł, choć czuł, że jego słowa nie oddawały całej gamy emocji, jakie w nim buzowały.
— Słuchaj, Jay — Hyunjin uniósł ręce w geście kapitulacji. — Powiem to od razu: jeśli planujesz zostać na dłużej, to bierz z powrotem stołek kapitana. Naprawdę. Błagam. — Zaśmiał się, ale w jego głosie było słychać szczerość. — Ty byłeś stworzony do tej roli. Ja? No cóż... niekoniecznie.
CZYTASZ
HEALING HEARTS • jay park
FanfictionJego dziewczyna odeszła z powodu nowotworu, a jej chłopak utonął na wyspie Jeju. Oboje nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości, czując ciągły bezsens i pogłębiającą się pustkę, której nie są w stanie niczym zapełnić. Ból zbliża ich do siebi...