24 | last friday night

40 9 9
                                    

──────────

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

──────────

CHAPTER TWENTY FOUR : LAST FRIDAY NIGHT

[ 1,5k words ]

⠀⠀⠀⠀⠀Zapach truskawek i wanilii wypełniał kuchnię, unosząc się w powietrzu niczym najpiękniejsza zapowiedź przyszłych wypieków.

Chae delikatnie układała plasterki truskawek na wierzchu każdej nieupieczonej jeszcze babeczki, a Jay obok niej rozcierał masło w palcach, przygotowując idealnie sypką kruszonkę.

Zerkała na niego z ukosa, z trudem powstrzymując uśmiech. Był w tym wszystkim tak naturalny — skoncentrowany, spokojny, z tym niewymuszonym wdziękiem, który tak przyciągał jej uwagę. 

Nie pierwszy raz łapała się na tym, że podziwiała jego skupienie, jego zręczność i to, jak w każdej czynności odnajdywał sposób, by robić ją po swojemu, a przy tym z taką wprawą.

— Powinnam zacząć się od ciebie uczyć — rzuciła, zerkając na jego dłonie. — Kruszonka zawsze była moją słabą stroną.

Jay uniósł głowę, spoglądając na nią z lekko uniesionymi brwiami.

— To nie kwestia nauki — odparł z uśmiechem. — Trzeba po prostu... poczuć.

Poczuć. Z tym Chae zdecydowanie nie miała problemu, bo w ostatnim czasie czuła nazbyt wiele, co nieszczególnie ją cieszyło, bardziej przerażało.

— Poczuć? Mówisz to tak, jakbyś był jakimś piekarskim guru.

— A nie jestem? — Jay wzruszył ramionami, udając powagę, choć w kącikach jego ust czaił się filuterny uśmieszek.

Kiedy Jung sięgnęła po kolejną miskę z truskawkami, ich dłonie przypadkiem się zetknęły. Był to tylko moment, krótkie muśnięcie, które jednak wywołało coś więcej. Ciepło jego skóry było zaskakująco przyjemne, choć również nieco paraliżujące.

Chłopak zatrzymał się w pół ruchu, jego spojrzenie spoczęło na niej, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie znalazł odpowiednich słów. Ich oczy spotkały się na chwilę — niepewność mieszała się z czymś niewypowiedzianym, choć istniejącym.

Chae poczuła, jak napięcie między nimi narasta, wypełniając przestrzeń, jakby cały świat wokół nagle zniknął. Ale zanim cokolwiek mogło się wydarzyć, ciszę przerwał ciepły głos.

— Wygląda na to, że dobrze wam idzie — powiedziała Yoonji, mama Jay'a, stojąc w futrynie.

Chae gwałtownie odsunęła rękę, czując, jak jej policzki oblewa rumieniec. Jay również się wyprostował, odchrząkując.

— Skoczę na chwilę do toalety — rzucił, zrzucając fartuch, i opuścił kuchnię. — Zaraz wracam.

Dziewczyna została sama z panią Park, która powoli podeszła do blatu, przyglądając się babeczkom. Przez chwilę panowała cisza, przerywana tylko delikatnym stukaniem łyżki o miskę.

HEALING HEARTS • jay parkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz