28 - intruz w szkole

163 7 24
                                    

Nowy rok szkolny i nowe wyzwania.

Dla gryfonów była już to ostatnia klasa. Brzmi poważne ale tak tego nie postrzegali. Syriusz już w pierwszym tygodniu nauki odbył zaległy szlaban u McGonagall.

Stan zdrowia ojca Jamesa poprawił się i mógł wrócić do domu tuż na początku września. James bardzo przeżył ten incydent, w końcu jego tata mógł umrzeć.

Ostatnie dni dla Regulusa też nie były przyjemne. Jego przyjaciele trochę odsunęli się od niego. Powstała między nimi dziwna bariera która ciążyła nad nimi. Praktycznie nie rozmawiali ze sobą. Czarnowłosy nie chciał wyciągać z nich informacji o których nie mogą rozmawiać.

Opuszczali Hogwart co raz częściej. I często to nie było przez spotkania Śmierciożerców, ale przez to że nie chcieli patrzeć w oczy przyjacielowi którego okłamują. Nie mogli patrzeć na niego z myślą jakich podłych zbrodni się dopuścili. Byli zniszczeni, zepsuci do szpiku kości. Evan już powoli tracił wiarę że jest w nim choć odrobinę dobra. Jedynym wsparciem w tym całym chaosie był jego chłopak. Bronili siebie nawzajem, znali swoje najmniejsze blizny, a co najważniejsze byli dla siebie powodem do dalszego życia.

Barty otwarcie przyznał że gdyby nie Evan, dawno by ze sobą skończył. Nie miałby dla kogo żyć. Nie miałby po co

Jakby problemów było mało to Prorok Codzienny wręcz był wypełniony nazwiskami zmarłych na wskutek „przypadkowych" sytuacji. Każdy wiedział że ataki są zorganizowane przez podwładnych Voldemorta ale każdy bał się do tego przyznać na głos. Wywołało to by panikę.

Jednej z nocy Regulus nie wytrzymał gdy jego przyjaciele wrócili do dormitorium. Wybuchł emocjami które tak nawarstwiły się w nim, nie chciał oskarżać ich o całe zło tego świata. Ale chyba to zrobił

Nie krzyczał ale ich obwiniał. Przez ciemność w pokoju nie zauważył na pierwszy rzut oka że szatyn jest prawie cały we krwi od własnych ran. Evan zabrał go do łazienki i zaczął leczyć za pomocą zaklęć. Niestety stracił dużo krwi więc proces leczenia trwał dłużej.

- chyba nie muszę się pytać was czy braliście udział w tych ostatnich atakach - rzucił pretensjonalnie Regulus nie myśląc nad słowami. Kierowała nim złość - odpowiedź jest oczywista

- odpuść - westchnął blondyn wciąż utrzymując zaklęcie lecznicze na jego chłopaku

- martwię się o was - odparł że skrucha w głosie - nie chcę żebyście skończyli w Azkabanie albo na cmentarzu.

- Reg pogadamy kiedy indziej - stwierdził twardo Barty. Na jego twarzy pojawiło się skrzywienie spowodowane bólem. Musiał zacisnąć zęby i pozwolić by rany się zasklepiły

Czarnowłosy wrócił do swojego łóżka. Słyszał ten tekst już od kilkunastu dni. Chyba nigdy nie będą gotowi by porozmawiać. To bardzo dręczyło młodego Blacka. Nie mógł się skupić na lekcjach, ciągle myślał nad tym jak zmienić tą beznadziejną sytuację

***

Regulus siedział właśnie z Jamesem w bibliotece i odrabiali lekcje. Ślizgon wręcz usypiał nad esejem na eliksiry. W nocy słabo spał a w dodatku jego współlokatorzy nie wrócili na noc, nie było ich na śniadaniu. Dopiero w połowie lekcji zaszczycili swoją obecnością.

James nagle znudził się czytaniem podręcznika od transmutacji i uwagę przeniósł na swojego chłopaka. Przyglądał mu się przez chwilę po czym przejechał dłonią po jego udzie

Ślizgon spojrzał na niego z zapytaniem wymalowanym na twarzy po czym powrócił wzrokiem na pergamin. Szatyn zaczął go rozpraszać więc szybko się zdekoncentrował i nie wiedział co napisać więcej. W sumie zapisał już dwie rolki pergaminu ale dalej uważał że to za mało. Musiał być ponad program nauczania.

Należysz do mnie || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz