21 - Puchar jest nasz

203 9 30
                                    

*Regulus Black*

Obudziłem się rano z niemałym bólem głowy. Poderwałem się do siadu i oparłem plecy o ścianę, po czym przetarłem dłońmi twarz by się rozbudzić. Poczułem na moich nagich plecach, chłód ściany

Z wczorajszego wieczoru pamiętałem jedynie przebłyski. Znalazłem jakieś whisky w szafce w salonie. Nie było to dobrym pomysłem, mieszać tego po wybiciu wina

Rozglądnąłem się po pokoju jednak byłem w nim sam. Powoli wstałem i skierowałem się do łazienki. Tam o mało nie dostałem zawału gdyż zauważyłem bandaże zaciśnięte na moich nadgarstkach. Wczoraj rzuciłem zaklęcie kamuflażu by je ukryć. Nie wiedziałem ile czasu byłem bez zakrycia

Przeklnąłem pod nosem własną głupotę. Szybko ściągnąłem je, ale gdy zauważyłem pokaleczoną skórę, szybko rzuciłem zaklęcie odświeżające na banderze i delikatnie owinąłem nadgarstki. Założyłem dużą bluzę która miała długie rękawy i modliłem się w duszy by nic nie zauważył

W pełni ubrany i odświeżony zeszłem wolnym krokiem, na dół do kuchni. Przy małej wysepce siedział tam James z kubkiem w ręce. Już gdy się do niego zbliżałem widziałem jego mocno zaciśniętą szczękę.

Usłyszał moje kroki ale nie spojrzał w moim kierunku. Powoli objąłem go od tyłu i przytuliłem się do jego pleców.

- jak się spało? - zapytałem delikatnie. Wzdrygnąłem się gdy kubek wylądował na blacie z głośnym hukiem

Odwrócił się do mnie przodem i spojrzał na mnie z wyrzutem. Odsunąłem się na krok. Chwycił mnie za przedramię i pociągnął materiał bluzy na górę, odsłaniając biały bandaż

- możesz mi kurwa powiedzieć co to jest?! - jego głos wyrażał furię - i czemu tego wczoraj nie miałeś?

- ja przepraszam...nie umiem tego wyjaśnić - spuściłem wzrok na dół - ale to tylko draśnięcia..ja przepraszam...nie chciałem..ja

Wstał i przyciągnął mnie do siebie, zamykając mnie w szczelnym uścisku. Wtuliłem głowę jego klatkę piersiową, przymykając powieki. Czułem jak dłońmi gładzi moje plecy a ja poczułem jak moje serce powoli się uspokaja. Trwaliśmy jak przez chwilę i później pociągnął mnie delikatnie w stronę kanapy w salonie. Usiedliśmy tam przodem do siebie. Czułem że jestem mu winny wyjaśnienia

- Barty ma znak - w moich oczach zaczęły się gromadzić łzy - boję się o niego i Evana. Co jeśli zrobi z nich maszyny do zabijania? Zawsze będą moimi przyjaciółmi, a co jeśli On postawi ich w sytuacji bez wyjścia?

Jedną ręką objął mnie w tali a drugą ściągnął moją dłoń. Opadłem głową na jego ramię.

- kochanie...oboje nie mamy wpływu na te sprawy. Rozumiem że jest ci ciężko, zawsze możesz na mnie liczyć. Jeśli poczujesz że to cię przytłacza aż za bardzo, przyjdź do mnie, pogadaj, daj upust emocjom. Ale proszę cię...nie rób sobie krzywdy. Kocham cię i nie wyobrażam sobie ciebie stracić...- jego głos pod koniec się załamał, a ja poczułem wstyd

- wiem, James - westchnąłem - ja ciebie też kocham. Dziękuję że nie uciekłeś ode mnie gdy poznałeś moją przeszłość.

- niestety pewien czarnowłosy Ślizgon tak bardzo zawrócił mi w głowie że nie mogę przestać o nim myśleć, na przykład co w danej chwili robi gdy nie ma go koło mnie, jak się czuję, co mu się śniło. A na śniadaniu lubię patrzeć co je i piję. Na eliksirach lubię zerkać na jego skupioną twarz. Lubię też patrzeć jak zgrabnie kroi i miesza składniki w kotle. Również jak słodko się rumieni gdy mówię mu komplementy. Kocham jego ciało, blizny, rozczepane włosy na wietrze, jego dotyk... - James się rozmarzył a ja poczułem jak moje policzki robią się czerwone, na szczęście nie mógł tego zobaczyć

Należysz do mnie || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz