3 - książka o zielarstwie

317 18 27
                                    

*James Potter*

Po wybiegnięciu Regulusa, Syriusz jedynie wzruszył ramionami i usiadł na łóżku. Gdy ja z Lunatykiem dalej staliśmy jak wryci i patrzyliśmy na siebie.

Zamrugałem kilka razy, w duchu modląc się by to co zobaczyłem i usłyszałem przed chwilą było tylko urojeniem

Ale niestety było prawdą. Chwyciłem różdżkę i rzuciłem na drzwi zaklęcie zamknięcia i wyciszania. Usiedliśmy razem z Remusem na przeciwko Łapy który nie wydawał się przejęty sytuacją

- możesz mi do cholery powiedzieć co to było?!- podniosłem głos by zwrócić na siebie uwagę bruneta - czemu kurwa nazwałeś Regulusa Śmierciorzercą ?!

- a co tu się dziwić - rzucił niedbale - pewnie by zaimponować matce, przyjął Znak i jest jednym z nich

- Syriusz - westchnął Remus pobłażliwie - nie możesz rzucać takimi oskarżeniami na brata, kiedy nie jesteś pewny tego co mówisz. Nie wiemy tego czy jest jednym z Nich

- może i macie rację ale tego nie cofnę - stwierdził i przetarł ręką twarz - poza tym niech nie myśli że jeśli przyjmie Znak to dam mu żyć. Rozpuszczę plotki po Hogwarcie i go zniszczę

Mówił to z taką łatwością. W tamtym momencie nie poznawałem naszego Syriusza. Coś w niego wstąpiło, w jego oczach widziałem furię

- może narazie nie zakładajmy najgorszego - odezwał się Remus, łagodząc atmosferę - może uda ci się z nim pogadać, a nawet pogodzić

- narazie nie zamierzam - prychnął i przewrócił oczami

Wstałem z nadmiaru emocji i poszedłem usiąść na moje łóżko. Rzuciłem jedynie „mam dość" i zacząłem czytać podręcznik. Tak naprawdę miałem dość Syriusza i tego jakie niedbałe ma podejście do tej sprawy

Dalej miałem przed oczami, twarz Rega całą we łzach, rozbite spojrzenie, trzęsące ręce które starał się ukryć

Tak bardzo mi go było żal w tamtym momencie. A jedynie stałem i nie mogłem wykonać ruchu ani wypowiedzieć słowa.

Podniosłem się niechętnie i ruszyliśmy na następne zajęcia. Liczyłem że spodkam go na korytarzu ale tak się nie stało

Następnie była kolacja, już mieliśmy wchodzić do Wielkiej Sali ale Rosier i Crouch zaszli nam drogę

Evan nagle zerwał się z miejsca i uderzy z pięści Syriusza na co upadł na ziemię. Zaczął go dalej okładać pięciami a gdy chciałem ich rozdzielić, Crouch wyciągnął różdżkę i wymierzy w nas

- jeden ruch a pożałujecie - rzucił gorzko i spiorunował nas wzrokiem

Spojrzeliśmy się na siebie z Lunatykiem porozumiewawczo , nie mieliśmy różdżek

Widziałem jak Łapa próbuje zrzucić z siebie Evana ale bez skutku. Z jego nosa ciekła krew a wzrok powoli odlatywał. Jednak to nie zniechęciło blondyna który dalej bił go po twarzy

- wystarczy - rzucił niechętnie Barty na co Rosier wstał i rzucił nam mordercze spojrzenie

- zabierzcie tego sukinsyna , albo dokończę jego cierpienie, raz na zawsze - krzyczał z odrazą Evan

Od razu kucnąłem koło Łapy sprawdzając jego stan. Miał całą twarz we krwi i siniakach . Spojrzałem ostatni raz na znikających za rogiem, dwójkę ślizgonów.

- zabierzmy go do Pomfrey - zaproponował roztrzęsiony Remi

- i co powiemy ? Że go ktoś pobił ? Nie ma mowy. Załatwimy to bez tłumaczeń .Zabierzmy go do dormitorium mamy eliksiry i apteczkę - podniosłem go z pomocą Lunatyka i wziąłem na ręce

Należysz do mnie || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz