22 - wątpliwości

164 7 21
                                    

Regulus spędził cztery dni w Skrzydle Szpitalnym. Jego pobyt tam musiał się przedłużyć niż planowane na początku dwa dni gdyż stan chłopaka był krytyczny

Kaszląc miał wrażenie że wypluje płuca a eliksiry nie poprawiały jego samopoczucia. Największym wyzwaniem dla pielęgniarki było zbicie tej wysokiej gorączki która męczyła czarnowłosego.

Oczywiście James kilka razy dziennie odwiedzał swojego chłopaka. Nie krył tego że się martwił o młodszego Blacka. Starał się mu streszczać na bieżąco co się dzieje w Hogwarcie i na lekcjach. Pomfrey narzekała na niego żeby zbytnio nie męczył pacjenta a czasem niemal traciła cierpliwość i wyganiała do ze Skrzydła mówiąc że Regulus potrzebuje odpoczynku

Jego przyjaciele też czasem zaglądali do niego. Oczywiście Evan nie byłby sobą gdyby porządnie Regulusa nie opieprzył o to jaki był nierozsądny. Mimo tego wiedział że gdyby nie młody Black to pewnie nie wygraliby tego meczu. A puchar poszedłby w ręce gryfonów.

Mimo tego dalej blondyn był trochę zły na przyjaciela ze totalnie olał ich zdanie i zagrał pomimo choroby

Regulus ostatecznie opuścił Skrzydło Szpitalne przed śniadaniem we środę. Wieczór wcześniej nadrobił z grubsza notatki i lekcje. Nie chciał robić sobie większych zaległości, które ciężko by było później ogarnąć

W dormitorium odświeżył się i udał się z przyjaciółmi na śniadanie. Już gdy tylko wszedł do Wielkiej Sali został otoczony przez ślizgonów którzy gratulowali mu wygranej. Przy stole również nikt nie odbiegał do innego tematu oprócz wygranego meczu.

- impreza jest w piątek - zaczął podekscytowany Rabastan - coś czuję że będzie huczna bo praktycznie wszyscy na nią się wybierają

- wreszcie jest okazja porządnie się najebać-rzucił optymistycznie Barty

Później rozmowa się rozkręciła a Regulus oparł podbródek o rękę i błądził wzrokiem po sali. Starał się nie patrzeć na jedzenie, bo miał ściśnięty żołądek i nie miał apetytu. Przez te kilka dni, praktycznie codziennie przyjmował wszelakie eliksiry i niedobre tabletki. Jedynie siedział i pił mocną czarną kawę

Wyszli na korytarzu skierowali na na błonie by zapalić. Regulus pierwszą lekcję miał eliksiry a pozostałą dwójka miała okienko. Nagle zaczepił ich Snape

- Rosier, Crouch musimy pogadać - po czym zmierzył pogardliwym wzrokiem Blacka - bez niego

- nie pierdol, Snape - warknął - wiem o wszystkim

- czyżby? - Severus spojrzał na blondyna podejrzliwym wzrokiem - już się pochwaliłeś?

- zamknij się Snape - prychnął po czym zwrócił się do przyjaciela - Reg nie czekaj na nas

Regulus nie zdążył zaprotestować bo cała trójka zniknęła za rogiem korytarza. Miał dylemat co zrobić. Iść za nimi i bezsensownie prosić by powiedzieli o co chodzi, jednoczenie podejmując ryzyko wyciągnięcia czegoś z nich czy po prostu dać im spokój i pójść na błonie

Wybrał tę drugą opcję. Wiedział że i tak prędzej czy później złapie ich w dormitorium.

***

- Rosier nie rozumiesz że to nie chodzi o ciebie- warknął pretensjonalnie Snape- mam zadanie a ty mi utrudniasz wykonanie go. Nie wychylać się i nie ujawniać tego co On mówi. Czy to jest aż tak trudne?!

- po pierwsze nic nie ujawniam - prychnął blondyn - dobrze rozumiem stawkę tej pieprzonej gry. Reg zdaje sobie sprawę z tego że też go kiedyś to czeka. A z drugiej strony i tak by się domyślił. Ostatnio co raz częściej On wzywa nas...

Należysz do mnie || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz