Był w tak doskonałym nastroju, że gdy tylko dotarli do schodów, zignorował trajkoczącą w najlepsze blondynkę, usiadł na poręczy, i trzymając się jej kurczowo, zjechał na dół z przenikliwym, rozdzierającym gardło, okrzykiem. Wpadł niemal na przechodzącą tamtędy i na śmierć akrobatycznym popisem wystraszoną Kirę, a przeprosiwszy ją gorąco, obejrzał się w górę i zachęcił blondynkę do powtórzenia szaleńczego wyczynu. Caroline jednak popukała się znacząco w czoło, a okrywszy policzki kunsztownym rumieńcem, zeszła normalnie, jak na cywilizowaną kobietę przystało. Paddy'ego w zasięgu wzroku już nie było. W niepomiernym podekscytowaniu zajrzał przelotem do kuchni, a chwilę później rozmawiał już z Willem w salonie. Caroline do chłopaków dotarła w tej samej sekundzie co Barby.
- Staruszka nie przyjechała? – zapytał z niepokojem.
- Jest sporo pracy w pubie przed jutrem... – wyjaśnił William, posyłając przez całą długość pokoju promienny uśmiech wchodzącej właśnie z kolejną dostawą świeczek Tanji.
- Ojej... Faktycznie... – Paddy potarł w zmartwieniu czoło. – Nieciekawie to jednak rozplanowaliśmy. Nie chciałem, żeby się przemęczała... I miałem na... – Głos mu zanikł w zażenowaniu. – Miałem nadzieję, że będzie na urodzinach – dokończył zaraz nieśmiało.
- Nie przemęcza się! – Uspokoiła go szybko Barby. – Dziewczyny, to znaczy kelnerki, przyjechały do pomocy i jestem pewna, że nie pozwolą jej się nadwyrężać... – powiedziała roztropnym tonem. - A urodziny macie z Polą tak naprawdę jutro, więc i tak spędzicie je w towarzystwie pani Mary.
- W sumie... – Paddy na moment się zamyślił i choć wpatrywał się nieświadomie w stojącą przy nim Caroline, to nic tak naprawdę nie widział. – A jak ta sprawa? – zapytał ściszonym głosem, kładąc wyraźny nacisk na dwa ostatnie słowa.
- Nie rozmawialiśmy z nią jeszcze... – Skrzywił się bezsilnie William. - Jakoś nie było okazji...
- A na jaką okazję ty czekasz?! – zrugał porywczo bruneta, po czym otrzeźwiał na tyle, by nie unosić się więcej i nie zwracać tym samym na nich uwagi. Pochylił się do przodu, torpedując przyjaciela wymownie szorstkim spojrzeniem i dodał przewrotnie opanowanym głosem, że... – Musimy ją przecież uspokoić, zapewnić, że pieniądze znajdą się na czas. Ona na pewno się tym zamartwia... – Przełknął widocznie ślinę, a przepędziwszy surową miną kręcącą się podejrzanie tu i ówdzie Tanję, sprostował półszeptem, że i oni muszą się wreszcie dowiedzieć, na co potrzebna była staruszce tak duża kwota pieniędzy.
- Prawda... - przyznała cichutko Barby.
- Czyli wiesz już o wszystkim... – To była jedyna, jak do tej pory, dobra i wiele im ułatwiająca wiadomość.
- Tak, Paddy. William mi powiedział... – Skinęła nieznacznie głową, a jej oczy rozbłysły niespodziewanie, zanim jeszcze rozedrganym z emocji głosem za wszystko mu podziękowała.Położył dłoń na jej ramieniu i przesuwając ją w stronę szyi siostry, pogładził jej zarumieniony policzek samiutką opuszką kciuka.
- Ja też się cieszę, że William z nami pojedzie. Poza tym nie mógłbym dopuścić, by odebrali staruszce nasz pub – zapowiedział miękko, lecz z dającym wyczuć się wyraźnie zacięciem.
- Oho ho! – Parsknęła krótkim, gardłowym śmiechem blondynka. – Czego ja się tu dowiaduję!
- Słówko komukolwiek i jesteś zwolniona ze ślubnych przygotowań! – Zagroził jej niezwłocznie Paddy.
- Phi... - Zadarła dumnie brodę.
- Ja już ci mówiłam, Paddy, że z chęcią się wszystkim zajmę! – Pogróżki brata przypadły Barby do gustu. – Lepiej znam Polę. I dłużej! – Posłała blondynce wyniosłe i zadufane spojrzenie. – I wybierałyśmy już raz suknię ślubną. Dla Evanny. Znam jej upodobania... – Chwaliła się nieprzerwanie.
- Nieco się, złotko, z tym swoim koncertem życzeń spóźniłaś, bo suknia jest już wybrana... – Caroline oparła ręce na biodrach i wyprostowała się niczym napięta do granic możliwości struna. – Poza tym, to znam ją widocznie lepiej od ciebie, bo wiem przynajmniej – perorowała zarozumiale – że rady w tym konkretnym, durnym i upartym jak osioł, przypadku nie mają żadnej racji bytu. Sama se kieckę znalazła... – Przewróciła oczami, przypominając sobie upatrzoną przez przyjaciółkę kreację najpewniej.
- Tak? - Bladoróżowe usta Barby rozchyliły się leciutko i zafalowały w poddańczym grymasie.
- Tak. - Paddy ukrócił tym twardym i stanowczo wypowiedzianym słowem zmierzającą do kłótni zapewne wymianę zdań między dziewczynami, a słysząc coraz głośniejsze rozmowy, obejrzał się za siebie.
CZYTASZ
Thanking Blessed Mary - Tom II
Fanfic***TBM*** Tom II, część II Opowiadanie fan-fiction o Kelly Family, pisane w latach 2008-2017. Ponad 4000 stron A4, niemal 500 rozdziałów, dodawane sukcesywnie, niepoprawione od czasu swojego powstania.