Nie wiedział, ile czasu upłynęło – czy może to była godzina, czy może dwie. Musiało być już w każdym razie bardzo późno, a on siedział w zaparte pod drzwiami własnej sypialni. Wygoniony stamtąd przez blondynkę, ani trochę oziębłością Poli niezrażony. Nic już nie rozumiał. Jej widok wstrząsnął nim tak dogłębnie, że obojętne mu było, do czego tak naprawdę doszło poprzedniej nocy. Współczuł jej bardziej niż sobie i za wszelką cenę chciał pomóc. To był tylko tydzień. Nawet mniej niż tydzień. Opuszczał ją radosną i zakochaną, życia poza nim nie widzącą, a odnalazł osowiałą i na wszystko obojętną, bez jakiejkolwiek motywacji i ochoty do działania. Czuł się bezradny, a całą tą niemoc potęgował dodatkowo brak rzeczowych informacji. Gdyby nie wybuchł wtedy, gdy przyszła do niego, dał jej trochę czasu, pozwolił się oswoić i wszystko to z siebie wyrzucić... gdyby tylko potrafił nad sobą zapanować, nie dryfowałby teraz na fali zagadkowych domniemań.
- Zjesz coś?
Poderwał spomiędzy nóg głowę, ale zamiast odpowiedzieć Jimowi, tylko nią apatycznie, odmawiając, pokiwał. Faktycznie nic dzisiaj nie jadł. Dopiero teraz to sobie uzmysłowił. Jimmy z kolei siedział naprzeciwko; tak samo, jak on, na podłodze, z opartymi o ścianę plecami i kolanami pod samą brodą. Obaj czekali, aż drgnie wreszcie ta klamka, aż wyjdzie stamtąd Caroline i powie im w końcu, co z Polą.
- Nie powinienem był stąd wyjeżdżać... – Przetarł energicznie nos grzbietem dłoni, mamrocząc posępnie i z wyrzutem.
- A skąd mogłeś wiedzieć, że coś takiego się stanie? – odpowiedział roztropnie Jimmy. – Poza tym, Paddy, pamiętaj, że pewności, że ją zgwałcił, nie mamy żadnej... – powtórzył po raz kolejny już, odkąd siedzieli w przedpokoju. – Ja wiem, że taka opcja jest bardziej dla nas korzystna, bardziej zrozumiała, i że tak byłoby łatwiej...
- Łatwiej?! – Podniósł rozwścieczone oczy, kompletnie nie dowierzając w to, co właśnie usłyszał. – Pojęcia nie masz, co mówisz! Dla kogo byłoby tak „łatwiej"? Dla mnie? Dla ciebie? – dopytywał zapalczywie, z wysuniętą wyzywająco żuchwą i drżącymi w rozjuszeniu ustami. – Bo dla Poli na pewno nie! – Pieklił się na samą myśl o tym, że ktoś naprawdę mógł tak bardzo ją skrzywdzić.
- Chcesz mi powiedzieć, że wolałbyś dowiedzieć się, że faktycznie zrobiła to z własnej woli? Że po prostu, trywialnie to nazywając, zdradziła cię? – Jimmy, zbity z pantałyku, był nie mniej już przebiegiem rozmowy zaskoczony.
- Najbardziej to wolałbym się dowiedzieć, że do niczego nie doszło...
- Mówiłem ci przecież... – Pokiwał ostrzegawczo głową. – Byłem dzisiaj w szpitalu, widziałem ich razem...
- Więc mimo wszystko wolałbym, żeby okazało się, że żadnego gwałtu nie było... – Zniżył głos w tłamszonym skrępowaniem rozżaleniu. – Zresztą, sam sobie przypomnij. Pola została już kiedyś zgwałcona. Pamiętasz, jak bardzo cierpiała i jak długo dochodziła potem do siebie?
- A pamiętasz, że i wtedy nic nikomu nie powiedziała? – Oczy Jimmy'ego rozbłysły przebiegle, a Paddy, wzburzony nadciągającymi nieubłaganie wspomnieniami, objął się ramionami i odchylił do tyłu głowę. – To jest widocznie taki mechanizm obronny... – ciągnął Jim niestrudzenie. – Wstyd, upokorzenie, lęk, obawa przed tym, co o niej pomyślimy i jak będziemy dalej na nią patrzeć. Zaprzecza temu przed nami i samą sobą, bo wtedy mniej boli...Miał go już dosyć. Od chwili, gdy zobaczył ją najpierw leżącą na podłodze w gabinecie, a potem, gdy przyglądał się, jak roztrzęsiona próbuje się napić, nieważnym było wszystko to, co się stało; czy zdradziła go z premedytacją, czy została do tego zmuszona, czy nadal chce z nim być, czy znalazła w jakiś niewytłumaczalny sposób kogoś bardziej jej bliskiego. Teraz liczyła się tylko jej przyszłość, a ta nie rysowała się przecież w zbyt optymistycznych barwach. Bał się, że ją straci. Że w takim stanie, w jakim się znajduje, gotowa jest na każde głupstwo. Nie zostawi jej. Nie zostawi jej ani na trochę. Będzie ślęczał pod tymi drzwiami, dopóki się nad nim nie zlituje i nie wpuści go do środka, a gdy w końcu się przełamie i pozwoli mu przebywać bliżej, nie odstąpi jej już nawet na krok.
CZYTASZ
Thanking Blessed Mary - Tom II
Fanfiction***TBM*** Tom II, część II Opowiadanie fan-fiction o Kelly Family, pisane w latach 2008-2017. Ponad 4000 stron A4, niemal 500 rozdziałów, dodawane sukcesywnie, niepoprawione od czasu swojego powstania.