Nawet nie wiem kiedy minęły trzy miesiące! Trzy miesiące pełne nauki. Zmieniłam się trochę. Stałam się bardziej opanowana. Czas spędzony na medytacjach się do tego przyczynił. Teraz potrafiłam tyle rzeczy, o których mi się nawet nie śniło. Nawet nie marzyłam o nich gdy planowałam swoje dalsze losy po ucieczce z domu. Teraz bez problemu potrafiłam jednocześnie wykonywać jakąś czynność i skanować okolice. Potrafiłam ochronić skutecznie swój umysł przed wrogiem. Kontrolować swoją moc i wykorzystywać ją. Potrafiłam nawet przenieść się tylko za pomocą zaklęcia w inne miejsce. Mieczem wywijałam jakbym już się z nim urodziła. Jednym słowem chyba byłam gotowa.
Roberta traktowałam jak dziadka, był świetnym przyjacielem, ale jeszcze lepszym nauczycielem.
- Moja droga, jestem z Ciebie dumny - powiedział.
- Dziękuje ci - odparłam - Niedługo wyjadę.
- Niestety wiem - powiedział cicho.
Poszłam do pokoju przebrać się w czarną suknie.
- Idę się przejść, niedługo wrócę - zwróciłam się do Roberta.
Skinął tylko głową i uśmiechnął się. Zostawiłam go siedzącego przy kominku. Z rozłożoną książką o dalekich krainach na kolanach.
Wyszłam z chaty i poszłam w kierunku lasu. Poczułam ten kojący spokój. Chodziłam po lesie. Między drzewami. Zaczęłam śpiewać porywczą zdecydowaną piosenkę o sile charakteru, głos niósł się echem po lesie. Teraz już się nie bałam. Koniec wiecznego strachu. Teraz to ja będę rozdawać karty.
W końcu postanowiłam wrócić do domu. Robert pewnie się już martwił. Gdy zbliżyłam się do domu zauważyłam, że drzwi są uchylone. Zauważyłam kątem oka że za rogiem stoi koń. Pośpiesznie weszłam do domu, gotowa na wszystko.
Jednak gdy stanęłam w drzwiach zobaczyłam mężczyznę stojącego do mnie tyłem. Wysokiego, z ciemnymi włosami, w czarnym płaszczu.
- Gdzie ona jest? - usłyszałam.
To był głos Luca.
No tak! Teraz chodzę ciszej niż wcześniej. Rozbawiona całą sytuacją popchnęłam drzwi które zamknęły się z trzaskiem.
Mężczyźni odwrócili się przerażeni. Luc dłonią już dobywał broni, jednak gdy mnie zobaczył zbladł.
Podbiegłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyje. W końcu brakowało mi go i martwiłam się o niego.
Zaczął delikatnie głaskać mnie po włosach.
- To ja was zostawię - zachichotał Robert.
Nie usłyszał odpowiedzi.
Staliśmy tak jeszcze chwilę. Już zapomniałam jaki jest wysoki, jak jego włosy pięknie się układają samowolnie. Odchyliłam się, ale on mnie nie puszczał. Trzymał mnie za biodra. I patrzył na mnie.
- Cieszę się, że cie znów widzę - powiedział cicho.
- Ja też się cieszę - odpowiedziałam - tęskniłam za tobą - szepnęłam cicho.
-Ja też Mon Amour - szepnął mi do ucha.
Wypuścił mnie ze swych objęć. Ujął moją dłoń i ucałował delikatnie.
- Aillo pójdziesz ze mną na spacer? - zapytał.
- Oczywiście - opowiedziałam.
Wyszliśmy z domu. Wzięłam tylko mój płaszcz. Naciągnęłam kaptur na głowę. Podsunął mi swoje ramię. Ujęłam je i teraz szliśmy dróżką do lasu.
Nic nie mówił. Dopiero gdy weszliśmy głębiej w las zatrzymał się i chwycił mnie za ramiona.
Przestraszyłam się.
Spojrzałam w jego oczy. Jak zawsze nie wyrażały żadnych emocji.
- Aillo. Dzisiaj musimy wyjechać. Najlepiej zaraz - powiedział.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Nie ważne co się stanie. Musisz jechać do doliny Quertum. Tam kryją się rebelianci. Czekając na swoją nadzieje - urwał - Na ciebie Mia Stella. Obiecaj mi to.
- Przecież i tak tam jedziemy - zaśmiałam się.
- Obiecaj mi to - powiedział poważnie.
- Obiecuje.
Nagle coś się zmieniło w jego oczach. Jakbym zobaczyła smutek? Po chwili to jednak minęło. Wróciliśmy powoli do chaty. Luc spakował moje rzeczy i poszedł osiodłać Kelpie.
- Dziękuje ci Robercie. Za wszystko - powiedziałam i przytuliłam starca.
- To był dla mnie zaszczyt szkolić przyszłą legendę - powiedział tajemniczo.
Uśmiechnęłam się do niego nieznacznie. Często mówił takimi anegdotkami.
Wyszłam z domu. Koń był już osiodłany. Luc czekał. Wsiadłam na konia.
- Powodzenia Segreto Bella.
CZYTASZ
Ukryta
FantasyPiękna, blond włosa dziewczyna ucieka przed ojcem wgłąb kraju. Poznaje trójkę przyjaciół. Podczas pracy w karczmie spotyka tajemniczego, przystojnego bruneta. Niedługo później miasto ogarnia wojna. Cały kraj ogarniają walki. W ucieczce pomaga jej no...