Weszłam za starszą panią do naszego pokoju, przeszłyśmy przez niego i poszłyśmy do łazienki. Wykąpałam się, umyłam włosy. Miałam na sobie teraz tylko lekką halkę, miejscami prześwitującą. Usiadłam na łóżku, a Marie zaczęła czesać moje włosy, gładzić je i pielęgnować.
- Piękne ma pani włosy - powiedziała cicho.
- Dziękuje.
- Panicz Gabriel bardzo się zmartwił gdy się obudził, a panienki nie było - mówiła szeptem.
- Bywa przewrażliwiony czasami - odparłam z cichym śmieszkiem.
Marie wstała, podeszła do drzwi i zawołała kogoś z imienia, ale nie zapamiętałam. Po chwili do pokoju weszła kobieta tak koło 40, ubrana w fartuch. Miała w rękach ogromne pudło.
- Pomożemy panience się przygotować - powiedziała Marie.
Wstałam podeszłam do lustra i otwarłam wręczony właśnie prezent. W pudle znajdowała się sukienka w kolorze purpury z koronkowymi dłuższymi rękawami, góra sukienki również była koronkowa. Kobiety pomogły mi włożyć suknie, halki i niestety gorset. Najokropniejsza rzecz którą kiedykolwiek wymyślono. Ubrałam pantofelki, które też były w tym samym kolorze co sukienka, były dołączone do sukienki. Kobiety zaczęły robić mi delikatny makijaż i upinać włosy. Spięły je w pięknego eleganckiego koka na z tyłu głowy. Przyozdobiły to pięknymi wsuwkami z maleńkimi diamencikami.
- No! Proszę! Skończone! Wygląda panienka teraz co najmniej jak księżniczka - powiedziała druga kobieta.
- Jeszcze tylko to - powiedziała i podała mi chustę w kremowym kolorze na ramiona. - Gdy będzie pani gotowa proszę zejść, panowie już zapewne czekają.
Gdy kobiety wyszły z pokoju stanęłam przed lustrem i przyjrzałam się. W ogóle nie przypominałam siebie, byłam zbyt pięknie ubrana, umalowana i uczesana, jak jakaś królowa. Gdyby Gabbe mnie teraz zobaczyła, to by zaczęła się śmiać na pewno.
Przecież jej tu nie ma...
Okręciłam się jeszcze dwa razy przed lustrem i wyszłam z pokoju. Gdy stanęłam przed schodami wzięłam głęboki oddech, oczywiście tylko taki na jaki pozwalał mi gorset. Gdy schodziłam powoli na dół, zobaczyłam że pan Edmund i Luc już na mnie czekają. Obydwoje byli w czarnych smokingach, pan Edmund miał zielony krawat i cylinder w ręce. Luc trzymał ręce w kieszeni, ale po chwili odwrócił się i spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczyma. Włosy miał uczesane starannie. Smoking idealnie dopasowany i czarną muszkę.
Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się z lekkim rumieńcem. Teraz gdy tak wyglądam na pewno więcej ludzi zwróci na mnie uwagę i będą się patrzeć niżli bym była ubrana normalnie.
- Gotowi? - zapytał pan Edmund.
- Oczywiście - odpowiedział Luc.
Wyszliśmy z domu i kroczyliśmy powoli w ciszy przez ulice. My z Luciem dwa kroki za panem Edmundem szliśmy pod rękę. Nikt nic nie mówił.
W końcu dotarliśmy pod jakiś dom i weszliśmy do środka. Był ogromny. Ludzie już się bawili, tańczyli i rozmawiali. Przywitaliśmy się z jakimiś ludźmi i poszliśmy zająć miejsce przy stole. Sala była bardzo wystawna i bogato ozdobiona. Stoły bogato zastawione, wszelkiego rodzaju jadłem i napitkami.
- Ten mężczyzna tam - powiedział pan Edmund wskazując lekkim skinieniem głowy na szczupłego wysokiego mężczyznę w garniturze z cygarem w ręku - to jest gospodarz całej imprezy, jest niewiele starszy od was, dorobił się na sprzedaży ropy naftowej. Okazało się że w jednej z okolicznych wsi odkryto złoże ropy. Trafiło się tak, że to było na polu jego rodziców, którzy zmarli na czarną ospę, jakoś dwa lata temu. Chodźmy, pora was przedstawić.
CZYTASZ
Ukryta
FantasiPiękna, blond włosa dziewczyna ucieka przed ojcem wgłąb kraju. Poznaje trójkę przyjaciół. Podczas pracy w karczmie spotyka tajemniczego, przystojnego bruneta. Niedługo później miasto ogarnia wojna. Cały kraj ogarniają walki. W ucieczce pomaga jej no...