Praca w karczmie wcale nie była taka zła jak mi się wydawało. Trzeba było się czasami uśmiechnąć do jakiegoś pijaczyny, ale z czasem dało się to wytrzymać i przyzwyczaić się. Z kolei pracując tam byłam cały czas na bieżąco z informacjami z naszego kraju.
Zawsze przyszedł ktoś kto miał jakieś informacje i po alkoholu rozwiązywał mu się troszkę język i uchylał rąbka informacji. Podobno w rodzinnych stronach Aiddana, Gabbe i Marion ogłoszono już pobór do wojska. Wszędzie o tym mówili, że szykuje się wojna, ale nikt nie palił się żeby iść do wojska i walczyć dla naszego króla. Nasz król... Można powiedzieć, że był inny. Sprawiał wrażenie dobrego i interesującego się bytem swoich poddanych władcy, ale król Gaeth tylko sprawiał takie wrażenie. Nie interesowało go to, że lud głoduje. Sam nadawał większe podatki, mimo że zarobki były nadal takie same lub przeciwnie jeszcze mniejsze. Wojna była nieunikniona.
Rebelianci - jego przeciwnicy przegrupowywali się, szykowali do bitwy. Nikt nie mówił tego głośno, ale popierali ich i wspierali po cichu, nawet jeżeli tylko słowem. Wszyscy jednak obawiali się dziwnych umiejętności króla. Znał tajniki magii i czasami "straszył" nią, co jeszcze bardziej zmniejszało jego poparcie wśród ludu. Prości ludzie brali poprawkę jeżeli dowiedzieli się, że jakaś osoba też ma jakieś inne ukryte umiejętności.
- Ailla! Nie śpij, zanieś to do tego stolika w kącie - krzyknęła Gabbe.
- Tak, tak, przepraszam, zamyśliłam się... - odpowiedziałam.
- Ostatnio coraz częściej masz takie chwile i jesteś jakby nieobecna... Coś się stało? - zapytała z troską wychylając się przez bar.
- Nie, wszystko jest w porządku. Dobra, idę to zanieść.
Wzięłam tacę i poszłam w stronę stolika. Patrzyło się na mnie paru pijaczków, ale od jakiegoś czasu przestało mnie to poruszać.
- Proszę - powiedziałam podając talerz z jedzeniem mężczyźnie w kapturze. Wyglądał trochę strasznie, ale klient to klient, musiałam go obsłużyć - Życzę smacznego - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
Gdy tylko to powiedziałam, mężczyzna zdjął kaptur i momentalnie ukazała mi się twarz młodego mężczyzny okalana przez burzę ciemnych włosów, które prawie zachodziły na jego oczy. Jeżeli mam być szczera to nigdy nie widziałam takich pięknych oczu... Były zielone jak świeża trawa, z czarnymi grubszymi obramówkami. Spojrzał na mnie i dziękując uśmiechnął się. Gdy wracałam zebrałam jeszcze parę talerzy i kufli. Gdy spojrzałam w stronę tego mężczyzny w kącie, w sumie nie wiedząc czemu to zrobiłam, zorientowałam się, że cały czas się na mnie patrzy i nawet nie zaczął jeść. Speszona odwróciłam wzrok i poszłam zanieść naczynia do kuchni. Gdy wróciłam usiadłam bokiem na wyższym krześle przy barze i patrzyłam jak Gabbe wydaje gościom napitki.
- Dziwny jest ten tam - powiedziała Gabbe wskazując lekko głową na mężczyznę w kącie.
- Nawet bardzo... Jakoś dziwnie się na mnie gapił...
CZYTASZ
Ukryta
FantasiaPiękna, blond włosa dziewczyna ucieka przed ojcem wgłąb kraju. Poznaje trójkę przyjaciół. Podczas pracy w karczmie spotyka tajemniczego, przystojnego bruneta. Niedługo później miasto ogarnia wojna. Cały kraj ogarniają walki. W ucieczce pomaga jej no...