Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Nie otwierając oczu dotknęłam miejsca, w którym miałam dosyć dużego guza z tyłu głowy. Bolał niemiłosiernie. Ogólnie byłam cała obolała.
Co ja wczoraj robiłam? Przecież nie mieliśmy treningu z Robertem....
Chwila...
Dopiero teraz otwarłam oczy. Przypomniał mi się las, żołnierze... Luc.
Byłam w czyjejś sypialni. W ogromnym łóżku. Wstałam powoli. Na sobie nie miałam postrzępionej sukni tylko koszule nocną.
Przerażona tym, że ktoś mnie rozebrał wzięła górę. Pośpiesznie podeszłam do szafy która stała na przy scianie naprzeciwko łóżka.
Były tam piękne suknie. Przede wszystkim balowe. Znalazłam jakąś prostą suknie ciemno zieloną. Szybko się przebrałam i gdy już miałam wychodzić z pokoju powstrzymałam się. Przecież byłam w kompletnie nieznanym mi miejscu. Cała obolała. Fizycznie i psychicznie. Co dalej. Skoro działali z rozkazu króla,to pewnie jestem w jednej z jego rezydencji. Pilnie strzeżonej jak mniemam.
Podeszłam do okna. Delikatnie odchyliłam zasłony.
Nie, to nie możliwe. Byłam... w domu.
Nieco mnie to uspokoiło. Przynajmniej byłam na znanym mi terenie. Gdybym musiała walczyć lub uciekać, nie zaskoczą mnie. Znam więcej tajnych przejść w tym zamku niż sam król.
Postanowiłam jednak wyjść z pokoju. Rozejrzałam się, ale nigdzie nikogo nie było. Skręciłam w lewo w kierunku schodów prowadzących na dół. Zeszłam po cichu. Nim zdążyłam się rozejrzeć usłyszałam głos króla.
- Witaj Aillo - powiedział z udawaną uprzejmością.
Spojrzałam na niego z odrazą.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam.
- Przejdźmy się. Musimy porozmawiać.
Niechętnie się zgodzilam. W sumie jestem ciekawa co ma mi do powiedzenia. Szliśmy wszystkimi korytarzami, na każdym piętrze dosłownie. Mówił o sytuacji politycznej królestwa. To były steki bzdrur. Niby on chce chronić poddanych? Żeby żyło się lepiej? W to na pewno nie uwierzę. Ludzie tacy jak on się nie zmieniają. Mimo wszystko słuchałam ze sztucznym zaciekawieniem. Skierowaliśmy się do lochów. Minęliśmy kilkanaście cel z więźniami. Przed ostatnim pokojem w którym odbywały się przeważnie przesłuchania albo tortury zatrzymał się. O ile pamiętam pokój przed nami był ogromny..
- Pamiętasz? Zawsze nagradzałem ludzi którzy mi się zasłużyli, a tych co zdradzali karałem surowo -spojrzał na mnie z krzywym uśmiechem na twarzy.
Wszedł do pokoju, a ja zaraz za nim.
Zobaczyłam, że podwiązany do sufitu za ręce był jakiś mężczyzna. Na szczęście nie wisiał, tylko stał na nogach. Czyli jeszcze żył...
Duży umięśniony facet okładał podwieszonego biczem. Po plecach spływały strużki krwi. Miał zwieszoną głowę.
Król skinął głową i nagle wszyscy wyszli.
- Oto twój wybawca - zaśmiał się szyderczo.
Sam również wyszedł. Odwróciłam się. Nikogo już nie było. Usłyszałam tylko trzask drzwi od zejścia do lochów.
Podeszłam do niego. Jego plecy wyglądały okropnie. Powstrzymałam się, żeby ich dotknąć. Zapewne zostaną okropne blizny.
Stanęłam przed nim. Siniak pod okiem, rozcięta warga, łuk brwiowy. Kilka szram na piersi. Nie wyglądał dobrze. Oczy miał zamknięte. Pewnie zemdlał z bólu.
Szturchnęłam go lekko. Nagle otworzył oczy i ze zwierzęcą wściekłością chciał się na mnie rzucić. Jak w jakimś amoku. Gdyby nie sznury na jego rękach pewnie bym już leżała na posadzce.
Przyjęłam to z godnością królowej. Nawet nie drgnęłam stałam z beznamiętną twarzą mimo, że w środku krzyczałam.
Po chwili jednak cały zbladł. Widocznie w pierwszej chwili mnie nie rozpoznał i był pewien, że to ten mężczyzna co wcześniej.
Podeszłam do niego jeszcze bliżej. Jego włosy były posklejane od krwi i potu, a w oczach widziałam ból i rozpacz.
- Nienawidzę cię - szepnęłam cicho.
- Przepraszam - powiedział ledwie słyszalnym głosem.
- Przez jakiś czas łudziłam się, że coś dla ciebie znaczę.
- Gdybyś nie znaczyła to znalazłabyś się tu już od razu po naszym wyjeździe od Edmunda. Jednak tak się nie stało - mówił stanowczo prawie przez zęby.
Nie wytrzymałam. Po moich policzkach spłynęły łzy. Skryłam twarz w dłoniach.
- Zniosłabym wiele. Na prawdę - ciągnęłam dalej - Ale nie spodziewałabym się, że to ty mnie zdradzisz.
- Cholera jasna - nagle liny się urwały pod wpływem jego silnego pociągnięcia.
Serce mi stanęło.
- Od początku miałem rozkaz cię tu sprowadzić. Ktoś kiedyś był winny Gaethowi i teraz musiałem spłacić dług. Niestety stało się jak się stało - chwycił mnie za ramiona - Zakochałem się. Robiłem wszystko, żeby jakoś cię uchronić, ale wiedziałem że to nie możliwe. Zostawiłem cię na naukach u Roberta, myślałem, że tylko tak mogę ci pomóc, a sam jeździłem w kółko żeby zgubić pościg.
Cofałam się, aż natrafiłam na ścianę. Zsunęlam się powoli na podłogę. Oczy były całe mokre od łez które dusiły w gardle.
Luc ukucnął przede mną.
-Jutro mnie powieszą.
- Jak to? - zapytałam z przerażeniem.
- W ogólnym rozrachunku to ich zdradziłem - zaśmiał się.
To było za wiele. Chciałam zostać sama przemyśleć wszystko. Wstałam i gdy byłam przy drzwiach wyjściowych.
- Wiesz czemu cię tu przyprowadzili i wyszli? - zapytał.
Podniosłam wzrok. Patrzył na mnie tymi swoimi smutnymi zielonymi oczyma.
- Bo moim ostatnim życzeniem przed straceniem było zobaczyć ciebie.
CZYTASZ
Ukryta
FantasyPiękna, blond włosa dziewczyna ucieka przed ojcem wgłąb kraju. Poznaje trójkę przyjaciół. Podczas pracy w karczmie spotyka tajemniczego, przystojnego bruneta. Niedługo później miasto ogarnia wojna. Cały kraj ogarniają walki. W ucieczce pomaga jej no...